Dziecko zjadło bułkę za 33 grosze. Po 10 minutach przyjechała policja na sygnale

2023-01-09 10:32

Do kuriozalnego zdarzenia doszło w Biedronce w Rzeszowie. Matka zabrała na zakupy trójkę małych dzieci i nie zauważyła, że jedno z nich zdążyło zjeść kajzerkę wartą 33 grosze. Kobietę na parkingu zatrzymała ochrona sklepu, ale na tym cała historia się nie skończyła. Na miejsce wezwano policję.

Dziecko zjadło bułkę za 33 grosze w Biedronce. Do zdarzenia przyjechała policja na sygnale

i

Autor: Getty images Dziecko zjadło bułkę za 33 grosze w Biedronce. Do zdarzenia przyjechała policja na sygnale

Wydarzenie miało miejsce w jednym ze sklepów sieci Biedronka w Rzeszowie przy ulicy Witolda. Pani Justyna, mama trójki dzieci w wieku 1, 4 i 7 lat poszła ze swoimi pociechami na zakupy. W trakcie robienia sprawunków nie zauważyła, że jedno z dzieci zjadło kajzerkę za 33 gorsze.

Przy kasie podała, że ma do zapłacenia tylko za dwie bułki. Kobieta musiała być jednak przez cały czas obserwowana, bo pakując zakupy do samochodu została zatrzymana przez ochronę sklepu.

Przeczytaj także: Niektórzy tak "opiekują się" dziećmi. Ci rodzice gorzko tego pożałowali

Najczęstsze błędy wychowawcze, które popełniają rodzice

Dziecko „ukradło” bułkę za 33 grosze. Na miejsce przyjechała policja

Choć sprawa wydawała się błaha, pracownicy sklepu zdecydowali się wezwać policję.

Poszłam razem z dziećmi, co proszę mi uwierzyć, jest nie lada wyzwaniem, ale nie miałam wyjścia: szkoły i przedszkola zamknięte aktualnie. Dzieci były bardzo grzeczne. Przy dziale z pieczywem wzięły po jednej bułce, nawet nie zauważyłam, jak zaczęły je podjadać. Przy kasie z kasjerem jednej bułki już nie było i zapomniałam powiedzieć o niej. W normalnym sklepie, gdyby ktoś to zauważył, to by mi powiedział. Przecież nie kradłabym bułki. Nawet złodziejowi by się to nie opłacało, bułka była za 33 grosze - relacjonuje pani Justyna portalowi wyborcza.pl.

Kobieta wyszła ze sklepu na parking, gdzie pakowała zakupy do swojego samochodu. Wtedy podeszło do niej dwóch pracowników ochrony sklepu i zaczęło dopytywać się o paragon oraz ilość bułek, za które zapłaciła.

Czy chcieli, żebym poszła do kasy za nią zapłacić? Nie. Poinformowali mnie że, oni muszą słuchać kierownika i żebym za nimi poszła. A ja głupia poszłam. Kierownik stwierdził, że on musi słuchać przełożonych i musi wezwać policję za kradzież bułki – opowiadała dalej kobieta.

Po 10 minutach pod sklep przyjechał radiowóz na sygnale. Dla dzieci była to bardzo stresująca sytuacja, ale sami policjanci wykazali się duży zrozumieniem.

Policjanci się pośmiali, pożartowali i dali upomnienie - przyznała.

Zamieszanie o kajzerkę. Sieć przeprasza i komentuje całe zdarzenie

Jak dowiedziała się gazetawyborcza.pl, sklep przeprosił kobietę. Całą sytuację skomentował także Jan Kołodyński, menedżer ds. komunikacji korporacyjnej w sieci Biedronka.

W tej sytuacji zabrakło zrozumienia okoliczności sprawy, co możemy wytłumaczyć jedynie młodym stażem pracownika, który podjął błędne decyzje. Wyciągniemy z tego wnioski na przyszłość i dlatego przygotowaliśmy dodatkową informację przypominającą personelowi, jak powinno się prawidłowo rozwiązywać tego typu sytuacje. Tak, aby nie dochodziło do nich w przyszłości. Dodatkowo zaproponowaliśmy klientce spotkanie, aby ją osobiście jeszcze raz przeprosić i zapewnić o tym, że doszło w tym przypadku do niefortunnej pomyłki w ocenie okoliczności - powiedział w rozmowie z portalem wyborcza.pl.

Przeczytaj także: Niezwykły poród na chodniku w Białymstoku. Pomogli przypadkowi przechodnie