Sąsiedzi na mojej grupie osiedlowej pokazali chamstwo i kompletny brak życzliwości przy okazji tematu Halloween. Nie muszą się przebierać, to mentalne potwory. Czy oni w ogóle lubią ludzi? Ba, samych siebie pewnie nie lubią
- komentuje nasza czytelniczka po aferze na swojej grupie osiedlowej.
Współcześnie prawie każde osiedle ma własną grupę w mediach społecznościowych, na której sąsiedzi wymieniają zdanie w kluczowych dla wspólnoty kwestiach. Jak co roku, pod koniec października, na większości z nich pojawia się temat Halloween. Mamy młodszych dzieci umawiają się tam na wspólne zbieranie cukierków, zdarzają się też propozycje przystrajania drzwi tak, by dzieci wiedziały, do których domów czy mieszkań pukać.
Właśnie od jednej z takich dyskusji zaczęła się afera osiedlowa, którą streszcza nam nasza czytelniczka.
W ostatnim odcinku Królowych Matek poświęconym Halloween mówiłyśmy o tym, by uszanować zdanie innych osób. Polecałyśmy wam, by przyozdabiać drzwi, jeśli jesteśmy gotowi na przyjmowanie dzieci sąsiadów i obdarowywanie ich słodkościami i w drugą stronę - uczulenie starszych dzieci, by nie pukały do drzwi sąsiadów, którzy takich dekoracji nie mają, by ich nie niepokoić.
Z podobną inicjatywą wyszła jedna z sąsiadek Marty, mamy dwójki dzieci w wieku 10 i 7 lat. Wywołało to taką burzę na grupie osiedlowej, że młoda mama zaczyna mieć wątpliwości, czy w ogóle pozwalać dzieciom na zbieranie cukierków na osiedlu.
„Na grupie osiedlowej same buce”
W tak mocny sposób swoich sąsiadów podsumowała wspomniana Marta. Jej dzieci co roku zbierały cukierki, jednak ilość hejtu jaka wylała się od dorosłych ludzi pośrednio w kierunku bawiących się dzieciaków, mocno ją zniesmaczyła. Oddajmy jej głos.
Tegoroczna dyskusja na grupie osiedlowej o Halloween i zbieraniu cukierków sprawiła, że zaczynam wątpić w ludzi. Jeden, niewinny post sąsiadki wywołał taką falę hejtu, że aż boję się w jakim otoczeniu ja mieszkam
- zaczęła swój list młoda mama.
Ta znajoma zaproponowała tylko, żeby oznaczać drzwi halloweenowymi dekoracjami, by dzieci nie niepokoiły osób, które sobie tego nie życzą. Sporo osób zalajkowało jej pomysł, a pierwszy komentarz chyba uruchomił hejterów. "Gównoburza czas start" - napisał mądrze pewien młody sąsiad, który jeszcze nie ma dzieci dodając GIF z Michealem Jacksonem jedzącym popcorn. I wywołał wilka z lasu. Jeden człowiek napisał, że sobie nie życzy, żeby do niego pukać i żeby "gówniarze" (tu cytat) nie ważyli się robić mu psikusów bo jak tylko zobaczy umazaną klamkę czy cokolwiek innego to złapie za łeb i zaprowadzi do rodziców. Oszołom. Druga kobieta napisała, że samo bieganie "bombelków" po klatce już jej przeszkadza bo budzą jej dziecko i, że jak to będzie trwać po 22 to dzwoni na straż miejską. Jeszcze jedna rzuciła, że współczuje dzieciom wychowywanym przez rodziców, którzy czczą szatańskie święta.
Do tej pory nie dowierzam. Przecież tych ludzi się widuje na co dzień jak wynoszą śmieci, wyprowadzają psy, zna się ich z imienia i nazwiska. Nie wstyd im tak wylewać żółć? Tak zakrzyczeli resztę, że mało kto się pozytywnie wypowiadał. Przykro mi, bo moje dzieci lubią tą zabawę, ale nie wiem co ich spotka ze strony sąsiadów i trochę się boję. A zawsze uczulałam ich, żeby chodzić po klatkach cicho, pukać do drzwi a nie dzwonić dzwonkiem. Mi cudze, bawiące się dzieci nie przeszkadzają. Aż serce rośnie, że dobrze się bawią.
Co sądzicie o tej osiedlowej aferze? Jesteście za czy przeciw Halloween i zbieraniu cukierków.