To tragedia, którą żyje cała Słowacja. Do zdarzenia doszło w niedzielę, 17 września w mieście Cachtice. 30-letnia przedszkolanka zmarła we własnym domu podczas mycia naczyń. Została zastrzelona. Kula, która doprowadziła do jej śmierci pochodziła z broni sąsiada, która wystrzeliła przez przypadek z oddalonego o 120 metrów mieszkania naprzeciwko.
Dowiedz się: Jak pomóc dziecku przeżyć śmierć bliskiej osoby? Czy chronienie go przed prawdą jest dobre? [Wywiad]
Przeczytaj: Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci i przemijaniu?
Dramatyczne sceny w mieszkaniu 30-letniej mamy
30-latka ze Słowacji została trafiona wprost w klatkę piersiową. Tuż po strzale zdążyła jeszcze wybiec na balkon by wołać o pomoc.
- Oglądaliśmy telewizję w salonie i usłyszeliśmy wielki wybuch. Kot się przestraszył, ze strachu spadł z krzesła. Więc wyszedłem, a tam było już sporo ludzi - relacjonował jeden z mieszkańców, którego wypowiedź przytacza dziennik Fakt.
Niestety, obrażenia, których doznała były zbyt poważne. Kobieta zmarła niebawem po dotarciu do szpitala, do którego dowiozła ją karetka wezwana przez sąsiadów. Przedszkolanka, która niedawno wróciła do pracy po urlopie wychowawczym osierociła 3-letnią córkę.
48-letni sąsiad winny śmierci młodej mamy
Z relacji słowackich mediów, winien śmierci kobiety jest jej 48-letni sąsiad, który akurat czyścił broń. Mężczyzna to były policjant, który wśród społeczności cieszył się dużą sympatią.
Choć wygląda na to, że było to nieumyślne spowodowanie śmierci, mężczyzna został zatrzymany,
- Został zatrzymany przez funkcjonariuszy na miejscu zdarzenia, obecnie prowadzone jest w tej sprawie postępowanie — przekazała w oficjalnym komunikacie miejscowa policja.