Do zdarzenia doszło w środę 12 kwietnia we włocławskim przedszkolu publicznym. Po południu placówkę opuściła 6-letnia dziewczynka, która na całe szczęście bezpiecznie dotarła do domu.
Jak podaje portal wloclawek.naszemiasto.pl o całym zajściu poinformowała mama dziewczynki, która opisała zdarzenie w mediach społecznościowych. Kiedy zadzwoniła do placówki, nauczycielki myślały, że dziecko cały czas jest pod ich opieką.
Zobacz także: Skandal w podwarszawskim żłobku. Placówka działała nielegalnie i ukrywała ucieczkę 1,5-rocznego dziecka
Dziewczynka sama wróciła do domu
Mama 6-letniej dziewczynki opisała całe zdarzenie. Wyznała, że codziennie odprowadza młodszą córkę jedną trasą do publicznego przedszkola w centrum miasta. Około godziny 14. odebrała telefon od starszej córki, która poinformowała ją, że zastała siostrę przed drzwiami.
„Babcia i starsza córka były w szoku, ponieważ wiedziały, że wraz z mężem pojechaliśmy autem po młodszą córkę" – napisała mama dziewczynki.
Kobieta wyjaśniła, że przedszkole od domu dzieli odległość około 900 metrów. Dziecko musiało pokonać trzy przejścia przez ulicę, z czego dwa nie mają sygnalizacji świetlnej.
„Córka przebyła drogę i nie doszło do tragedii, to jest dla nas najważniejsze. Wkładamy dużo energii w wychowanie fajnego i wartościowego człowieka, więc nabyta wiedza pomogła, gdy została sama” — dodała kobieta.
Nikt nie zauważył nieobecności dziecka
Jak się wkrótce okazało, nikt nie zauważył nieobecności 6-latki w przedszkolu. Mama skontaktowała się z placówką, gdy tylko wróciła do domu. Spytała, czy jej córka nadal tam jest i usłyszała, że tak. Wówczas zapytała, jak to możliwe, że jest w dwóch miejscach jednocześnie? W słuchawce nastała cisza.
Nauczycielki przeprosiły za to, co się stało, nie potrafiąc wyjaśnić, jak mogło w ogóle dojść do takiej sytuacji. Mama 6-latki zgłosiła sprawę na policję.
„My jako rodzice domagamy się tylko, aby więcej ta sytuacja się nie powtórzyła. Nie pragniemy linczu publicznego, nigdy nie było to naszym zamiarem. Pragniemy tylko wyjaśnienia jak doszło do tego zaniedbania” — podkreśliła w mediach społecznościowych mama dziewczynki.
Jak poinformował portal, prowadzone są czynności wyjaśniające. – Prowadzimy czynności w kierunku art. 160 kk i ustalamy czy wyczerpane zostały znamiona przestępstwa tj. czy doszło do narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu – wyjaśniła nadkom. Joanna Seligowska-Ostatek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji we Włocławku.
Monika Jabłońska, zastępczyni prezydenta miasta Włocławka, która koordynuje prace m.in. Wydziału Edukacji, podkreśliła, że takie sytuacje w ogóle nie powinny mieć miejsca. Zapewniła, że wobec osób odpowiedzialnych zostaną wyciągnięte konsekwencje służbowe.
Źródło: wloclawek.naszemiasto.pl
Czytaj także: Dziecko nie chce chodzić do przedszkola. Jak zachęcić malucha do codziennego obowiązku?