W dramatycznej sprawie śmierci trzyletniego Jakuba z Bydgoszczy zapadł ostateczny wyrok. Sąd Apelacyjny w Gdańsku utrzymał decyzję o uniewinnieniu matki dziecka, Katarzyny F., oraz Daniela B., od zarzutów przyczynienia się do śmierci chłopca. Tragiczne zdarzenia, które rozegrały się w sierpniu 2019 roku, doprowadziły do śmierci dziecka po podaniu mu leku nasennego. Po blisko trzech latach procesu oskarżeni zostali oczyszczeni z zarzutów.
Podali dziecku środek nasenny, chłopiec zmarł
Tragedia rozegrała się 28 sierpnia 2019 roku, gdy 37-letni Daniel B. przyjął w swoim domu 29-letnią Katarzynę F. wraz z jej trzyletnim synem Jakubem. Ze względu na niepokój manifestowany przez chłopca, zdecydowali się oni na przenosiny do hotelu. Tam, w celu uspokojenia dziecka, podano mu lek nasenny zawierający diazepin. Niestety, dziecko zapadło w śpiączkę i pomimo wysiłków lekarzy, zmarło z powodu obrzęku mózgu.
Pierwsza instancja sądu wydała wyrok w 2021 roku, kiedy to Sąd Okręgowy w Bydgoszczy orzekł, że Katarzyna F., matka trzyletniego Jakuba, który zmarł w 2019 roku na skutek obrzęku mózgu, oraz Daniel B., znajomy matki poznany przez internet, zostali oczyszczeni z oskarżeń o przyczynienie się do śmierci chłopca.
Kluczowym elementem, który przyczynił się do uniewinnienia oskarżonych, była opinia biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Gdańsku. Z ekspertyzy wynikało, że Jakub cierpiał na nieleczoną cukrzycę, co doprowadziło do stanu zapalnego i odwodnienia. Biegli stwierdzili brak bezpośredniego związku między podaniem leku nasennego a obrzękiem mózgu, co zostało podkreślone przez sędziego Jarosława Całbeckiego przy uzasadnianiu wyroku.
- Biegli nie dopatrzyli się związku między podaniem dziecku leku nasennego a obrzękiem mózgu dziecka. Nie ma dowodów na to, by to podanie leku diazepan było przyczyną zgonu - powiedział w uzasadnieniu wyroku sędzia Całbecki.
- Z opinii biegłych z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego tak naprawdę nie wiemy, ile tabletek relanium podano dziecku. Jest mowa o tym, że podano mu trzykrotnie zawyżoną ilość leku. Wobec rozbieżności w opiniach biegłych wnosimy o wystąpienie po kolejną opinię - mówiła prokurator.
Wątpliwości w sprawie
Podczas procesu pojawiły się wątpliwości dotyczące ilości podanego leku oraz ewentualnych zaniedbań ze strony matki, jednak te okoliczności nie znalazły się w oskarżeniu prokuratury. Lekarze, którzy zajmowali się przypadkiem Jakuba, wskazywali na konieczność podania bardzo dużej ilości leku, aby wywołać efekt śmierci klinicznej, do której ostatecznie doszło.
- W trakcie mojego dyżuru wykonywane były badania podstawowe przede wszystkim w kierunku infekcji. Natomiast potem były kontynuowane badania. Podejmowane były działania zmierzające do przywrócenia akcji serca. To udało się po północy. To nie był stan agonalny, ale śmierci klinicznej. - zeznawała wtedy jedna z lekarek szpitala Biziela w Bydgoszczy.
W trakcie pierwszej rozprawy sąd skorzystał z ekspertyzy specjalistów z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, którzy na podstawie próbek z jelit zmarłego dziecka ustalili, że Jakub zmagał się z niezdiagnozowaną cukrzycą oraz doświadczał stanu zapalnego spowodowanego odwodnieniem.
Wyrok z 15 lutego 2024 roku zakończył wieloletni, emocjonujący proces, który poruszył wiele kwestii dotyczących opieki nad dziećmi, diagnozowania i leczenia chorób u najmłodszych. Śmierć małego Jakuba pozostanie tragicznym przypomnieniem o potrzebie zwiększonej ostrożności przy stosowaniu leków u dzieci oraz konieczności badań i leczenia potencjalnych chorób.