Agnieszka Włodarczyk została mamą 2 lata temu. Jej synek Milan jest całym jej światem i nie ukrywa, że za nic by nie zrezygnowała z bycia mamą na pełen etat. Jak sama przyznaje, nie planuje póki co wracać do normalnej pracy, chce cieszyć się każdą chwilą z dzieckiem. W tym czasie wokół swojego profilu na Instagramie skupiła ogromną rzeszę mam, z którymi dzieli się swoimi codziennymi rodzicielskimi rozterkami. W jednej z ostatnich swoich relacji podzieliła się swoim aktualnym zmartwieniem – 2-letni Milanek miewa bóle kolan.
Agnieszka Włodarczyk martwi się o synka. Czy to bóle wzrostowe?
Fanki od razu pospieszyły z pomocą i doradziły aktorce, by wykonała szczegółowe badania synkowi, by potwierdzić, że to bóle wzrostowe, a nie jakaś poważna choroba. Chętnie dzieliły się pod jednym z postów aktorki swoimi historiami w tym temacie. Okazało się, że w wielu przypadkach podejrzenie bólów wzrostowych się nie potwierdzało.
„Nie wolno bagatelizować żadnych objawów. Moja córka miała bóle kości, okazało się, że to białaczka. Lepiej zbadać, moja córka jest już dorosła. Miała dużo szczęścia”.
„U nas ból kolan okazał się zwiewnym zapaleniem stawów. Synek miał je mając około 2 lata. Zrobiliśmy badania krwi w szpitalu”.
„Mój 2-letni synek miał bóle stawowe przed bostonką. Lekarz nam powiedział, że u takich maluszków bardzo często bóle stawowe związane są z infekcją (przed lub po) i że to dotyczy chłopców. Bardzo rzadko dziewczynek”.
„Proszę zrobić badania Ból nogi u mojej wówczas 2,5 letniej okazał się pierwszymi objawami reumatyzmu Jedno badanie krwi i będzie wszystko wiadomo. Pozdrawiam serdecznie” – wskazywały.
Radziły wizytę u pediatry i ortopedy, którzy zlecą odpowiednie badania krwi i badania obrazowe.
Fanki radzą, jak przygotować dziecko na pobranie krwi
Agnieszka Włodarczyk podziękowała fankom za wszystkie serdeczne rady, jednocześnie pytając je, czy znają jakieś sprawdzone patenty na pobranie małemu dziecku krwi.
„Już wiem, że trzeba zrobić więcej badań, między innymi badanie krwi. Tylko jak to zrobić, żeby się udało” – napisała.
Wśród podpowiedzi obserwatorek padły takie rady jak: pobranie krwi w domu pacjenta przez mobilne punkty pobrań, plasterek znieczulający przed badaniem oraz skorzystanie z usług laboratorium dedykowanego małym dzieciom.
Jedna z fanek była jednak innego zdania.
„Ja nie widzę sensu go męczyć i stresować badaniem krwi. To przejdzie” – napisała.
Jej głos spotkał się jednak z gromką krytyką. „Jak można pisać takie bzdury?” - pisały mamy.
My także jesteśmy zdania, że lepiej dmuchać na zimne i sprawdzić wszystko pod okiem specjalistów, niż później żałować swojego zaniechania.