Mama 15-miesięcznej Oli, która zmarła po opuszczeniu Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Szczecinku, wyznała w rozmowie z portalem iszczecinek.pl, że przez trzy dni chodziła po lekarzach.
Na SOR lekarze wykonali test na zakażenie COVID-19, który wyszedł pozytywne. Pomimo tego, dziewczynka została odesłana z zaleceniami do domu. Szpital odpiera zarzuty matki o postawienie błędnej diagnozy i niedopełnienie obowiązków.
Zobacz także: Dziewczynka zmarła od "pocałunku śmierci". Mama przypomina jej historię, aby przestrzec rodziców
Lekarze uznali, że wszystko jest w porządku
Jak podają lokalne media, mama 15-miesięcznej dziewczynki wpierw udała się do przychodni, podejrzewając, że córka zachorowała na ospę wietrzną. Miała wysypkę i wysoką gorączkę.
Lekarz powiedział, że to nie wygląda na ospę i wypisał lek na opryszczkę. Na drugi dzień pojechaliśmy na SOR w Szczecinku i przyjęli dziecko do kontroli. Dziecko miało podwyższone tętno i gorączkę 39 st. C
— powiedziała kobieta w rozmowie z portalem.
Lekarze na SOR uznali, że z dzieckiem nie dzieje się nic złego. Zbadali gardło i osłuchali dziewczynkę, a także podali czopek na zbicie temperatury i wykonali test na COVID-19. Wynik okazał się pozytywny. Dziewczynka cierpiała na wodogłowie, ale mimo wszystko lekarze nie uznali za stosowne zatrzymanie jej na oddziale.
Dziecko zostało wypisane do domu. W ten sam dzień pojechaliśmy do lekarza rodzinnego, gdzie lekarz również stwierdził, że wszystko jest w porządku i że nic się nie dzieje
— przekazała zrozpaczona mama.
W nocy po powrocie z oddziału ratunkowego dziewczynka zmarła.
„Nie dali jej szansy na dalsze życie”
Mama dziewczynki oskarża lekarzy o błędnie postawioną diagnozę i całkowite zignorowanie faktu, że dziecko było zakażone koronawirusem. W rozmowie dla Polskiego Radia Koszalin wyznała:
Sekcja wykazała, że miała miąższowe zapalenie płuc spowodowane COVID-em. Badało ją czterech lekarzy i żaden z nich nie zdiagnozował zapalenia płuc. Nie dali jej szansy na dalsze życie. To była naprawdę silna dziewczynka.
Szpital odpiera zarzuty
Władze Szpitala w Szczecinku uważają, że dziecko zostało odpowiednio zaopatrzone na SOR-ze.
W oświadczeniu szpitala czytamy:
„27 marca br. dziewczynka w wieku roku i 3 miesiące, z wodogłowiem i zespołem wad została przywieziona przez swoją mamę do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego szczecineckiego szpitala. U dziecka występowała gorączka do 39 st. C, całe jego ciało pokrywała wysypka skórna. Podczas wywiadu lekarskiego stwierdzono, iż dziewczynka miała kontakt rodzinny z innym dzieckiem chorym na ospę wietrzną. W SOR wykonano test antygenowy, który potwierdził również zakażenie COVID 19.
Lekarz dyżurny SOR poprosił o konsultację lekarza pediatrę, specjalistę epidemiologii i chorób zakaźnych. W trakcie dyżuru dziecko nawodniono oraz obniżono temperaturę ciała. Po konsultacji pediatrycznej dziewczynka została wypisana do domu z zaleceniami. Matka otrzymała receptę na lek p/wirusowy i p/gorączkowy, a także wskazówki odnośnie do aplikacji leków oraz dalszego postępowania z dzieckiem w domu. Poinformowano również mamę dziecka, że przypadku objawów odwodnienia, gorączki zaleca się ponowną wizytę z dzieckiem w SOR.”
Sprawę bada prokuratura.
Źródło:
- iszczecinek.pl
- prk24.pl
Czytaj także: Niemowlę zmarło, będąc pod opieką babci. "Wiedziała lepiej", jak się zająć dzieckiem
Mariusz, Błażej i Adaś walczą o życie. Mama błaga o wsparcie, by móc się nimi opiekować