Ta kobieta nie zamierzała mieć dzieci, a tym bardziej nie planowała wychowywania nieswoich maluchów. Ale los z niej zakpił. Po pierwszym szoku, kobieta postanowiła walczyć o swoje prawa do dzieci, ale jej historia pokazuje, jak bardzo kontrowersyjna i niezabezpieczona prawem jest instytucja surogactwa.
Spis treści
- Przestraszyli się kwarantanny
- Postanowili wychować nie swoje bliźnięta
- Macierzyństwo zastępcze to uprzedmiotowienie dzieci
Przestraszyli się kwarantanny
Amanda jest amerykańską surogatką. Urodziła dzieci kilku parom, a ten raz miał być jej ostatnim. Przypadł na czasy pandemii, dlatego procedura wyglądała nieco inaczej niż zwykle. Kobieta zgłosiła się do agencji zajmującej się rodzicielstwem zastępczym i została skontaktowana z parą mieszkającą za granicą. Po podpisaniu zdalnie umowy, zaszła w ciążę z bliźniętami. Na Tiktoku, na którym opowiedziała swoja historię (teraz jej konto jest prywatne), nie wyjaśniła, jakich metod użyto, aby doszło do zapłodnienia.
Ciąża przebiegała prawidłowo, lecz z powodu pandemii rodzice biologiczni dzieci nie przyjechali osobiście do Amandy. Mieli to zrobić po porodzie, który nastąpił w lutym 2021 roku. Nie zrobili tego, tłumacząc się, że nie chcą poddawać się 2-tygodniowej kwarantannie, która była wówczas obowiązkowa przed wjazdem do USA. Amanda to zrozumiała i cierpliwie czekała, nie był to dla niej problem, jak zwierzała się w wywiadzie dla kidspotcom.au. Ale dni oczekiwania zamieniły się w tygodnie, a tygodnie w miesiące.
„James dużo się uśmiecha, a Hannah jest wybredna” — tak pisała Amanda w listach do biologicznych rodziców bliźniąt za serwisem kidspotcom.au. Ale biologiczna mama nie umiała nawet rozróżnić dzieci na zdjęciach. Wysyłała jej jednak pieniądze na opiekę nad dziećmi.
Czytaj również: Surogatka zdradziła ile zarabia. "Przykro mi, ale uważam, że to bardzo mało"
Piąty raz została surogatką. Wyznaje, jak reagują na to jej własne dzieci
Postanowili wychować nie swoje bliźnięta
Kiedy w listopadzie 2022 roku w USA zniesiono ograniczenia związane z COVID-19, Amanda i jej mąż liczyli, że para odbierze wreszcie swoje dzieci. Ale tak się nie stało. Mimo nieustannej wymiany korespondencji między nimi a Amandą, nie deklarowali chęci przyjazdu do USA. Amanda poprosiła ich więc, aby nie wysyłali pieniędzy, jeśli nie mają zamiaru zabierać dzieci, co spowodowało całkowite zerwanie wszelkich kontaktów.
Amanda i jej mąż, zgodnie z umową, widnieją na akcie urodzenia bliźniąt. W umowie o macierzyństwo zastępcze zaznaczono, że drugi akt urodzenia zostanie sporządzony, gdy rodzice przybędą, aby zabrać niemowlęta do domu. Umowa mówiła również, że Amanda jest prawnie zobowiązana do zrzeczenia się swoich praw do dzieci na korzyść pary, która jest prawnie zobowiązana do odebrania dzieci.
Para nadal nie zamierza jednak chyba przyjechać i zabrać dzieci, bo w tej chwili maluchy mają już kilkanaście miesięcy. Przyszli rodzice nie tylko nie odebrali bliźniaków, ale i nie ustalili kwestii praw rodzicielskich. Dlatego Amanda i jej mąż wynajęli prawnika, aby uregulować te sprawy, ponieważ postanowili wychować dzieci, które pokochali jak własne. Są zdeterminowani, aby zatrzymać bliźniaki, nawet jeśli zamierzeni rodzice ponownie nawiążą kontakt i spróbują je odebrać.
Macierzyństwo zastępcze to uprzedmiotowienie dzieci
Historia Amandy pokazuje, jak kontrowersyjna jest instytucja surogactwa. Według raportu Women's Forum Australia (niezależnej organizacji, zajmuje się badaniami, edukacją i kwestiami politycznymi dotyczącymi kobiet), istnieje wiele udokumentowanych przypadków porzucania dzieci przez biologicznych rodziców. Powody są różne: rozpad związku, problemy finansowe...
Kilka lat temu głośny był przypadek odrzucenia dziecka, które urodziło się niepełnosprawne z ciąży noszonej przez zastępczą matkę z Tajlandii. To efekt sprowadzenia dziecka do pozycji kupowanego towaru - alarmuje Women's Forum Australia.
źródło: https://www.kidspot.com.au/, https://www.womensforumaustralia.org/