Menu dziecka: czego nie wolno jeść dziecku?
Smażona wieprzowina
Zredukuj ilość wieprzowiny, bowiem nadmierne spożywanie tłustego mięsa, grozi w przyszłości chorobami serca. Smażenie mięsa zwiększa ilość niezdrowych tłuszczów nasyconych. Zbyt częste jedzenie schabowego w panierce grozi nie tylko otyłością (100 g kotleta to ponad 400 kcal!), ale i problemami żołądkowymi (jest bardzo ciężkostrawny).
foto: _photos.com|photos.com
Grzyby
Z diety dziecka powinno się całkowicie wykluczyć grzyby. Nie tylko ze względu na ogromne ryzyko zatrucia, ale i wywoływanie poważnej niestrawności (organizm małego dziecka wydala je niemal w ogóle niestrawione). Poza tym grzyby nie wnoszą nic odżywczego do diety dziecka, a jedynie podnoszą walory smakowe potraw. Zdania na temat dobrego czasu na podawanie dziecku grzybów są podzielone. Najczęściej dietetycy podają 6. rok życia. Zaleca się również, by wprowadzanie grzybów do diety dziecka zaczynać nie od grzybów leśnych, lecz pieczarek. I jak najdłużej zwlekać z grzybami duszonymi na patelni lub marynowanymi w occie!
foto: _photos.com|photos.com
Tradycyjne sushi
Niemalże każdy składnik sushi może zaszkodzić dziecku. Ryż zanurzony w occie, surowa ryba, surowe jaja niosą ze sobą duże ryzyko zakażenia dziecka: salmonellą (z jaj), gronkowcem złocistym (z ryżu lub ryby) lub larwami glisty (z surowych owoców morza). Niestety, znane są również przypadki znalezienia w sushi rtęci - a to grozi dziecku głuchotą, ślepotą i porażeniem mózgowym. Poza tym sos sojowy dodawany do sushi zawiera ogromną ilość szkodliwej dla dziecka soli, która może przyczyniać się do problemów z nerkami.
foto: _photos.com|photos.com
Chipsy i frytki
Nie daj się zwieść pozorom. Już kilka chipsów czy frytek bardzo obciąża młody żołądek. Mimo, że ich głównym składnikiem są ziemniaki, to są zdecydowanie bardziej kaloryczne - 100 g frytek ma 560 kcal, a ta sama ilość ugotowanych ziemniaków tylko 60 kcal. W chipsach i frytkach nie ma wielu składników odżywczych pochodzących z ziemniaków, lecz dominuje w nich tłuszcz (sprzyja nadwadze), sól (obciąża nerki), sztuczne dodatki, polepszacze smaku i konserwanty (podrażniają żołądek, utrudniają prawidłową przemianę materii i wywołują zaparcia). Pamiętaj również, że frytki często przygotowywane są na kiepskim tłuszczu używanym wielokrotnie, co sprzyja uwalnianiu składników rakotwórczych, a więc jedzenie frytek sprzyja rozwojowi nowotworów.
foto: _photos.com|photos.com
Słodycze
Niewinnie wyglądający cukierek to nic innego jak utwardzony cukier (którego właściwości uzależniające zostały niejednokrotnie potwierdzone naukowo) oraz sztuczne dodatki smakowe. Kilka cukiereczków wystarczy, by apetyt dziecka zniknął na dobre. Ale cukierki to najsłabsza liga wśród słodyczy. Żelki czy pianki to masa niezdrowej dla żołądka chemii; batony to bomba kaloryczna, często pokrywająca dzienne zapotrzebowanie dziecka na kalorie; pączki to bogate źródło nasyconych tłuszczy. Tak naprawdę słodycze nie odżywiają dziecka, ale je napychają (znika apetyt na zdrowe posiłki) i uzależniają, do tego niszczą szkliwo zębów i prowadzą do rozwoju próchnicy.
foto: _photos.com|photos.com
Słodzone napoje gazowane
foto: _photos.com|photos.com
Fast foody
Nadmierne spożywanie hamburgerów, hot-dogów, cheesburgerów, pizzy to jedna z głównych przyczyn otyłości u dzieci. Amerykańskie Stowarzyszenie Restauratorów dowiodło, że posiłek fast-food dostarcza dzieciom do 51 proc. ilości kalorii na dzień, a w przypadku przedszkolaków nawet 100 proc. potrzebnych im kalorii. Taki posiłek przekracza dzienne zapotrzebowanie dziecka na sód, więc bardzo szkodzi nerkom. Nawet sporadyczne zjadanie hamburgerów czy pizzy grozi nie tylko nadwagą, ale i rozwojem cukrzycy typu 2, na którą cierpi coraz więcej dzieci.
foto: _photos.com|photos.com
Gotowe dania instant
Produkty typu instant to wszelkiego rodzaju dania z torebki, np. budyń, kisiel, zupa, gorący kubek, przygotowywane poprzez dodanie wody czy mleka. Taki posiłek nie dostarczy dziecku składników odżywczych, a jedynie mnóstwo kalorii oraz szkodliwych związków chemicznych, które mogą podrażnić śluzówkę żołądka i wywołać ból brzucha. Dodatkowo niektóre dodatki chemiczne, tj. barwniki, wprowadzają w dziecku stan poddenerwowania i niepokoju. Natomiast benzoesan sodu, ukrywany pod symbolem E211 (uwaga! dużo go również w sklepowych dżemach) silnie alergizuje, źle wpływa na kondycję oczu, a nawet zaburza pracę układu krążenia i sprzyja nadciśnieniu; w połączeniu z witaminą C (E300) może zmienić się w rakotwórczy benzen.
foto: _photos.com|photos.com
Wędlina mielona
Mortadela, parówki czy mielonki to istna bomba kaloryczna. Dzieci je lubią, bo łatwo się je gryzie i żuje, jednak taki dodatek do kanapki zawiera jedynie tłuszcze oraz sztuczne wypełniacze i utrwalacze. W takiej "wędlinie" jest maksymalnie 30 procent mięsa, i to zwykle kiepskiej jakości, plus zmielone skórki, chrząstki i kości. Producenci dodają często soję, która silnie alergizuje i negatywnie wpływa na pracę nerek.
foto: _photos.com|photos.com
Produkty typu light
Wszystkie produkty oznaczone symbolem light powinny być teoretycznie "lżejsze" dla organizmu, ale to tylko pozory. Produkty light zawierają aspartam, który często ukrywany jest pod nazwą E951. Ta sztuczna substancja słodząca wywołuje stany lękowe (a nawet psychozę), rozdrażnienie oraz silne bóle głowy, a spożywana regularnie może wywołać chorobę nowotworową.
foto: _photos.com|photos.com
Mleko krowie
Zbyt wczesne podawanie dziecku mleka krowiego może wywołać skazę białkową. Oczywiście, dozwolone są przetwory mleczne, tj. jogurt, kefir czy sery. Krowie mleko należy podawać dziecku najwcześniej po ukończeniu trzeciego roku życia, zaczynając od pasteryzowanego, typu UHT.
foto: _photos.com|photos.com
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...