Tzw. ustawa Kamilka weszła w życie 15 lutego, a jej efektem jest m.in. wprowadzenie we wszystkich placówkach, w których przebywają dzieci standardów ochrony małoletnich. Szczegółowe informacje pojawiają się np. na stronach szkół czy miejsc, w których organizowane są zajęcia dodatkowe.
Rodzice na zebraniach dowiedzieli się, że zmiany w przepisach wiążą się również z nowymi zasadami wycieczek szkolnych. Aby iść z klasą jako opiekun, należy przedstawić zaświadczenie o niekaralności oraz zgodzić się na weryfikację w Rejestrze Sprawców na Tle Seksualnym.
Swoimi wątpliwościami związanymi z tymi formalnościami, podzieliła się pani Jowita.
Oddaję jej głos.
„Ucierpią dzieci, które i tak narzekały na to, że wyjść jest za mało”
Przyznam, że nie śledziłam za bardzo „ustawy Kamilka”, miałam po prostu cichą nadzieję, że pomoże chociaż jednemu dziecku, które cierpi w samotności. Dziś już wiem, że zmiany uderzą nie w oprawców, ale w dzieci.
Polecany artykuł:
Na zebraniu dowiedzieliśmy się, że rodzice, którzy będą jeździli na wycieczki, będą musieli m.in. dostarczyć zaświadczenie o niekaralności. Chętnych na szkolne wycieczki i tak nie było, teraz nikomu nie będzie się chciało jeździć. Trzeba wciąć wolne i nastawić się na spędzenie kilku godzin (albo i dłużej, jeśli to nie tylko wyjście do muzeum) w hałasie i maksymalnego skupienia uwagi, a teraz dojdzie do tego załatwianie kwitów. I niby wszystko można zrobić przez internet, ale to zawsze kolejny obowiązek, a wolimy raczej pozbywać się zadań, a nie dokładać sobie kolejnych.
Nie mówię, że tylko rodzice mają trudno, nauczyciele też muszą się nakombinować. Chyba teraz najpierw będą musieli znaleźć kogoś chętnego na wycieczkę, kto ma aktualne zaświadczenie, a dopiero później rozglądać się za atrakcją. Tak jak mówiłam, ucierpią dzieci, które i tak narzekały na to, że wyjść jest za mało, teraz będzie o nie jeszcze trudniej.
Już widzę te poszukiwania osób z aktualnym zaświadczeniem, które zgodzą się iść na wycieczkę. Bo chyba w tę stronę łatwiej, ustawiać wyjście pod kogoś, kto ma już odpowiedni dokument, a nie czekać, aż ktoś go otrzyma. Nie wczytywałam się jeszcze w szczegóły, ale pewnie nie jest łatwo otrzymać kwit od ręki, chyba że w urzędzie? Ale na to trzeba znaleźć czas i chęci, a chyba nie znam nikogo, kto z własnej woli wchodzi w rolę petenta.
Nie mam zielonego pojęcia, jak to wszystko będzie wyglądało. Będzie zgłaszał się rodzic chętny do opieki, będzie załatwiał zaświadczenie (Kto ma za nie płacić? Nie są to jakieś wielkie kwoty, ale zawsze ziarnko do ziarnka), a gdy już je dostanie, będziemy zastanawiać się, gdzie dzieci mogą wyjść i szukać terminu? Nie wiem, ile ważne jest takie zaświadczenie, ale to i tak raczej średnio, aby polegać na jednym rodzicu, aby oblatywał wszystkie klasowe wyjścia.
I tak, naprawdę wiem, że to wszystko, aby dzieci były bezpieczne. Ale czy to poszło w dobrą stronę? Przepraszam za bezpośredniość, ale przecież osoba, która stosuje przemoc wobec dzieci pewnie i tak doskonale wie, jak się ukryć, nie będzie robić tego na wycieczce. Czy w ogóle przyjdzie jej do głowy, aby iść jako opieka?! Znów nie ochronimy dziecka, które cierpi w samotności, a wszystkim innym jeszcze obrzydzimy szkołę, bo usłyszą, że o wycieczkach mogą zapomnieć.
Reaguj na przemoc wobec dzieci
Co zrobić, gdy podejrzewamy, że dziecko doświadcza przemocy w rodzinie? Musimy reagować! Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę podpowiada, że możemy:
- poinformować lokalny Ośrodek Pomocy Społecznej,
- poinformować szkołę, przedszkole lub żłobek krzywdzonego dziecka,
- poinformować dzielnicowego lub innego funkcjonariusza policji,
- zawiadomić sąd rodzinny.
Pamiętaj również o numerach telefonów FDDS:
- 116 111 - telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
- 800 100 100 - telefon dla rodziców i nauczycieli w sprawie bezpieczeństwa dzieci.
A 800 12 12 12 to Dziecięcy Telefon Zaufania Rzecznika Praw Dziecka.