O tym, że zaczął się, przez jednych wyczekiwany, przez innych - znienawidzony, sezon grillowy, przypominają półki w sklepach. Pełno tam brykietów, podpałek, aluminiowych tacek i patyczków do szaszłyków, w lodówkach nie brakuje kiełbas czy marynowanych w przeróżnych przyprawach mięs. O grillowaniu nie zapomnimy, nawet jeśli nie odwiedzamy sklepów. Charakterystyczny aromat wyczuwalny jest w wielu miejscach, niekoniecznie tam, gdzie się go spodziewamy.
Nasza czytelniczka nie jest fanką grilla. Oddaję głos pani Dorocie.
Spis treści
- "Sezon grillowy 2024 możemy uznać za otwarty"
- "Wszystko cuchnie"
- "Jedni wieszają pranie, drudzy grillują"
"Sezon grillowy 2024 możemy uznać za otwarty"
W ciepłej czapce i zimowej kurtce zmierzyłam się z tym, czego chciałam uniknąć. Promocje na grilla sprawiły, że przypomniałam sobie, że ten moment już nadszedł. A gdy dotarłam do półek z serami, wiedziałam, że nie ma powrotu. Po moim ulubionym halloumi zostało tylko wspomnienie w postaci pustego kartonu, pojawiły się za to inne serki, gotowe na grilla, niektóre z sosami w zestawie, żeby nie trzeba było odwiedzać kolejnej sklepowej alejki.
Nie muszę wspominać o promocji na alkohol i charakterystycznych, brzęczących koszykach. Sezon grillowy 2024 możemy uznać za otwarty.
Przeczytaj także: Czy w ciąży można jeść dania z grilla? Czy dania grillowane są zdrowe dla przyszłej mamy?
"Wszystko cuchnie"
Nie lubię tego pospolitego ruszenia. Nagle wszyscy stali się fanami kiełbasy śląskiej i kurczaka w sezamie. W sklepach tłumy, każdy kupuje to samo, w hurtowych ilościach. Żyjemy jakby jutra miało nie być, a zawsze znajdzie się otwarty sklep, nie musimy robić zapasów. Ale nikt o tym nie pamięta, idziemy do sklepu po jedną rzecz, ale dokładamy więcej i więcej.
Najbardziej denerwują mnie chyba zapachy. Nie mieszkam na osiedlu domków jednorodzinnych, daleko mi do ogródków działkowych. Ale czuję, że to już moment na dorocznego grilla. Rozpalane są wszędzie, wystarczy kawałek miejsca nad wodą, aby rozłożyć manatki, wyciągnąć karkówkę i rozsiać zapach po okolicy. Wydaje mi się, że amatorów grillowania nie brakuje i wśród moich sąsiadów. Nie mam pojęcia gdzie i jak, bo nikogo nie zauważyłam, ale ktoś chyba grilluje na balkonie. Albo w mieszkaniu, ale dzięki otwartym oknom mogę wszystko poczuć.
Może nie ma dymu i spalenizny, ale elektryczny grill nie sprawi, że kiełbasą nie śmierdzi na całe osiedle. Mam wrażenie, że wszystko cuchnie, to naprawdę nie jest apetyczny zapach, a coś, od czego chciałabym uciec.
Chyba wolę, jak przed Bożym Narodzeniem sąsiedzi przygotowują potrawy, też intensywnie pachną, ale chociaż dobrze się kojarzą. A zapach grilla przywodzi na myśl co najwyżej podchmielonego jegomościa.
Przeczytaj także: Potrawy dla dzieci z grilla: 5 przepisów na smaczne przekąski
"Jedni wieszają pranie, drudzy grillują"
Grillowanie jest dla mnie jednym ze sposób na przygotowywanie potraw, nie musimy dorabiać do tego całej otoczki. To czas spotkań, celebrowanie wolnego, poznawanie nowych smaków. Na pewno? Możemy grillować, możemy robić jedzenie w kociołku, możemy piec ziemniaki w ognisku. Ale nie muszą o tym wiedzieć wszyscy dookoła!
Jedni wieszają pranie na balkonie, drudzy grillują. I nikomu to nie przeszkadza - nie ma dymu, nie ma problemu. Nie dla mnie, ale jestem w mniejszości. Z grilla kontaktowego korzystam przez cały rok, sądzę, że nikt z sąsiadów nie ma o tym zielonego pojęcia. Dlaczego ja muszę wiedzieć, co oni przygotują na obiad (śniadanie i kolację, grill to stan umysłu)?!
Przeczytaj także: Ile trwa majówka? Uczniowie będą mieć więcej wolnego niż dorośli