„Rada rodziców, fundusz klasowy, świetlica. Skąd ja mam mieć pieniądze na to wszystko?!”

2024-09-17 14:00

Początek roku szkolnego to dla rodziców wiele wyzwań. Z innymi trudnościami mierzą się ci, których dzieci dopiero rozpoczynają naukę w szkole, inne są związane ze starszymi klasami. Jedno jest wspólne: składki. Tych nie brakuje, a chociaż nie wszystkie są obowiązkowe, mogą uprzykrzyć życie.

Początek roku szkolnego nie jest łatwy i dla rodziców

i

Autor: Getty Images Pierwsze zebrania w szkole wiążą się m.in. z wypełnianiem dokumentów, to np. deklaracje wpłat.

Wrzesień to czas, kiedy na nowo przyzwyczajamy się do szkolnej rutyny. Poranne wstawanie, lekcje, zajęcia dodatkowe, pilnowanie, aby dzieci znalazły się łóżku o odpowiedniej porze. Do tego zebrania, różnego rodzaju ustalenia - grafik momentami jest napięty. Gdy już wpadniemy w rytm, będzie dobrze, początki nie należą do najłatwiejszych. To wyzwanie i dla małych, i dla dużych.

Pierwsze zebrania to nie tylko mnóstwo wiadomości organizacyjnych, to również stos dokumentów do wypełniania. A wśród nich - deklaracje wpłat. I to one są tematem wiadomości od naszej czytelniczki.

Oddaję głos pani Ewie.

Bezpieczna droga dziecka do szkoły - Plac Zabaw odc. 13

Jeśli miałabym jednym słowem opisać wrzesień, byłoby to zdecydowanie: „wydatki”

Wśród znajomych ciężko poruszyć ten temat, bo wszyscy jakoś sobie radzą i nie mają żadnych problemów - wychodzi, że tylko ja mam. Może obcym będzie łatwiej o szczerość, bo nie wydaje mi się, że moje odczucia się odosobnione. A może jednak nie? Jeśli miałabym jednym słowem opisać wrzesień, byłoby to zdecydowanie: „wydatki”. Wyprawka szkolna, zajęcia dodatkowe, obiady i moja zmora, czyli wszystkie składki.

Rada rodziców, fundusz klasowy, świetlica - to pojawia się na dzień dobry. Skąd ja mam mieć pieniądze na to wszystko? Zaznaczę, że wpłaty oczywiście są dobrowolne (może poza zbiórką klasową), a ich wysokość mogę sama sobie ustalić, ale dostaję gęsiej skórki na te wszystkie „sugerowana kwota wpłaty”. Pewnie to głupota z mojej strony, ale wpisuję tyle, ile powinnam, ewentualnie niewiele mniej. Nie umiem przelać maleńkiego ułamka tej kwoty, wydaje mi się, że to jeszcze gorzej, niż nic nie wpłacić. A presja, aby płacić jest.

Oczywiście wszystko w białych rękawiczkach, są same zachęty. Z pieniędzy korzystają dzieci, jak wszyscy płacą to klasa dostanie zwrot, będzie więcej różnego rodzaju atrakcji, nagród, gadżetów itp. itd. Na wpłaty niby jest czas, niby nie trzeba robić tego jednym przelewam, ale najlepiej, aby jednak zrobić, do tego i tego.

„Nie lubię tych wszystkich zbiórek”

Może to tylko mój problem, może niepotrzebnie to tak roztrząsam? Może są rodzice, którzy nie mają problemu z potraktowaniem „dobrowolnej składki” dobrowolnie - przelewają 10 zł, albo w ogóle tego nie robią? Może tylko ja co roku zastanawiam się, ile wpisać, aby rzeczywiście dołożyć jakąś cegiełkę, a żeby kwota nie zrujnowała domowego budżetu? „A co z 800 plus?!” - jeszcze do tego dokładam, ciężko cokolwiek uszczknąć.

Nie lubię tych wszystkich zbiórek. Tu 5 zł, tam 20 zł, tam 100 zł i się zbiera. Klasową zbiórkę też mogę podzielić na raty, ale czemu inni mają wiedzieć, że mnie nie stać, aby przelać wszystko w jednej części? Nie wiem, czy ktoś oczekuje ode mnie, abym się tłumaczyła, ale nie chcę tego robić.

Pewnie, łatwiej byłoby po prostu wyłączyć myślenie, ale to nie taka łatwa sprawa. Jestem po prostu ciekawa, czy te zbiórki to tylko mój problem? Inni rodzice wpłacają na wszystko, jak leci? A może po prostu tego nie robią?

Jakie są twoje doświadczenia ze szkolnymi składkami? Czekamy na wasze listy! Piszcie na: [email protected]

Zobacz także: Urodzeni w latach 90. doskonale znają te filmy familijne