Rodzice dzieci, które zaginęły bez śladu, nierzadko w apelach, które mają pomóc w odnalezieniu ich pociechy, przyznają, że najgorsza prawda byłaby lepsza od niepewności, z którą muszą żyć. To pokazuje, z jak ogromnym mierzą się cierpieniem.
Zaginięcia dzieci to nie tylko głośne medialnie sprawy, takie jak historia Madeleine McCann, która zniknęła podczas rodzinnych wakacji w Portugalii. Takich niewyjaśnionych do dzisiaj zaginięć jest więcej.
Czytaj też: Jak ochronić dziecko przed porwaniem? Tani gadżet i prosty znak mogą pomóc
Międzynarodowy Dzień Dziecka Zaginionego
25 maja został ustanowiony Dniem Dziecka Zaginionego. Jego symbolem jest niebieski kwiat - niezapominajka. Od 2001 roku jest to dzień solidarności z rodzinami zaginionych i przypomnienie, że wciąż wiele osób czeka na odnalezienie swoich dzieci. Dlaczego wybrano właśnie tę datę?
Jest ona nieprzypadkowa. Właśnie 25 maja 1979 roku 6-letni Etan Kalil Patz wyszedł ze swojego domu na Dolnym Manhattanie w Nowym Jorku. To miała być jego pierwsza w pełni samodzielna wyprawa do szkoły. Niestety nigdy nie dotarł on na pobliski przystanek autobusowy. Choć poszukiwania rozpoczęły się niezwłocznie, a udział wzięły nie tylko służby, lecz także lokalna społeczność, chłopca nigdy nie odnaleziono.
Wizerunek sześciolatka pojawił się nie tylko na pierwszych stronach gazet, lecz także w telewizji i na kartonach z mlekiem. Liczono, że jeśli możliwie jak najwięcej osób zobaczy jego zdjęcie, uda się go odnaleźć. Tak się jednak nie stało. Cztery lata później ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Ronald Reagan ustanowił 25 maja Dniem Dziecka Zaginionego. Od 2001 roku jest on obchodzony na całym świecie jako Międzynarodowy Dzień Dziecka Zaginionego.
W tym dniu wspomina się o problemie zaginięć dzieci i przypomina o zasadach bezpieczeństwa, a liczne kampanie przekonują, że organizacje i służby zajmujące się poszukiwaniami małoletnich nie zapomniały o nich. Wciąż aktywnie pracuje się nad sprawami dzieci, które zaginęły. Niestety, czasem mimo zaangażowania wszelkich środków (m.in. uruchomienia systemu Child Alert), nie udaje się ustalić, co stało się z zaginionymi dziećmi.
Czytaj też: Naucz dziecko tej ważnej zasady. Będzie bezpieczniejsze nawet jeśli stracisz je z oczu
Zaginięcia dzieci w Polsce
Rocznie w Polsce zgłaszanych jest średnio 2 tysiące zaginięć dzieci. Zdecydowana większość odnajduje się już w pierwszej i drugiej dobie od zgłoszenia, jednak są takie, których nigdy nie udaje się odnaleźć.
Przykładem chłopca, który zaginął w ubiegłym roku i do dziś nie wiadomo, co się z nim dzieje, jest Krzyś Dymiński spod Warszawy. Jego rodzice nie ustają w poszukiwaniach, wciąż wierzą, że poznają prawdę na temat tego, jakie były jego losy po tym jak wyszedł z domu 27 maja 2023 roku. Mama Krzysztofa zapowiedziała kampanię społeczną "Gdzie jesteś?" która startuje właśnie 25 maja. "Gdy znika dziecko, gubi się cała rodzina..." - pisze pani Agnieszka na Facebooku.
Warszawa w sobotę rozświetli się na niebiesko - na znak solidarności z bliskimi zaginionych.
Od listopada 2013 roku w Polsce działa system Child Alert, uważany za jedno z najskuteczniejszych narzędzi umożliwiających odnalezienie poszukiwanego dziecka. Jest wszczynany, gdy istnieje zagrożenie dla jego zdrowia lub życia. Do tej pory został uruchomiony zaledwie sześć razy. W 2020 roku dzięki niemu udało się odnaleźć uprowadzoną 10-letnią Maję ze Szczecina. Dziewczynkę uwolniono z rąk porywacza 22 godziny później, przebywała już na terenie Niemiec.
Czytaj też: Miała 21 miesięcy, gdy została porwana. Zrozpaczeni rodzice odnaleźli ją dopiero po 51 latach
Dzieci, których nie udało się odnaleźć
Choć większość dzieci szczęśliwie wraca do domu, niektórych nigdy nie udaje się odnaleźć, choć od ich zaginięcia minęły lata, czasem nawet dziesiątki lat.
W tym miejscu warto przypomnieć historie dzieci, które nie wróciły do domu, nie udowodniono także, że straciły życie. To dlatego ich bliscy latami czekają na jakiekolwiek wieści w ich sprawie.
- Andrzej i Mariusz Palasikowie
9-letni Andrzej i 7-letni Mariusz bawili się przed blokiem w Stroniu Śląskim w powiecie kłodzkim. Był 1979 rok. Czas spędzali na zabawie ze swoją 5-letnią siostrą. Wieczorem dziewczynkę zawołała mama - młodsza córka musiała szykować się do spania. Gdy wróciła po chłopców, minęło nie więcej niż pół godziny. Niestety podwórko było puste. "Wyglądało to, jakby ziemia pod chłopcami się otworzyła, wciągnęła ich i zamknęła się za nimi bezszelestnie” - mówili później milicjanci. Do dziś nie ustalono, co się z nimi stało. Jeśli żyją, mają już po 50 lat.
- Monika Kobyłka
Monika zaginęła w 2012 roku. 15-latka wyszła ze swojego domu w Woli Gałeckiej koło Radomia na spotkanie z przyjaciółką. Po dwóch godzinach, o 23:00 rozstała się z nią w połowie drogi do domu - do przejścia miała zaledwie 200 metrów. Nigdy tam jednak nie dotarła. Jeden z sąsiadów zeznał, że o 23:05 widział ją na przystanku autobusowym. Ostatniego sms-a do przyjaciółki Monika wysłała o 23:09. Trzy minuty później próbowała się z nią skontaktować mama. Dziewczyna nie odebrała telefonu, wkrótce aparat przestał odpowiadać.
- Ania Janowska
11-letnia Anna Janowska wyszła ze swojego domu w centrum Łodzi i ślad po niej zaginął. 16 września 1989 roku dostała w prezencie od rodziców wymarzone buty - modne wówczas espadryle. Około godziny 13:00 wyszła z domu do apteki. W drodze powrotnej miała jeszcze wstąpić na pobliskie targowisko po kapustę. Wiadomo, że odebrała z apteki zamówione krople do oczu, dotarła również do warzywniaka. Nigdy jednak nie wróciła do domu. Jeśli żyje, ma 40 lat.
Czytaj też: Ich córkę porwano, gdy miała 4 latka. 17 lat później znalazła się dzięki rysunkowi