Czterech kardiochirurgów z Instytutu Centrum Matki Polki w Łodzi od początku tego tygodnia przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Jak podaje portal tvn24.pl ma to związek z kilku tygodniową walką o podwyżki. Dwóch specjalistów, którzy nadal pracują, nie są w stanie przeprowadzić wszystkich zaplanowanych operacji.
Rzecznik szpitala Adam Czerwiński przyznaje:
Wszystkie zaplanowane na ten tydzień operacje trzeba było przełożyć. Pilne interwencje chirurgiczne muszą być wykonywane w innych placówkach.
Zobacz także: Pobyt z dzieckiem w szpitalu: jakie prawa ma rodzic?
Spis treści
- Przełożone operacje
- "To jest koszmar" mówią rodzice
- Kiedy dojdzie do porozumienia?
- Oświadczenie szpitala
Przełożone operacje
Problem w „Matce Polce” pojawił się jednak już w zeszłym miesiącu. Protestujący rodzice alarmowali, że zabiegi dzieci są przekładane.
Rzecznik szpitala wyjaśnił, że ma to związek z odejściem w czerwcu firmy, która zapewniała placówce obsługę anestezjologiczną. W efekcie w kolejnym miesiącu należało zmniejszyć o 1/3 liczbę planowanych operacji.
Dopiero w zeszłym miesiącu anestezjolodzy zostali zatrudnieni na nowych warunkach. Wówczas, jak podaje portal, o podwyżki zaczęli domagać się kardiochirurdzy.
W ostatnim czasie wypowiedzieli umowy, które umożliwiają im pracę w większym wymiarze godzinowym. Kolejnym krokiem były zwolnienia lekarskie.
"To jest koszmar" mówią rodzice
W wywiadzie dla portalu expressilustrowany.pl głos zabrali rodzice chorych dzieci.
— W lutym został zakwalifikowany do operacji — powiedziała mama 3-letniego Adasia. — Miała się odbyć 16 sierpnia. Najpierw nie było anestezjologów, a gdy szpital ich zatrudnił, na zwolnienie poszli kardiochirurdzy. To jest koszmar.
Operacja małej Mariki miała odbyć się 16 sierpnia, ale jej zabieg odbył się dopiero 18 października.
— W weekend przed Wszystkimi Świętych w całym szpitalu nie było kardiochirurgów, wyszli z pracy w piątek, a wrócili w poniedziałek — wyznaje mama dziewczynki. — Na oddziale dyżurował kardiolog.
Kiedy dojdzie do porozumienia?
Rzecznik szpitala wyjaśnił, że miesięcznie przeprowadzanych jest około 30 operacji. Przyznał, że nieobecność lekarzy sprawiła, że co czwarta zaplanowana na ten miesiąc operacja nie mogła się odbyć.
Najważniejszą informacją dla rodziców jest jednak odpowiedź na pytanie, kiedy dojdzie do porozumienia i sytuacja się unormuje?
Rzecznik szpitala poinformował, że dyrekcja szpitala rozmawiała już z nieobecnymi lekarzami. O szczegółach tych rozmów nie chce jednak mówić. Z ustaleń jednak wynika, że od przyszłego tygodnia chorzy medycy mają wrócić do pracy.
Czerwiński zapewnia, że wszystkie operacje się odbędą.
– Nie będzie tak, że jakieś dziecko "wypadnie z kolejki" – uspokaja. – Kiedy sytuacja się unormuje, pacjenci zostaną poddani operacji tak szybko, jak to tylko możliwe. Pacjenci, którzy w trybie pilnym muszą przejść operację, są wysyłani do innych ośrodków.
Czytaj także: Zaczęło się oszczędzanie w szpitalach, rodzice składają skargi. "Jest tak zimno, że nie da się dziecka przewinąć"
Oświadczenie szpitala
Pod koniec października szpital wydał oświadczenie. Dr. hab. n. med. Iwona Maroszyńska odpowiedziała na pytania dotyczące działalności Kliniki Kardiochirurgicznej i odpowiedniego zabezpieczenia anestezjologicznego zabiegów z zakresu kardiologii interwencyjnej i kardiochirurgii, a także anestezjologicznej opieki pooperacyjnej.
W Klinice Kardiochirurgii wykonuje się kilkadziesiąt operacji miesięcznie. W ostatnich miesiącach liczba zabiegów jest porównywalna, labo wręcz identyczna, jak w tym samym okresie ubiegłego roku. Jedynie w miesiącu lipcu bieżącego roku odnotowaliśmy niewielki spadek liczby przeprowadzonych zabiegów.
W oświadczeniu możemy również przeczytać, że Instytut zapewnia opiekę anestezjologiczną podczas zabiegu oraz w okresie pooperacyjnym, która jest zgodna z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia. Grono anestezjologów specjalizujących się w takich zabiegach ma się powiększać.
Oświadczenie zostało udostępnione przez Fundację na Rzecz Dzieci z Wadami Serca na Facebooku.
Zobacz także: Ten chłopiec to "medyczny cud"! Lekarze ocalili mu życie dzięki pierwszej takiej operacji na świecie