Część osób może pamiętać dość głośną sprawę dzieci urodzonych przez ukraińskie surogatki, które z powodu wybuchu pandemii koronawirusa i zamknięcia granic nie mogły trafić do swoich biologicznych rodziców. Nie minęło wiele czasu, a matki zastępcze, które już urodziły lub które wkrótce urodzą dzieci, znów znalazły się w trudnej sytuacji. Choć oczywiście przyczyny i zagrożenia płynące z obu sytuacji trudno porównywać.
Przypomnijmy, że w Ukrainie świadczenie usług rodzicielstwa zastępczego jest legalne i dla wielu obywatelek tego kraju staje się sposobem na zarobienie pieniędzy, o których w innej sytuacji mogłyby tylko marzyć. Często na bycie surogatką decydują się kobiety, które mają już własne dzieci.
Jak przekonują bohaterki dokumentu "Matki do wynajęcia. Surogatki na Ukrainie", który powstał w 2021 roku, nie robią tego wyłącznie dla zysku. Rozumieją, że dla osób z zagranicy, które nie mogą mieć własnych dzieci, to często jedyna droga, by mogli zostać rodzicami.
Czytaj także: Surogatki w Polsce. Jak kwestię matek zastępczych reguluje prawo?
19 niemowląt trafiło do podziemnego "żłobka"
Obecnie urodzone przez dzieci surogatki nie mogą być bezpiecznie wywiezione z Ukrainy. Zgodnie z obowiązującymi procedurami, dzieci nie można po prostu "wysłać" do ich biologicznych rodziców. Musieliby oni zjawić się po dzieci osobiście i potwierdzić ich narodowość. To dlatego 19 maluchów trafiło do podziemnego "żłobka", w którym opiekują się nimi nianie.
Jak przekonuje jedna z opiekujących się dziećmi kobiet, nie zostawi maluchów bez opieki i nie wyjedzie z Kijowa, choć rodzina stara się ją do tego nakłonić. Wie, że jest potrzebna na miejscu.
Kierownictwo firmy zajmującej się usługami surogatek przekazało, że jeśli sytuacja w stolicy Ukrainy nie poprawi się, podejmą oni próbę ewakuacji dzieci. Jednak prawo w tej kwestii nie jest jasne i nie wiadomo, jakie mogłyby być ewentualne następstwa takich działań.
Czytaj także: Niedawno, jak my, gromadziły wyprawki, teraz rodzą w makabrycznych warunkach
Matki zastępcze boją się ewakuacji
W trudnej sytuacji znalazły się także surogatki, które jeszcze oczekują na rozwiązanie. Kobiet takich w Ukrainie jest obecnie około 500 (zgodnie z danymi, na które powołuje się New York Times). Kobiety obawiają się, że stając się uchodźczyniami i rodząc poza Ukrainą, będą musiały liczyć się z konsekwencjami prawnymi.
Te, które już zdążyły urodzić, obawiają się z kolei, że w kraju, do którego uda im się ewakuować, będą musiały podać się za biologiczne matki przywiezionych dzieci. Później sytuacja taka wymagałaby "naprostowania". A to może nie być łatwe.
Czytaj też: Mama z Ukrainy zamieściła ogłoszenie, że szuka pracy. Takiego odzewu się nie spodziewała