5 najbardziej irytujących zdań wypowiadanych przez dzieci
To moje!
Któż z rodziców tego nie zna? W okolicach drugiego roku życia to sformułowanie trafia na stałe do dziecięcego słownika, a raczej chciałoby się powiedzieć - na sam szczyt rankingu słów ulubionych. Choć „to moje” wypowiadane kilkadziesiąt razy na dzień potrafi być naprawdę irytujące, nie powinno wywoływać negatywnych reakcji. Jeśli maluch dobitnie podkreśla swoją własność, należy mu na to pozwolić, wszak dopiero uczy się życia w społeczeństwie i nie umie się dzielić swoimi rzeczami. Dziecko powinno wiedzieć, że szanuje się jego własność, więc najlepiej mu po prostu przytaknąć (tak, masz rację, to twoja zabawka). Jeżeli nie chce się podzielić z nikim innym, nie powinno się go za to krytykować i nazywać chytrusem. Można spróbować delikatnie zachęcić dziecko do pożyczenia zabawki, a jeśli będzie się upierało przy swoim, zaakceptować to. Jeśli sytuacja jest inna i dziecko uznaje za swoje coś, co należy do kogoś innego, warto delikatnie wyprowadzić je z błędu. Szarpanie się z dzieckiem albo krzyczenie na nie to droga donikąd.
foto: _photos.com|photos.com
To niesprawiedliwe!
To sformułowanie jest chętnie powtarzane przez dzieci w wieku szkolnym, których świadomość równego i sprawiedliwego traktowania jest już dobrze wykształcona. Dziecko najczęściej używa tych słów w momencie, gdy traktujemy je inaczej niż rodzeństwo albo zabraniamy mu czegoś, na co jego zdaniem powinien mieć przyzwolenie. Najlepszą metodą na „to niesprawiedliwe” jest propozycja porozmawiania o tym. Można wytłumaczyć dziecku, dlaczego nie ma racji, i wyjaśnić, że w życiu nie wszyscy mogą mieć tak jak chcą – nawet dorośli. Jeśli wspomniany tekst jest dla nas wyjątkowo irytujący, warto poprosić dziecko, by zastąpiło je innym, np. „nie lubię tej zasady”. Jeśli następnym razem znów powie „to niesprawiedliwe” przypomnijmy o naszej prośbie. Konsekwentne upominanie może sprawić, że dziecko przestanie nadużywać tego sformułowania i zrozumie sposób postępowania dorosłych.
foto: _photos.com|photos.com
Chcę to teraz!
To domena przedszkolaków, szczególnie tych najmłodszych. Dzieci są niecierpliwe i jeśli pragną coś dostać, nie chcą czekać ani chwili. Nie ma nic gorszego dla rodziców niż publiczne „chcę to teraz” np. w sklepie. Bo jak tu się zachować, skoro wiadomo, że jeśli dziecko nie otrzyma pożądanej rzeczy, rozegra swoją scenę ataku histerii. A jednak mimo wstydu i zażenowania, trzeba byś silnym. Jeśli dziecko domaga się czegoś, co mu się obiecało, należy wymóc na nim, by powiedziało to w grzeczny sposób, używając słowa „poproszę”. Tylko pod takim warunkiem można zrealizować jego prośbę. Powtarzanie tego za każdym razem powinno szybko przynieść poprawę. Jeśli natomiast dziecko chce czegoś, na co nie dostało zgody, najważniejsze to nie ulegać. Na pierwsze „chcę to” trzeba wytłumaczyć, że nie dostanie bo…(tutaj stosowne uzasadnienie), na drugie i trzecie „chcę to teraz” należy powtórzyć argument, a na kolejne żądania nie reagować. Po jakimś czasie dziecko zrozumie, że niegrzeczne zachowanie na nic się nie zda.
foto: _photos.com|photos.com
Nie chcę takich rodziców!
To typowy wyraz buntu, niezgoda na zasady panujące w domu. Dzieci mówią tak, bo wiedzą, że to zdanie, jak żadne inne, sprawi rodzicom ogromną przykrość. Myślą, że skoro one mają żal i czują się źle, to chcą tego samego dla mamy i taty. Jeśli dzieci wykrzykują te emocjonalne słowa, nie należy ich brać do siebie, choć zapewne bywa to trudne. Nie należy również odkrzykiwać dziecku, że np. skoro mu nie pasuje, ma sobie zmienić rodziców albo się wyprowadzić. Dla niego może to znaczyć, że naprawdę rodzicom na nim nie zależy. Najlepszą reakcją jest przeczekanie największych emocji. Gdy opadną, można spróbować rozmowy z dzieckiem słowami: „wiem, że miałeś prawo się zdenerwować, ale mówiąc, że nienawidzisz, bardzo nas tym ranisz”. Jest duża szansa, że następnym razem, dziecko w porę ugryzie się w język.
foto: Getty images
Nie kocham cię!
Świat dziecka jest prosty. Jeśli coś mu się nie podoba, łatwo to wyrazić, mówiąc po prostu o swoich uczuciach w sposób bezpośredni. Według dziecka, mówienie komuś „kocham” lub „lubię”, oznacza bycie dla niego dobrym. Jeśli nagle dziecko jest złe na rodzica, najłatwiej jest mu wyrazić tę złość, mówiąc do mamy lub taty „nie kocham cię”, co znaczy „uważam, że nie jesteś dla mnie dobry”. Oczywiście, zazwyczaj dzieje się to z błahego powodu, np. gdy dziecko nie otrzymuje upragnionej rzeczy. I w tej sytuacji nie powinno być kontrataku ze strony rodzica. Najgorsze, co można zrobić, to powiedzieć dziecku to samo. Poprawnie jest przeczekać złość dziecka i wyjaśnić mu, co zrobiło i dlaczego się tak zachowało. Że powiedziało tak tylko dlatego, że było złe o niespełnienie jego prośby. Rodzic powinien pomóc mu nazwać jego uczucia. Można oczywiście powiedzieć dziecku, że takie słowa ranią, ale bez zbytniego wpędzania go w poczucie winy.
foto: Getty images
Zamknij reklamę za s.
X
Zamknij reklamę
...