Jakub Tolak w zabawnej rolce wspólnie z żoną Zosią Samsel odegrał krótką scenkę, w której przypadkowo spotyka się dwójka rodziców. Oboje od razu przechodzą do udowadniania sobie, które z nich ma gorzej ze swoim dzieckiem. „Moje dziecko budzi się o piątej”, „Moje się budzi o czwartej”, „Moje ma strasznie często wzdęcia”, „Moje ma katar non stop”, „U nas się zaczął bunt 2-latka”, „U nas jest bunt 2-latka i idą piątki” – pada naprzemiennie z ich ust.
Jak podkreśla para podróżników, z podobnymi tekstami i podejściem, że „nie mają prawa narzekać” spotykają się na co dzień, co jest dla nich niezrozumiałe. „To syndrom Polaka” – odpowiadają im obserwatorzy.
„Kto ma w życiu gorzej?”. Narodowy sport polskich rodziców
„Kto ma w życiu gorzej? Z Wami też się tak ludzie licytują? 'Co Ty wiesz o zmęczeniu, masz tylko jedno dziecko', 'Ciężki tydzień? To zobacz jak to jest ciągnąć dwa etaty', 'Przynajmniej masz jakąkolwiek pomoc…'. Przykładów może być cały ogrom. Nie raz spotkaliśmy się z tym, że 'nie mamy prawa narzekać'” – napisała para w poście.
„Może i nie mamy 'najgorzej', ale hello! Każdy ma prawo do przeżywania swoich emocji, do skalowania zdarzeń po swojemu, w odniesieniu do swoich doświadczeń i potrzeb. Nie musicie współczuć osobie, która mówi Wam, że w danym momencie jest jej ciężko, nie musicie się z nią też licytować, ani jej doradzać. Czasem wystarczy tylko wysłuchać” – dodali, apelując o większe zrozumienie i empatię.
Ich obserwatorzy chóralnie przyznali, że podobne sytuacje to standard na każdym polskim podwórku. „Jak ja nie cierpię takich licytacji, ale Polacy to chyba taki naród. Konkurs na „kto ma gorzej” to nasz sport narodowy”. „Syndrom Polaka – ja mam gorzej niż ty – żałuj mnie” – podkreślali.
Pod postem pojawiło się także mnóstwo przykładów z życia wziętych.
„Kiedyś u mnie w pracy matki się licytowały, które dziecko było bardziej przeziębione”.
„Ja po kilku nieudanych próbach in vitro usłyszałam, że powinnam się cieszyć, że mam męża, bo inni to nawet męża nie mają. Kurtyna”.
„Usłyszałam od koleżanki (matki dwójki chłopców), że co ja tam wiem, mam jedno dziecko... Doczekaliśmy się kolejnej córki i ta sama koleżanka: 'ee tam dziewczynki, z chłopcami to dopiero ciężko'!’”.
„Dla mnie najbardziej przerażający i jednocześnie śmieszny był komentarz 'cesarka to nie poród, to nie jest ból! Poród naturalny to dopiero ból'” – wyliczali.
Jedna z obserwatorek Jakuba Tolaka i Zosi Samsel podzieliła się swoim przemyśleniem na temat tego, dlaczego my rodzice tak się zachowujemy w stosunku do innych. Uznała, że taka postawa wynika między innymi ze zmęczenia i potrzeby bycia zauważonym.
„Wydaje mi się, że potrzeba licytacji wynika z potrzeby bycia usłyszanym. Patrz jak mi trudno, zobacz jak boli itd., a na co dzień mało kiedy pochylamy się z prawdziwą empatią nad drugim człowiekiem, bo sami nosimy swoje bagaże. Więc każdy próbuje przekrzyczeć drugiego w stylu 'nie, to ja mam gorzej'. Taki oto mój punkt widzenia na licytację” – napisała.
Co o tym sądzicie?