Polecany artykuł:
Gdyby nie szybka reakcja chłopca, jego taty prawdopodobnie nie udałoby się uratować. 12-latek wezwał pomoc, po długiej reanimacji udało się przywrócić krążenie u mężczyzny.
Chłopiec zadzwonił na numer alarmowy
Te dramatyczne chwile rozegrały się w sobotni poranek 30 listopada. W mieszkaniu w Siemianowicach Śląskich 54-letni mężczyzna osunął się z krzesła na podłogę. Towarzyszył mu 12-letni syn, który natychmiast wezwał pomoc. W mieszkaniu obecny był także młodszy brat 12-latka.
Chłopiec bez wahania zadzwonił na numer alarmowy 112 i opowiedział o tym, że „tata ciężko oddycha”. Na miejscu pojawił się patrol siemianowickiej policji, funkcjonariusze stwierdzili, że mężczyzna jest nieprzytomny i nie oddycha. Od razu przystąpili do reanimacji.
Prowadzili ją do czasu przyjazdu karetki, akcja ratunkowa trwała około 30 minut. Wreszcie udało się przywrócić krążenie u mężczyzny, tatę chłopców przewieziono do szpitala.
Policjanci chwalą postawę 12-latka
Niestety stan mężczyzny określany jest jako ciężki. Policjanci przypominają jednak, że pierwsze minuty po utracie przytomności są kluczowe. Wystarczą 3-4 minuty utraty krążenia i braku oddechu, by doszło do trwałego uszkodzenia mózgu.
− Dzięki temu, że policjanci przyjechali na miejsce błyskawicznie i od razu przystąpili do działań ratunkowych, funkcje życiowe u siemianowiczanina zostały przywrócone. W takiej bowiem sytuacji bardzo ważne jest, aby od razu wykonywać czynności ratujące życie, ponieważ pierwsze 3-4 minut od ustania oddychania i krążenia, są kluczowe, potem następuje uszkodzenie mózgu. Tylko dzięki temu, że 12-letni syn wykazał się wielką roztropnością i zadzwonił na numer alarmowy 112, profesjonalna pomoc policjantów nadeszła szybko
- czytamy w policyjnym komunikacie.
Warto uczyć dzieci, jak reagować w trudnej sytuacji
Spotkania z policjantami, strażakami i strażnikami miejskimi na stałe weszły już do polskich szkół. Uczniowie najmłodszych klas również w trakcie zajęć jak i warsztatów dowiadują się co robić w sytuacji, gdy ktoś potrzebuje pomocy.
Dzieci poznają numery alarmowe, dzięki czemu już kilkulatki potrafią uratować życie swoim bliskim. Tak było w przypadku 9-letniej Zuzi, która wezwała pomoc do babci czy 6-letniego Rafałka z Gliwic, którego rozmowa z dyspozytorką sprawiła, że chłopca okrzyknięto mianem bohatera.