Koniec stycznia to w szkołach i przedszkolach czas, w którym odbywają się przedstawienia z okazji Dnia Babci i Dziadka. Przedszkolaki nierzadko tygodniami uczą się piosenek lub układów tanecznych, recytują wierszyki na Dzień Babci i Dziadka, by seniorom było miło, gdy przyjdą do placówki.
Dla niektórych dzieci taki występ przed dużym gronem to oczywiście także powód do stresu, ale widok ukochanych dziadków zwykle sprawia, że przełamują strach i zbierają gromkie brawa. Nasza czytelniczka uważa jednak, że dzisiaj przedstawienia nie wyglądają tak, jak je pamiętamy sprzed lat. Dziadkowie przychodzą „uzbrojeni” w aparaty fotograficzne i nagrywają całą akademię.
− Nagrywają nie tylko kwestię wypowiadaną przez ich wnuki, ale całość przedstawienia. Smartfony wyciągają jeszcze zanim na dobre się rozsiądą, właściwie nawet nie witają się z wnukami, od razu biorą się za nagrywanie i robienie zdjęć
- zauważa pani Aleksandra, która jest nauczycielką w jednej z prywatnych placówek przedszkolnych.
„Obserwujcie występ dzieci na żywo, dajcie sobie spokój z nagrywaniem”
Pani Aleksandra w przedszkolu pracuje od kilku lat, zatem ma za sobą przynajmniej kilka przedstawień z okazji Dnia Babci i Dziadka i tyle samo występów przygotowywanych na Dzień Mamy. Jednak jak zauważa, choć tak dużo mówi się o uzależnieniu współczesnych rodziców od smartfonów, to nie oni na wyżej wymienionych okazjach „popisują się” tym, jak długo potrafią wpatrywać się w ekrany.
Wielokrotnie obserwowała sytuacje, w których przedszkolaki praktycznie nie widziały swoich dziadków, bo ci schowali się za obiektywami. W końcu film z takiej akademii to świetna pamiątka, choć jak zauważa pani Ola, ich wysiłek w tym względzie jest zbędny.
− Zawsze znajdzie się ktoś, kto nagra całe przedstawienie. W dobie smartfonów z dobrej jakości aparatami fotograficznymi o to nietrudno, wystarczy poruszyć tę kwestię przed występem, a ktoś się zgłosi. Zresztą w placówce, w której pracuję, nagrywa woźna oddziałowa, film wysyłamy później rodzicom
- pisze w wiadomości do redakcji nauczycielka.
Pani Aleksandra zwraca też uwagę na kwestię ochrony wizerunku. Wprawdzie obecnie w grupie dzieci, którą prowadzi rodzice wyrazili zgodę na robienie zdjęć, jednak niekoniecznie po to, by dostęp do nich zyskał każdy i publikował je tam, gdzie zechce. Nierzadko dziadkowie dumni ze swoich wnuków publikują później takie grupowe zdjęcia i filmy w mediach społecznościowych. Oczywiście nie ograniczają dostępów, bo zwykle nie wiedzą jak to zrobić, a taki film czy zdjęcie stają się dostępne dla każdego.
− Dzieci przed występem są bardzo podekscytowane tym, że specjalnie na tę okazję przyjadą ich ukochane babcie i dziadkowie. Obserwuję, jak ta radość i ekscytacja gasną, gdy okazuje się, że dziadkowie praktycznie przez całe przedstawienie chowają się za smartfonami nagrywając występ wnuczka. I choć rozumiem, że intencje są dobre, jednak uwierzcie: ważniejsze od tych (często wątpliwej jakości) zdjęć jest to, byście z dumą obserwowali jak wasz wnuk czy wnuczka śpiewa czy recytuje. Na to czekają dzieci, nie na to, byście mieli co włożyć do albumu
- pisze dosadnie pani Aleksandra.
Pamiętam Nikosia. Rozpłakał się gdy zobaczył, że jego babci „nie ma”
Pani Ola wspomina także sytuację z ubiegłego roku, gdy była świadkiem tego, jak poczuł się przedszkolak z jej grupy. Chłopiec należy do dzieci nieśmiałych, które chętnie biorą udział w próbach przed przedstawieniem, za to gdy na widowni pojawia się ktoś obcy, nie chcą występować.
Płaczą, chowają się za plecami innych dzieci, są wyraźnie speszone. W przypadku Nikosia, który miał do wypowiedzenia zaledwie dwa zdania, nie byłoby to dużym problemem. Jednak chłopiec uparł się że wystąpi, jeśli jego babcia usiądzie w pierwszym rzędzie.
− Zrobiliśmy miejsce dla tej pani na przodzie. Sytuacja wydawała się być opanowana a babcia chłopca wiedziała, że jej obecność w tym konkretnym miejscu jest kluczowa. Jednak kiedy przyszedł czas, w którym swoje dwa zdania miał powiedzieć Nikoś, jego babcia wyciągnęła telefon i zbliżyła go maksymalnie do swojej twarzy tak, że zamiast niej chłopiec widział jedynie tył urządzenia. Wtedy Nikoś zapomniał tekstu wierszyka, zezłościł się i z płaczem wybiegł z sali. Ku mojemu zdumieniu babcia wydawała się zaskoczona obrotem spraw i skupiona głównie na tym, by wyłączyć nagrywanie. To był naprawdę przykry widok i współczuję chłopcu, że tak się stało
- pisze pani Ola.
Jeszcze smutniejszy był jej zdaniem fakt, że obecnie takie zachowanie dziadków na przedstawieniach stało się normą.