W 2021 roku przeprowadzono 107 zabiegów legalnego przerwania ciąży. 82 aborcje wykonano w województwie dolnośląskim, gdzie znajduje się szpital w Oleśnicy. Lekarze mówią wprost – zabiegi są wykonywane z uwagi na zagrożenie dla zdrowia ciężarnych.
Z tego też powodu pod adresem szpitala płyną groźby i oskarżenia działaczy antyaborcyjnych. Głoszonym hasłom przysłuchują się przebywające w szpitalu kobiety.
Gizela Jagielska, specjalistka położnictwa i ginekologii, zastępczyni dyrektora do spraw medycznych w szpitalu w Oleśnicy, w rozmowie z oko.press wyznała:
- Każda taka ciąża to mała tragedia. Te kobiety cały dzień słuchały o „zabijaniu dzieci”.
Zobacz także: Poroniła, a oskarżono ją o aborcję. „Prokurator kazała przelewać szambo przez sito”
Wzrost liczby legalnych aborcji
Zanim Trybunał Konstytucyjny zakazał aborcji z uwagi na uszkodzenie lub wadę płodu, rocznie (do 2020 roku) wykonywano około tysiąca zabiegów. W 2021 roku liczba ta spadła do 107. Tyle zabiegów wykonano z uwagi na zagrożenie zdrowia kobiety.
W 2022 roku liczba ta nieco wzrosła - do 161 zabiegów. Jest to pięciokrotny wzrost w porównaniu z rokiem ubiegłym. Część szpitali uznała, że zagrożenie dla zdrowia kobiety obejmuje również zdrowie psychiczne.
Mecenas Kamil Ferenc z Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zaznacza w rozmowie z Rzeczpospolitą, że najczęściej przyczyną pogorszenia zdrowia psychicznego kobiety jest informacja o poważnych wadach płodu.
Szpital w Oleśnicy „nękany” za legalne aborcje
Gizela Jagielska wyznaje, że każdego tygodnia przed szpitalem stoi kilka osób z banerami antyaborcyjnymi. Osoby te mają megafon i wykrzykują swoje hasła przez cały dzień. Podkreśla, że jest to bardzo uciążliwe, ponieważ w szpitalu nie ma klimatyzacji i są cały czas otwarte okna.
– „Powstrzymajmy zabijanie dzieci przez doktor Gizelę Jagielską”. Jestem nazywana “naczelnym rzeźnikiem tak zwanego szpitala w Oleśnicy”. Jestem oskarżana o „promowanie morderstwa i nawoływanie innych kobiet do bezwstydu” – cytuje antyaborcyjne hasła.
Doktor tłumaczy, że obraźliwe komentarze i groźby otrzymuje także w mailach i na messengerze.
Pacjentki wszystko słyszą
Hasła antyaborcyjne rozbrzmiewają pod szpitalem w chwili, gdy lekarka przyjmuje pacjentki na terminacje ciąży lub kobietę, która właśnie traci swoje upragnione dziecko.
- To dramatyczny moment w jej życiu. I ona nagle słyszy zza okna: "Doktor Jagielska wstrzykuje chlorek potasu i zabija dzieci” – wyznaje.
Nie martwi się jednak o siebie i nie boi się ludzi, którzy krzyczą. Najbardziej obawia się o kobiety, które pozostają w szpitalu z tym, co je spotkało i tym, co słyszą za oknem.
- Ostatnio w dniu antyaborcyjnej akcji przyjmowaliśmy dwie pacjentki do terminacji ciąży z trisomią 21, czyli zespołem Downa. Zdrowie i życie tych kobiet było zagrożone. To ciąże, które były chciane. Każda taka ciąża to mała tragedia. Te kobiety cały dzień słuchały o „zabijaniu dzieci” – opowiada.
Źródło:
- oko.press
- rp.pl
Czytaj także: Dorota była w 5. miesiącu ciąży, zmarła w szpitalu. W końcu znamy przyczynę śmierci
„Stała w kałuży krwi”. Krystyna zmarła w 7. miesiącu ciąży, osierociła sześcioro dzieci