W listopadzie po niefortunnych słowach Jarosława Kaczyńskiego Anna Lewandowska po raz pierwszy wyjawiła, że przed kilkoma laty przeszła przez piekło poronienia. W osobistym poście na Instagramie napisała wtedy, że macierzyństwo było dla niej największym marzeniem, jednak droga do niego okazała się dużo dłuższa, niż by tego chciała. Trenerka jednak nie zdradziła szczegółów tragedii, jaką przeszła. Zaapelowała tylko do wszystkich o nieocenianie kobiet, które często w ciszy przeżywają swoje tragedie i rozczarowania.
W najnowszym wywiadzie dla magazynu „Twój Styl” Anna Lewandowska poszła o krok dalej. Zdobyła się na bardzo szczerą rozmowę na temat przeciwności losu, które musiała pokonać, by w końcu zostać mamą.
Anna Lewandowska ściąga maskę twardej wojowniczki. „Już nie chcę nią być”
Na swoim profilu społecznościowym trenerka przyznaje, że opowiedzenie na temat swojego największego kryzysu życiowego na łamach prasy, było dla niej bardzo trudne. Do tej pory bowiem cały czas nosiła maskę twardej wojowniczki. Teraz jednak poczuła, że zaczęła ją uwierać.
Jest takie powiedzenie „nie zmarnuj żadnego kryzysu”! To była dla mnie wyjątkowa i nie łatwa rozmowa, która skłoniła mnie do refleksji nad przeszłością. W moim życiu nie zawsze było kolorowo. Przeszłam wiele kryzysów, nic nie spadło mi z nieba. Moją terapią i wyjściem z trudnych sytuacji zawsze był sport. Karate ukształtowało mój charakter i ścieżkę zawodową. Przez lata miałam maskę twardej wojowniczki… Dziś już nie chce nią być – napisała.
Anna Lewandowska poroniła przez chorobę
W wywiadzie trenerka wróciła do bolesnych wspomnień – poronienia i ciężkiej choroby, na którą zachorowała. Do utraty ciąży doprowadziło wirusowe zapalenie wątroby, które wyniszczyło jej organizm i omal nie doprowadziło do marskości wątroby.
O północy zadzwonił lekarz, przyszły wyniki badań: Hepatitis C, czyli wirusowe zapalenie wątroby. Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci. Pół roku czekałam na lek. Kuracja była wyniszczająca, ale wyzdrowiałam i znów mogliśmy się starać o dziecko. Tylko to nie było proste. Gdy wreszcie test wyszedł pozytywny i ledwo zdążyliśmy się ucieszyć, poroniłam. Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby – wyznała.
Anna Lewandowska nie ukrywa, że był to najgorszy czas w jej życiu.
To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć – dodała.
Trzy dni po utracie ciąży, trenerka poszła na niedzielną mszę pomodlić się o dziecko. Chwila wyciszenia, przewartościowania sobie w głowie pewnych spraw sprawiła, że zapragnęła pogodzić się ze swoim tatą, który porzucił rodzinę, gdy miała 12 lat.
Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji i uświadomiłam sobie, że chcę coś uporządkować: wybaczyć ojcu. Napisałam SMS: "Tato, wybaczam ci". Dwa miesiące później byłam w ciąży – wyznała.
Dziś Anna i Robert Lewandowscy są spełnionymi rodzicami dwóch córeczek – 5-letniej Klary i 2-letniej Laury.