Hanna Zborowska-Neves pochodzi z gwiazdorskiej rodziny. Jej rodzice to jedni z najbardziej znanych polskich aktorów starszego pokolenia. Jej młodsza siostra, Zofia Zborowska, także jest aktorką. Sama Hanna od lat mieszka w Brazylii, skąd pochodzi ojciec jej dwóch córek - 9-letniej Niny i 6-letniej Mili.
Mimo odległości od ojczyzny, starsza z sióstr Zborowskich niejednokrotnie współpracowała z rodzimą telewizją TVN przy produkcji programów podróżniczych. Teraz prowadzi swój własny kanał na YouTubie o tej samej tematyce.
Zobacz też: Córka Zborowskiej zrobi wam dzień. Gdyby każdy bunt dwulatka tak wyglądał, świat byłby dużo weselszy
Przeczytaj: Zborowska znów żartuje: babcia nie daje już rady? "Przyłapana w swoim żywiole"
Mimo rozwodu, Zborowska pozostała w Brazylii, która jest przecież domem dla jej córek. Wciąż jednak budzi zainteresowanie polskich mediów. Jakiś czas temu w wywiadzie dla Dzień Dobry TVN otworzyła się w temacie rozpadu swojego wieloletniego małżeństwa.
Tak naprawdę cały zeszły rok był dla mnie bardzo trudny. Po pierwsze, po 14 latach małżeństwa podjęliśmy decyzję, że koniec, że [Daniel – przyp. red.] się wyprowadzi. Trzy lata chodziliśmy na terapię, staraliśmy się, ale w pewnym momencie uznaliśmy, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Z kochanków staliśmy się przyjaciółmi. W momencie, kiedy kończy się miłość, to tak naprawdę nie ma sensu się męczyć. To jest bardzo przykre i bardzo cały czas mnie to boli. Kiedy nie ma wyjścia, trzeba podjąć męską decyzję – mówiła Zborowska.
Prezenterka i podróżniczka nie kryje jednak, że rozpad jej małżeństwa miał ogromny wpływ na dzieci. Mówiła o tym ostatnio w podcaście Kamila Belei "Tato, no weź".
Mieliśmy powolny rozpad, w miarę naturalny. Najstraszniejsze jest to w rozwodzie, kiedy są dzieci. Dzieci bardzo cierpią, obwiniają się. To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie powiedzieliśmy, że to nie jest ich wina. Do tej pory cierpię bardzo, że byliśmy na tyle głupi, że przysporzyliśmy tyle cierpienia głównie najstarszej córce.
Nina i Mila przeżyły rozstanie rodziców, mimo, że było ono dużo spokojniejsze niż to niekiedy bywa.
Kłóciliśmy się, jak one już spały, nie było nigdy jakiegoś mordobicia, afer i tak dalej. Ale była gęsta atmosfera - dodała podróżniczka.