Dzieci oszalały na punkcie „Squid Game”. „Wystarczyła makabryczna laleczka, abym miała dość”

2025-01-23 13:53

„Squid Game” już dawno dotarł do szkół w Polsce. Teraz znów jest o nim głośno - wszystko za sprawą drugiego sezonu, który w grudniu zadebiutował na Netfliksie. O tym, że produkcja przyciąga przed ekrany również tych widzów, którzy nie powinni jej oglądać, przypomina nasza czytelniczka.

Dzieci oglądają Squid Game

i

Autor: Getty Images & Netflix "Squid Game" to serial, który nie jest przeznaczony dla młodych widzów. Dzieci i tak oglądają

„Squid Game” to południowokreański serial, który na Netfliksie zadebiutował w 2021 roku. Pod koniec 2024 r. na platformie pojawił się drugi sezon, a produkcja znów jest tematem rozmów. I nie tylko wśród tych, do których jest adresowana (przypomnijmy, że jest ona przeznaczona dla widzów powyżej szesnastego roku życia - chociaż mam wrażenie, że czasem i ci starsi patrzą z przerażeniem na to, co dzieje się na ekranie). Serial oglądają dzieci, a zachowania bohaterów są inspiracją do szkolnych zabaw.

W wielkim skrócie: „Squid Game” to opowieść o ludziach w trudnej sytuacji finansowej, którzy decydują się na udział w grze, w której do wygrania jest okrągła sumka. Wygrany może być tylko jeden, pozostali gracze zostają wyeliminowani. I to dosłownie. „Przemoc”, „brutalność”, „strach” - to jedne ze słów, które opisują ten serial.

Czy dzieci powinny go oglądać? Nie. Czy oglądają? Tak. „W końcu się ugięłam, zobaczyliśmy kilka odcinków. Cieszę się, że tyle wystarczyło” - napisała nasza czytelniczka. Oddaję głos pani Magdzie.

M jak Mama Google News
Autor:

„»Squid Game« stał się dominującym tematem w naszym domu”

Rzadko oglądam nowe seriale, coś musi naprawdę mnie zainteresować (albo musi mi się wyjątkowo nudzić), abym zdecydowała się kliknąć „odtwórz”. Wiedziałam, że jest coś takiego jak „Squid Game”, ale pierwszy sezon przemknął gdzieś obok, nie wywołał poruszenia ani u mnie, ani w moim otoczeniu.

Minęło trochę czasu, pojawił się drugi sezon. „Squid Game” stał się dominującym tematem w naszym domu. Moi synowie uczą się w starszych klasach szkoły podstawowej (powiedzmy, ledwo zaczęli być nastolatkami), a na korytarzach nie brakuje naśladowców tej produkcji. Jak wynika z opowieści moich synów, dzieci są zafascynowane grami z serialu, wymyślają ich własne wersje, dopasowując do możliwości. Zaczęli też dzielić się na tych, którzy są twórcami zabaw i na tych, którzy muszą - bez żadnego „ale” - brać w nich udział.

Moi synowie brali udział w różnych zabawach, podobno to „czerwone-zielone” w szkolnej wersji niewiele się różni od „Baba Jaga patrzy”. Nie mówili o niczym strasznym, to wszystko brzmi jak normalne zabawy na szkolnym korytarzu. Ale na tym się nie skończyło. Wciąż słyszałam o tym, że są ciekawi serialu, chcieliby zobaczyć jak naprawdę wyglądają te gry.

„Przy »Squid Game« nawet najstraszniejsze horrory z moich czasów to pikuś”

Uważam, że mówienie „nie bo nie” nie ma sensu, poza tym, jak nie zobaczą w domu, to zrobią to w innym miejscu. Przecież dzieciaki oglądają na telefonach rolki i szorty, a fragmentów ze „Squid Game” tam nie brakuje. W końcu się ugięłam, zobaczyliśmy kilka odcinków. Cieszę się, że tyle wystarczyło.

Zabójstwa były chociażby w „I nie było już nikogo” Agathy Christie. Była makabryczna „rozrywka”, a kryminały czytałam jak byłam (chyba) niewiele starsza od moich synów. Ale przy „Squid Game” nawet najstraszniejsze horrory z moich czasów to pikuś. Nie wiedzieliśmy dużo scen, ale wystarczyła makabryczna laleczka i zabicie kobiety, którą do ruchu zmusiła osa, eliminowanie osób zamkniętych w pokojach wystarczyło, abym miała dość. Dobrze, że podobnego zdania były dzieciaki.

„Nie zawsze dostajemy to, co lubimy”

Często oglądamy razem różne rzeczy i na bieżąco komentujemy to, co widzimy na ekranie. Przyznam, że więcej przyjemności sprawia mi, gdy rozmawiamy o czymś przyjemnym, a nie o morderstwach, ale nie zawsze dostajemy to, co lubimy.

Przy „Squid Game” rozmawialiśmy przede wszystkim o emocjach, które zalewają nie tylko graczy, ale tych, którzy śledzą ich zmagania przed ekranem. O tym, że to co widzimy to fikcja, nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem. I o tym, że to aktorzy, a odgrywając scenki nie można zrobić dubla, usunąć śladów uderzenia itp.

Ciekawość została zaspokojona, serial okazał się za mocny. Na długo? Nie wiem. Jak rozwiną się te gierki w szkole? Nie mam pojęcia. Liczę na to, że my, rodzice, potrafimy rozmawiać z dziećmi. Nie ochronimy ich przed całym światem, ale możemy wyposażyć w umiejętności, które będą ochronną tarczą.

Quiz filmowy sprawdzi, czy uważnie oglądałaś hity z lat 90.
Pytanie 1 z 13
„Beethoven”. Ile dzieci mają państwo Newtonowie?