Amy i Gary O'Keeffe kochają dzieci, ale długo czekali na swoje własne. Nigdy nie przypuszczali, że jako młoda para będą mieli z tym jakiekolwiek problemy.
Chwytając się dodatkowych zajęć, które umożliwią im sfinansowanie zapłodnienia in vitro, para postanowiła dać sobie 10 prób.
W trakcie ostatnich 6 lat Amy trzykrotnie poroniła i przeszła 9 nieudanych prób in vitro. Zdecydowali się na 10, tę ostatnią, dzięki której w lipcu tego roku mogli powitać na świecie długo wyczekiwane szczęście.
Jak wyglądała ich droga?
Czytaj również: Nieudane in vitro. Ile razy można podchodzić do zapłodnienia in vitro?
3 poronienia, które odbierały nadzieję
Kiedy Amy po raz pierwszy zaszła w ciążę zaraz po ślubie. Niestety zakończyło się ono poronieniem.
Nikt nie przypuszczał, że tak trudno będzie parze powitać na świecie ich własne dziecko. Zwłaszcza, że byli dopiero po 20-stce. Po wielu miesiącach starań wciąż nie mogli doczekać się potomka.
Zaniepokojeni udali się do lekarza pierwszego kontaktu, który skierował ich do kliniki leczenia niepłodności.
Podróż z in vitro para zaczęła w 2017 roku. Kobieta po raz drugi zaszła w ciążę w październiku 2018, a trzeci w styczniu 2020 roku. Obie ciąże zakończyły się poronieniem.
W wywiadzie dla The Mirror Amy podzieliła się, co wówczas czuła.
„To było druzgocące przechodzenie przez to samo w kółko. Za każdym razem myślałem, że nie dam rady iść dalej i powoli traciłam resztki nadziei.”
Na czym polega metoda in vitro?
Zapłodnienie in vitro to leczenie niepłodności, polegające na zapłodnieniu komórki jajowej przez plemnik poza żeńskim układem rozrodczym.
Kiedy dojdzie do zapłodnienia w warunkach laboratoryjnych, zarodek zostaje przeniesiony do macicy, gdzie dalej rośnie i się rozwija.
Jaka jest szansa na zapłodnienie metodą in vitro?
Metoda in vitro jest najskuteczniejsza dla kobiet poniżej 35 roku życia. Daje bowiem, aż 65% na zapłodnienie przy pierwszej próbie.
Dla kobiet w wieku 35 – 39 lat szanse wynoszą 60%. Dopiero dla pacjentek powyżej 39. roku życia, szansa na zapłodnienie spada do 36%.
Amy pomimo młodego wieku była w grupie tych kobiet, którym nie udało się za pierwszym razem. Ani po kolejnych 8 próbach.
„Prawie pogodziliśmy się z myślą, że może po prostu nie będziemy mogli mieć własnych dzieci."
10 próba in vitro, która okazała się tą jedyną
W listopadzie 2021 roku nastąpiła 10 próba in vitro, której poddała się para. Kobiecie przeniesiono dwa zarodki.
Amy wspominała, że po tygodniu zaczęła bardzo źle się czuć. Zrobiła test ciążowy, który okazał się dodatni. Nawet nie przypuszczali, że po tylu staraniach będą mogli cieszyć się z tak wielkiego szczęścia.
Pierwsze badanie USG, które odbyło się 5 dni przed Bożym Narodzeniem, potwierdziło jednak ciążę mnogą.
„Oboje płakaliśmy, podobnie jak pielęgniarka, bo chyba tak bardzo się bała, że przed Bożym Narodzeniem będzie musiała przekazać nam złe wieści.” – powiedziała Amy w wywiadzie dla mediów.
Podwójne szczęście
Amy nie miała już żadnych problemów podczas ciąży. Wszystko przebiegło gładko i w 37 tygodniu rozpoczął się poród naturalny.
Co ciekawe, para do samego końca nie znała płci dzieci.
22 lipca tego roku tuż przed północą na świat przyszła Maisie z wagą urodzeniową 2200g. Jej brat Jared urodził się po północy, a zatem już 23 lipca i ważył nieco ponad 2700g.
„Nie poznaliśmy wcześniej płci dzieci, więc byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy odkryliśmy, że mamy chłopca i dziewczynkę. To była wisienka na torcie.” – raduje się mama bliźniąt.
Dzieci mają różne znaki zodiaków. Dziewczynka jest rakiem, a chłopiec lwem.
Trzy dni po porodzie rodzina mogła wrócić do domu i cieszyć się swoim długo wyczekiwanym szczęściem.