Za każdym razem, gdy w oknie życia pojawi się dziecko, informacje o tym pojawiają się w mediach. Jedni twierdzą, że nie powinno tak być, bo ich ideą jest pomaganie po cichu. Część osób sądzi, że nagłaśnianie takich spraw może prowadzić do tego, że matki bojąc się ostracyzmu społecznego zamiast zdecydować się przynieść dziecko, mogłyby wyrządzić mu krzywdę by fakt, że miały dziecko i je oddały, ukryć.
Spis treści
"Raz w oknie życia uratowano dwulatka"
Słysząc o dziecku pozostawionym w oknie życia zapewne większość z nas wyobraża sobie zaledwie kilkudniowego maluszka. W większości przypadków tak to właśnie wygląda - do okna życia, w specjalnie przygotowanym koszyku trafia najczęściej noworodek.
"Kiedy usłyszymy alarm, zawsze biegniemy, żeby zobaczyć, czy tam rzeczywiście jest mały człowiek" - mówi siostra Samuela Ciesielska, która przez lata kierowała Domem Samotnej Matki w Matemblewie na obrzeżach Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Okno życia działa tam od 2009 roku. Powstało więc zaledwie trzy lata po pierwszym, które otworzono w Krakowie.
Siostra Samuela wspomina, że zdarzyło się kiedyś, że dziecko miało jeszcze nieodciętą pępowinę. Przekonuje, że każdą taką sytuację siostry bardzo przeżywają. Mają świadomość tego, że gdy rozlega się dzwonek, najpewniej w wyznaczonym miejscu czeka dziecko. Ich rolą jest wezwanie karetki i policji i zaopiekowanie się dzieckiem do czasu przyjazdu służb.
Czasem przy dzieciach znajdowane są także butelki z mlekiem czy dodatkowe ubranka, karteczki z imieniem lub listy, w których mamy tłumaczą, dlaczego zdecydowały się przynieść niemowlę do okna życia. Często jednak to właśnie siostry nadają dziecku imię.
Najstarszym dzieckiem, jakie trafiło do okna życia w Polsce, był dwulatek.
Zobacz też: Niemowlę w oknie życia we Wrocławiu. "Ruszała spokojnie nóżkami i rączkami"
Wszystko odbywa się anonimowo
Siostra przekonuje, że każda mama, która podejmie tę trudną i bolesną decyzję, może liczyć na pełną anonimowość.
"Po przekazaniu dziecka nasze zadanie się kończy. Zawsze dbamy o anonimowość. Nikt nie podgląda, nikt nie sprawdza, kto przyniósł dziecko. Okno jest po to, aby dziecko znalazło życie dla siebie" - mówi siostra Samuela.
Siostry modlą się za matkę, która zdecydowała się przynieść dziecko. Dla maluszka to szansa na życie, bo bezpośrednio od sióstr służby zabierają maluszka na badania, a następnie rozpoczynają poszukiwania dla niego rodziny zastępczej. W przypadku zdrowych dzieci chętnych do zaadoptowania niemowlęcia nie brakuje.
"Była taka sytuacja, że mama, która zaadoptowała potem dziecko z naszego okna życia, odwiedziła nas z rodziną i powiedziała: Siostro, to było dziecko, które wzięłam z okna życia. To kolejne przeżycie, kiedy widzimy, że ma kochających rodziców. To jest piękne" - mówi siostra Samuela.
Źródło: Trójmiasto.pl
Czytaj także: Policjant utulił przestraszonego 3-latka do snu. Nieoczekiwany finał interwencji w Gdańsku