Nie w każdym mieście jest publiczny żłobek, a jeśli już taki funkcjonuje - zwykle trudno o miejsce. Czy podobna sytuacja miała miejsce w Lubaniu na Dolnym Śląsku trudno stwierdzić, bo wystarczyło ich dla wszystkich chętnych. Jednak zapobiegawczy rodzice w kolejce ustawili się już o godzinie 14:00 w niedzielę.
Spis treści
Przez całą noc stali w kolejce
Zapisy do miejskiego żłobka w Lubaniu miały się rozpocząć w poniedziałek 4 marca. Placówka nie dysponuje żadną formą zapisu elektronicznego, bo jak przekonuje dyrektor żłobka, koszt zakupu takiego systemu to 7 tysięcy złotych. W chwili obecnej placówki nie stać więc na takie udogodnienie.
"Te wszystkie firmy, które robią elektroniczną rekrutację, są głównie pod szkoły podpasowane. Czyli jest dzielenie do klas, jest dziennik elektroniczny, natomiast nie chcieli nam oddzielić samej rekrutacji" - mówi dyrektor lubańskiego żłobka Jolanta Fiłka.
By zapisać swoje dziecko do żłobka, trzeba było stawić się osobiście (lub przez osobę do tego upoważnioną) z kompletem wymaganych dokumentów. To uzupełniona karta zgłoszenia wraz z załącznikami. To dlatego ci rodzice, którzy szczególnie obawiali się, że ich pociechy nie zostaną przyjęte, w kolejce ustawiali się już dzień wcześniej o godzinie 14.00.
22 osoby czekały w tej kolejce aż do rana, spędzając noc m.in. w zaparkowanych przed placówką samochodach. Wśród nich widoczny jest nawet kamper.
Czy Miejski Żłobek w Lubaniu przy ul. Różanej dysponuje niewystarczającą liczbą miejsc? W poniedziałek okazało się, że wszystkim chętnym udało się zapisać dzieci. Co ważne, we wrześniu planowane jest także uruchomienie kolejnych miejsc dla dzieci w wieku żłobkowym.
"Rzeczywistość pokazała, że tych miejsc jest więcej, niż póki co chętnych. Nie wiem, być może jakieś emocje, półprawdy, niedopowiedzenia, pewne mity, które wokół naboru do żłobka powstały spowodowały taką a nie inną reakcję" - mówi burmistrz Lubania Arkadiusz Słowiński.
Czytaj też: 6-latka ogłoszona bohaterką. Za taką postawę policjanci nagrodzili ją prezentem
Na miejscu grill i krzesełka
Oczekujący na zapis swoich dzieci do żłobka rodzice, przed placówką miejskiego żłobka ustawili krzesełka i stolik i - jak za starych, słusznie minionych czasów - funkcjonowała nawet lista kolejkowa.
"Nie powinno mieć miejsca takie zdarzenie, z automatu dziecko, które się urodziło, powinno mieć zagwarantowanie miejsce w żłobku i przedszkolu. Kolejki jak za PRL-u, niestety sytuacja nas do tego zmusza - nas rodziców" - mówi jedna z mieszkanek Lubania.
"No nie w tych czasach, za komuny, to się zgodzę, ale nie dzisiaj" - dodaje inna.
Dwóch ojców nocowało w kamperze. Jak nieoficjalnie dowiadywało się Radio Wrocław, rodzice oczekujący w kolejce nie chcieli wypowiadać się publicznie. Najprawdopodobniej właśnie z obawy o to, że ich dzieci nie zostaną zapisane.
W ubiegłym roku miejsc w publicznej placówce nie wystarczyło dla ośmiorga dzieci. W tym roku liczba miejsc przewyższa jednak liczbę chętnych. W gminie we wszystkich placówkach przewidziano 55 miejsc żłobkowych.
Źródło: Radiowroclaw.pl
Czytaj też: Zerówki w szkołach świecą pustkami. Niedługo mogą być już wspomnieniem