Ciąża to stan, o którym marzy wiele kobiet. Niektóre starają się latami, aby zostać mamą. Żadna z nich nie dopuszcza do siebie jednak myśli, że w razie jakichkolwiek powikłań w ciąży, lekarze nie zdołają jej uratować. Tego samego zdania była 33-letnia Dorota z Nowego Targu, która pojechała do szpitala, gdy w 5. miesiącu ciąży odeszły jej wody płodowe. Jechała tam po pomoc, niestety finał okazał się tragiczny.
Martyna Wojciechowska postanowiła zabrać głos w tej sprawie. Przytoczyła swoją historię, opowiadając, że gdy pierwszy raz zaszła w ciążę, lekarze nie wahali się i uratowali jej życie.
Zobacz także: 20 tydzień ciąży — Kalendarz ciąży: rozwój dziecka, zmiany w organizmie, objawy i badania
Śmierć 33-letniej Doroty z Nowego Targu
Przypadek Doroty jest bardzo podobny do śmierci 34-letniej Justyny z Pszczyny, która zmarła dwa lata temu, również w 5. miesiącu ciąży. Także była pod opieką lekarzy, którzy liczyli, że kobieta urodzi martwy płód naturalnie.
33-letnia Dorota trafiła do szpitala w 20. tygodniu ciąży z powodu odejścia wód płodowych. Ani ona, ani jej rodzina nie przypuszczali, że nie opuści już placówki medycznej. Kobieta skarżyła się na silny ból głowy, a wskaźnik zapalenia w organizmie rósł, co zwiększało ryzyko sepsy. Lekarze czekali na decyzję konsultanta wojewódzkiego w dziedzinie ginekologii i położnictwa. Ta przyszła jednak za późno.
33-letnia Dorota zmarła 24 maja, w trzeciej dobie po przyjęciu do szpitala.
Martyna Wojciechowska: "Decyzja ginekologa uratowała mi życie"
Historia Doroty ponownie wzbudziła dyskusję na temat prawa antyaborcyjnego w Polsce. Dziennikarka Martyna Wojciechowska też postanowiła zabrać głos w sprawie. We wzruszającym wpisie na swoim profilu na Instagramie @martyna.world wyznała, że decyzja lekarza uratowała jej życie. To była jej pierwsza ciąża, gdy ginekolog podjął decyzję o ratowaniu jej, a nie dziecka. Przez jakiś czas myślała, że nie będzie jej dane zostanie mamą. Wiele lat później urodziła się jednak jej ukochana córeczka Marysia.
„Wiele lat temu… DECYZJA LEKARZA GINEKOLOGA URATOWAŁA MI ŻYCIE. Nie wahał się ani chwili. Przeżyłam. Wiele lat później zostałam szczęśliwą mamą Marysi, choć przez długi czas myślałam, że już nie będzie mi to dane” – napisała.
Podróżniczka podkreśliła, że zna wielu wspaniałych lekarzy ginekologów, położników, którzy każdego dnia podejmują trudne decyzje. W jej przypadku właśnie tak było i to uratowało jej życie.
Zwraca też uwagę, czego w polskich szpitalach najbardziej teraz brakuje i co powinno być najważniejsze.
„Ale wiem też, że to, czego dziś nam bardzo potrzeba, to zmiana prawa i rozdzielenie zawodowego profesjonalizmu od klauzuli sumienia. Zdrowie i bezpieczeństwo pacjenta / pacjentki zawsze powinno być priorytetem. Kobiety nie mogą umierać w szpitalnych salach w sytuacji, kiedy możliwe jest leczenie” – podkreśla.
Swój wpis kończy: „Dorota, 33 lata, R.I.P” – umieszczając na końcu złamane serce.
Lekarze zabrali głos
Kilka dni temu o sprawie śmierci ciężarnej Doroty pisała także dziennikarka Magda Mołek. W brutalnym wpisie zwróciła się do lekarzy z wieloma pytaniami.
„Czym zawiniłyśmy, że umieramy w polskich szpitalach, a wy milczycie…” – napisała na koniec.
9 czerwca 2023 na stronie Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników pojawiło się oświadczenie lekarzy, którzy tłumaczą, że w ostatnim czasie mierzą się z problemami wynikającymi z rozwiązań systemowych. Według nich mogą one oddziaływać zarówno w sferze psychologicznej, jak i prawnej na podejmowane decyzje i procesy lecznicze.
„Presja, którą odczuwa nasze środowisko specjalistyczne, jest bardzo wysoka, tym bardziej ferowanie przedwczesnych wyroków, a także emocjonalna dyskusja, czy wręcz nagonka medialna, mogą okazać się fatalne i niebezpieczne dla obu partnerów, zarówno lekarza, jak i kobiet-pacjentek” – czytamy dalej w oświadczeniu.
Czytaj także: Obawy w ciąży. Jakie jest ryzyko poronienia i innych powikłań?
Co oznacza ciąża wysokiego ryzyka? Czy zawsze grozi poronieniem?