Rok szkolny trwa już dwa miesiące, uczniowie i rodzice na dobre weszli w szkolny rytm. Dzieci są różne, w różnym stopniu potrzebują wsparcia ze strony dorosłych. Również rodzeństwo może mieć różne potrzeby - jednemu dziecku trzeba przypominać o rzeczach do zrobienia, drugie samo będzie pamiętało o wszystkich obowiązkach.
Nasza czytelniczka zwraca uwagę na to, że rodzice czasem wtrącają się, gdy nie jest to potrzebne. Kontrolują szkolne życie swoich dzieci i nie pozwalają im na popełnianie błędów.
Oddaję głos pani Katarzynie.
„Teraz kontrolujesz dziecko, wkrótce może być za późno, aby przestać”
Pomyślałam ostatnio, że jestem dinozaurem. Nie chodzi o wiek, ale o zasady. Odnoszę wrażenie, że nie ma już osób, które myślą, tak jak ja. Albo ich dzieci chodzą do innych szkół.
Na pewno kojarzycie te wszystkie memy, na których widzimy prace wykonane przez dzieci. Wyglądają jak małe dzieła sztuki, to precyzyjna robota z wykorzystaniem technik, których chyba nigdy nie poznam. Nie wiem, czy w klasie mojej córki rodzice też „pomagają” wykonywać prace plastyczne, ale obserwując to, co dzieje się na naszej klasowej grupce, mogę wyrobić sobie zdanie na ten temat (co oczywiście zdążyłam już zrobić).
Moja czwartoklasistka sama pakuje się do szkoły, pamięta o różnych materiałach, które trzeba przynieść na plastykę czy inne lekcje. Ma kalendarz, w którym zaznacza sobie terminy sprawdzianów i inne jej zdaniem ważne wydarzenia. Oczywiście zarówno ja, jak i mój mąż, jesteśmy do dyspozycji. Staramy się wytłumaczyć, jeśli nie zrozumiała jakiegoś zagadnienia, odpytujemy, gdy nas o to poprosi, kupujemy materiały plastyczne itp. Wie, że zawsze może nas liczyć i jesteśmy obok, gdyby tylko czegokolwiek potrzebowała.
Jeśli czegoś zapomni to weźmie nieprzygotowanie, albo dostanie gorszą ocenę, kolejnym razem będzie czujniejsza. Tak to u nas działa i wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie. Dziesięciolatki już nie trzeba prowadzić za ręce, ma dostęp do dziennika elektronicznego, może sobie wszystko posprawdzać, albo dopytać - jak nie nas, to kolegów, większość ma telefony i sprawnie odpisuje na powiadomienia.
Polecany artykuł:
Rodzice z klasy są najwyraźniej innego zdania. Grupa na messengerze służy nie tylko do przekazywania sobie ważnych informacji, to codzienny wysyp powiadomień dotyczących tego, co dzieci omawiały na lekcjach, zdjęć z zeszytów, rzeczy, które trzeba przynieść do szkoły. Rodzice na bieżąco są dzięki powiadomieniom z dziennika elektronicznego, nic im nie umknie i dzięki wiadomościom od innych.
Jak dziecko ma odpowiedzieć na (na marginesie: moim zdaniem bezsensowne) pytanie „jak było w szkole?” skoro rodzice właściwie już wszystko wiedzą? A do domu wracają z zakupami ze sklepu papierniczego, nie dając uczniowi możliwości wyboru, chociaż minimalnego decydowania o sobie.
Wiem, ja też nie jestem ideałem, na pewno popełniam mnóstwo błędów wychowawczych. Ale akurat w tym jednym jestem pewna - nie powinniśmy się wtrącać. Rodzice, odczepcie się od dzieci! One naprawdę lepiej sobie poradzą, gdy nie będziecie im pomagać. Dokonają słusznych wyborów, będą pamiętały o tym, co jest do przyniesienia. Jak będziecie stale o wszystkim za nie pamiętać, jak mają się tego nauczyć? Mnie by się nie chciało, gdybym wiedziała, że i tak będzie zrobione, podstawione pod nos.
Proszę, jeśli należysz do tych, którzy ciągle sprawdzają, czy plecak jest dobrze spakowany, czy zeszyty uzupełnione itp. przestań. Dla dobra twojego dziecka. Oczywiście wiem, że są i wyjątkowe sytuacje, ale nie o tym mowa.
Teraz kontrolujesz dziecko, wkrótce może być za późno, aby przestać.
Zgadzasz się z tym stanowiskiem? A może masz zupełnie inne zdanie na ten temat? Czekamy na listy! Piszczcie na do nas: [email protected]
Zobacz także: Memy o rodzicielstwie. Zrozumie je każdy, kto ma dzieci