Ciężarna studentka spędziła w areszcie 40 dni. Lekarze rozpoznali ciążę wysokiego ryzyka

2023-10-13 10:08

21-letnia studentka z Gdańska została potraktowana jak najgroźniejszy przestępca i osadzona w najgorszym zakładzie karnym w kraju. Jej historia przyprawia o ciarki i każe zadać pytania o to, jak działa w Polsce system prawa.

21-latka w ciąży trafiła do aresztu

i

Autor: Getty Images 21-latka w ciąży trafiła do aresztu

Historię aresztowanej w ciąży 21-letniej Flavii Mazur opisał Onet.pl. Młoda kobieta opowiedziała o gehennie, jaka ją spotkała. Kiedy po 40 dniach opuściła areszt, lekarze stwierdzili u niej ciążę wysokiego ryzyka. Odizolowana od bliskich, bardziej niż o siebie martwiła się o dziecko.

Spis treści

  1. Ciężarna aresztowana w 7. miesiącu ciąży
  2. Eksperci podkreślają, że to łamanie praw człowieka
  3. Lekarze określili ciążę kobiety jako "ciążę wysokiego ryzyka"
M jak mama - Jak rozpoznać depresję poporodową?

Ciężarna aresztowana w 7. miesiącu ciąży

Wobec studentki Akademii Muzycznej w Gdańsku do tej pory nie sporządzono aktu oskarżenia. W areszcie nadal przebywa mąż kobiety (tymczasowe aresztowanie zostało po raz kolejny przedłużone, tym razem do 13 stycznia 2024 roku), który do dnia dzisiejszego nie widział własnego dziecka.

W to, jak została potraktowana pani Flavia, która była w 7. miesiącu ciąży, trudno uwierzyć. Tym bardziej, że prokuratura zarzuca kobiecie udział w nielegalnej transakcji na giełdzie kryptowalut. Kwota domniemywanego oszustwa ma opiewać na 10 tysięcy złotych, przy czym brak jest jakichkolwiek dowodów na winę zatrzymanej.

Zdaniem prokuratury kobieta miała być członkinią zorganizowanej grupy przestępczej, tymczasem jedyne, co zrobiła, to sprzedała (w sposób transparentny, na legalnej giełdzie) kryptowaluty za kwotę 10 tysięcy złotych. Transakcja odbyła się w marcu 2023 roku, o aresztowaniu kobiety zdecydowano już w kwietniu. Prokurator wystąpił z wnioskiem o 3-miesięczny areszt. Gdyby ten nie został nagle skrócony, kobieta urodziłaby za kratkami.

Studentkę zatrzymano rankiem 18 kwietnia 2023 roku w gdańskim mieszkaniu i przewieziono do Warszawy. Przez całą dobę nie otrzymała posiłku, a jedyne, co jej zaproponowano to chleb, którego zjedzenia odmówiła. Z racji nietolerancji glutenu obawiała się, że zaszkodzi dziecku.

Czytaj też: Wrocław: kierowca wyprosił matkę z dwójką dzieci z autobusu. Powód zaskakuje

Eksperci podkreślają, że to łamanie praw człowieka

Nie potrzeba wielkiej wyobraźni by zrozumieć, co musiała przeżyć ciężarna kobieta. Choć podczas zatrzymania informowała o tym, że jest w ciąży, nie mogła liczyć na łągodniejsze traktowanie. Szokujący wydaje się fakt, że wobec kobiety zastosowano tak surowy środek zapobiegawczy. Tymczasem jak przekonuje prawnik kobiety, śledczy nie dysponowali żadnymi dowodami na winę studentki.

Jedynym zarzutem wobec kobiety miała być feralna transakcja, w trakcie której ucierpiała inna użytkowniczka, za jej zatrzymaniem miał przemawiać także fakt, że opowiedziała podczas przesłuchania o tym, w jaki sposób mogło dojść do oszustwa. Potraktowano to jako wiedzę, którą miała dysponować wyłącznie osoba bezpośrednio zamieszana w przestępstwo, tymczasem była to wiedza powszechnie dostępna, choćby w komunikatach kierowanych na wielu rządowych stronach.

Jak w rozmowie z Onetem podkreślała dr Hanna Machińska, była zastępczyni rzecznika praw obywatelskich, sprawa pani Flavii jest skandaliczna. Zastosowanie wobec kobiety aresztu tymczasowego było w jej ocenie zupełnie nieproporcjonalne do zarzucanej winy. Jest przekonana, że poszkodowana powinna zgłosić się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka i wnioskować o przyznanie zadośćuczynienia.

"Proszę pamiętać, że obowiązuje domniemanie niewinności, ta pani jest osobą niewinną. A fakt, że znajdowała się w zaawansowanej ciąży, powinien być sygnałem ostrzegawczym dla sądu, który zgodził się na areszt. Jak widać, niestety zabrakło odpowiedniej refleksji" — komentowała dla Onetu dr Machińska.

Lekarze określili ciążę kobiety jako "ciążę wysokiego ryzyka"

W areszcie, który uchodzi za najgorszy tego typu zakład karny w kraju (karę odbywają tam m.in. zabójczynie dzieci), pani Flavia spędziła 40 dni. Ostatnie 3 godziny - w celi dla oskarżonych stwarzających szczególne zagrożenie.

Swój pobyt wspomina jako koszmarne doświadczenie. Pamięta surowe traktowanie, to, jak w 7. miesiącu ciąży zmuszona była dźwigać na inne piętro materac oraz wizytę u więziennego ginekologa, który nie stwierdza przeciwwskazań do pobytu w zwykłej celi.

W rozmowie z dziennikarzem wspomniała, że słyszała bójkę innych kobiet, stale czuła zapach papierosów. Bała się o dziecko, bała się, że poroni. Nie wiedziała co ją czeka i nie rozumiała, z jakiego powodu znalazła się w tak koszmarnym miejscu.

"Miałam rodzić za kilkanaście tygodni. Wiedziałam, że jeśli będą trzymać mnie w celi, umrę tam ja albo moje dziecko" - mówiła Flavia Mazur.

Kiedy po wyjściu na wolność trafiła na porodówkę, lekarze określili ciążę jako ciążę wysokiego ryzyka, a jak przytacza Onet.pl, poród "odbył się w męczarniach".

Kobieta urodziła synka w lipcu, do tej pory w areszcie przebywa jego ojciec, który nie widział dziecka. Sąd nie zezwala na widzenie, podtrzymując tezę o tym, że mężczyzna jest członkiem grupy przestępczej.

Młoda mama jest w depresji, wspiera ją matka, która przeprowadziła się z Warszawy do Gdańska.

Źródło: Onet.pl