Czerwiec i wrzesień bywają kojarzone z miesiącami, w których w szkołach niewiele się dzieje. Jednak nie zawsze. Jak opisuje nasza czytelniczka, jej córka nie może narzekać na nudę. Lekcje zaczęły się niedawno, a ocen i sprawdzianów nie brakuje. W szkołach waszych dzieci jest podobnie?
Oddaję głos pani Milenie.
„Myślałam, że dostaną trochę czasu, aby się w tym wszystkim odnaleźć”
Wrzesień, drugi tydzień szkoły i mamy dosyć. Taryfa ulgowa, spokojny powrót do szkolnego rytmu? Można tylko pomarzyć. Dzieciaki zostały rzucone na głęboką wodę, a razem z nimi my - ich rodzice. Córka zaczęła naukę w czwartej klasie, chociaż budynek szkoły wciąż jest ten sam, zmieniło się właściwie wszystko inne. Nowe piętro, nowe sale, nawet godziny obiadów są nowe. Pojawiły się nowe przedmioty i nowi nauczyciele, nikt już nie prowadzi za rączkę.
Już nawet nie o to chodzi, dzieci są na tyle duże, że poradzą sobie same. Przyznam jednak, że myślałam, że dostaną trochę czasu, aby się w tym wszystkim odnaleźć, przyzwyczaić do nowych zasad, wymagań. Tak się nie stało, informacje o planowanych sprawdzianach szybko zapełniły dziennik elektroniczny. I OK, niektóre wpisano ze sporym wyprzedzeniem, a inne to testy diagnostyczne, które nie są na ocenę, ale to i tak presja, przypomnienie o tym, że żarty się skończyły.
Jak coś, to pierwsze kartkówki moje dziecko ma już za sobą, a w dzienniczku pełno jest ocen. Tak, przypominam, jeszcze dwa tygodnie temu były wakacje. A teraz już pęd, aby ze wszystkim zdążyć, aby nazbierać ocen? Dziesięciolatek styka się z nimi po raz pierwszy, ale wie, że jedynką nie ma się co chwalić.
Chyba wolałam już, jak prace domowe były normą. Teraz są dla chętnych, ale i tak są codziennością. Nie wiem, jak inne dzieci, ale mojej córce ciężko wytłumaczyć, że to coś dodatkowego. Poza tym, jak inaczej ma utrwalić to, czego dowiedziała się na lekcjach? Wydaje mi się, że jest jej łatwiej, wypełniając ćwiczenia. Jesteśmy więc w punkcie wyjścia - prac domowych niby nie ma, a są.
Nie wiem, co będzie dalej, może się jakoś rozkręcimy, przyzwyczaimy? Boję się, że będzie jeszcze gorzej. Przedmiotów jest sporo, materiału do opanowania też jest sporo. I trzeba jakoś sprawdzać, jak uczniowie sobie radzą, więc tych kartkówek i klasówek będzie coraz więcej. Wolne popołudnie? Możemy pomarzyć. Tak, wiem, że „inni mają gorzej”, u nas to dopiero czwarta klasa. Ale i tak nie jest łatwo odpuścić.