Czy wiesz, że kobiety w Europie poświęcają średnio 22 godziny w tygodniu na „niewidzialną” pracę w domu, za którą nie otrzymują wynagrodzenia? Być może nie byłoby w tym nic dziwnego (w końcu bycie rodzicem czy mieszkanie w domu wymaga zaangażowania), gdyby nie fakt, że to, co dla kobiet jest naturalnym obowiązkiem, dla ich partnerów staje się gestem pomocy.
Wciąż mężczyźni, którzy idą z dziećmi do lekarza, zajmują się nimi, zabierają na spacer czy plac zabaw traktowani są jak bohaterowie. Gdy sprzątają lub gotują... pomagają kobiecie.
Sprzątała i gotowała sama... do czasu
Nasza czytelniczka Marta najwyraźniej poślubiła mężczyznę, który został wychowany dość tradycyjnie: dziewczynki pomagają mamie w gotowaniu i sprzątaniu, chłopcy majsterkują z ojcami. Jej mąż nigdy nie przejawiał specjalnego zainteresowania dbaniem o mieszkanie, które wynajmowali, a gdy już kupili własne - tygodniami prosiła o zawieszenie lustra czy przykręcenie karniszy.
Układ, w którym to ona dbała o czystość, robiła zakupy na obiad a potem stawała w kuchni, by przygotować posiłek funkcjonował dość długo. I pewnie trwałby do dziś, gdyby Marta nie zauważyła, że jej sąsiad - ramię w ramię ze swoją żoną - zajmuje się praktycznie wszystkim. Znajomość z sąsiadką zaowocowała zmianami w domu naszej czytelniczki.
Gdy po urlopie macierzyńskim wróciła do pracy zauważyła, że oboje mają potrzebę, by odpocząć. Wcześniej to jej mąż uzurpował sobie wyłączne prawo do bycia zmęczonym, traktując ją jak całodobową opiekunkę. Postanowiła, że nie będzie krzątać się przy dziecku, gdy pan domu leży na kanapie i przerzuca kanały na pilocie.

Znalazła sposób na to, by mąż angażował się w domowe obowiązki
Co zrobiła nasza czytelniczka? Otóż gdy jej mąż zmęczony po powrocie z pracy kładł się na kanapie, ona... robiła dokładnie to samo. Jak można sobie wyobrazić, roczne dziecko wymaga sporo uwagi rodzica. Trzeba było je przebrać, zmienić pieluchę, nakarmić, zabawić...
Gdy mężczyzna pytającym wzrokiem spoglądał na żonę i zastanawiał się, kiedy wstanie, by zająć się maluchem, odparła, że przecież jest zmęczona po pracy, musi odpocząć. Gdy dziecko zaczęło płakać zrozumiał, że jest takim samym rodzicem jak jego żona. Chcąc nie chcąc wstał i sam przebrał synka, a gdy potrzebowało towarzysza zabawy usiadł obok, zbudował zamek z kocków.
To był pierwszy moment, w którym coś zaczęło się zmieniać. Kolejnym razem, gdy położył się na kanapie, a ja zrobiłam to samo, zaczęliśmy się głośno śmiać. Później długo rozmawialiśmy o tym, że system, w którym to na mojej głowie są opieka nad dzieckiem i zajmowanie się domem wymaga zmiany. Przyznał, że tak został wychowany i nie widział w tym nic dziwnego. Czasy się jednak zmieniają - kobiety również pracują zawodowo, dlaczego więc nadal obowiązki domowe miałyby należeć tylko do nich?
- pisze Marta.
A jak to wygląda w twoim domu? Sprzątasz po wszystkich domownikach, czy dzielisz się obowiązkami z partnerem? Sprawdź: