Polecany artykuł:
Kilkulatek, najstarszy z trójki rodzeństwa, chwycił za telefon i zadzwonił na numer 112. Przekazał, że jego rodzice śpią, a młodszy braciszek płacze, przez co nie może od niego odejść.
Gdy dyspozytorka ustaliła, że nikt z dorosłych nie zajmuje się dziećmi, na miejsce wysłano patrol policyjny. Chłopiec nie tylko zaalarmował służby o trudnej sytuacji, w jakiej znalazły się dzieci, lecz także wytłumaczył dokładnie gdzie mieszka i jak wygląda jego dom. Dzięki wskazaniu charakterystycznej różowej hulajnogi dziecięcej udało się dość szybko trafić pod wskazany adres.
„Proszę pani, musisz gadać do mamy ucha”
Ten dramatyczny telefon dyspozytorka numeru 112 odebrała w czwartek 20 marca przed południem. Dzwoniło dziecko, które przekazało, że jego rodzice śpią, a obok płacze jego młodszy braciszek.
W tle nagrania, które trafiło do sieci, słychać płacz niemowlęcia i cienki dziecięcy głosik, którym chłopiec tłumaczy, że nie może dobudzić mamy.
− Dzień dobry, mama i tata śpią już i jak odejdę od (wymawia imię młodszego brata) zacznie płakać
- mówi chłopczyk.
Dyspozytorka wielokrotnie prosi go o podanie telefonu mamie, uszczypnięcie jej, obudzenie, niestety to nie przynosi efektu. Chłopiec wciąż powtarza, że mama śpi, tata również. Ponieważ w czasie gdy chłopiec dzwonił była godzina 11:30, sen rodziców dzieci i brak reakcji na płacz niemowlęcia wyglądały niepokojąco.
Gdy kolejny raz dyspozytorka prosi chłopca o podanie mamie telefonu, słychać przez chwilę głos kobiety, jednak brak jakiejkolwiek reakcji na fakt prowadzenia przez dziecko rozmowy. Kobieta nie chce wziąć telefonu do ręki, w tle cały czas słychać popłakiwanie.
5-latek tłumaczy, że płacze jego młodszy braciszek, który ma mokrą pieluchę i przekazuje, że z tym problemem będzie musiał sobie poradzić sam. Najwyraźniej taka sytuacja miała już miejsce i chłopiec mówi o tym tonem, który nie zdradza zdziwienia. Kobieta pyta dziecko o wiek, w odpowiedzi słyszy: „na jednej rączce mam wszystkie”, co można zrozumieć właśnie jako informację o tym, że ma 5 lat.
Dyspozytorka decyduje więc o wysłaniu na miejsce, z którego dzwoni chłopiec, patrolu. Musi jednak wcześniej ustalić dokładny adres, w czym chłopiec także okazuje się bardzo pomocny.
− Ten dom biały czarny i ma taki długi balkon, to my (...) Mamy hulajnogę różową popsutą małą
- tłumaczy dziecko.
Wreszcie udaje się ustalić, że dzwoni z okolic Zgierza, na miejsce został wysłany patrol zgierskiej policji. W samą porę, bo dzieci były zaniedbane i głodne. Oprócz 5-latka i niemowlęcia w domu było również 3-letnie dziecko.
Rodzice pijani, trójka dzieci trafiła do pieczy zastępczej
Zatroskany maluch zadzwonił w samą porę. Gdy przed domem zjawili się policjanci, zauważyli wspomnianą przez chłopca różową hulajnogę. Kilkulatek machał do nich z okna. Funkcjonariusze szybko ocenili, że trójka dzieci w wieku 5 lat, 3 lata i 9 miesięcy wymaga pomocy. Na miejsce wezwali pogotowie.
Rodzice dzieci byli pijani, oboje (30-letnia matka i 29-letni ojciec) mieli ponad 1 promil alkoholu. W domu panował bałagan, dzieci były głodne i zaniedbane. Rodzice zostali zatrzymani, pracownicy Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej zapewnili im opiekę w pieczy zastępczej.
Prokuratura Rejonowa w Zgierzu podjęła decyzję o wydaniu dla nich zakazu zbliżania i kontaktowania się z dziećmi. 29-latek i 30-latka usłyszeli już zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu osób nad którymi ciąży obowiązek opieki, za co grozi im kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności, za co grozi im kara nawet do 5 lat pozbawienia wolności. Ponadto sąd rodzinny zadecyduje czy powinni nadal posiadać w stosunku do swoich dzieci władzę rodzicielską
- przekazała nadkom. Aneta Sobieraj z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
