Jeden z rodziców dzieci uczęszczających do Szkoły Podstawowej nr 206 w Łodzi postanowił wysłać wiadomość, którą otrzymał od nauczyciela biologii i przyrody do TVN24. Wszystko przez treść, która znacząco podniosła mu ciśnienie.
Nauczyciel wysłał niecodzienną wiadomość do uczniów. Poszło o zachowanie na lekcji
Nauczyciel na początku zaznaczył, że ma nadzieję, że z części uczniów uda mu się zrobić biologów/przyrodników. To nie jednak ta część wiadomości wprawiła rodzica w osłupienie.
Pozostałą część niestety będę musiał brutalnie spacyfikować, bo nie jest możliwe prowadzenie zajęć, gdy będziemy wzajemnie sobie przeszkadzać
- zaznacza nauczyciel, jak czytamy na stronie TVN24.
Następnie postanowił również postraszyć dzieci tym, że ich rodzice... stracą prawa rodzicielskie. Jak czytamy, tryb ma wyglądać następująco: po trzeciej uwadze wzywani są rodzice, a po dwukrotnym wezwaniu rodziców przychodzi czas na wizytę pracownika socjalnego.
W dalszej części wiadomości napisał, że po tym może nastąpić "ewentualne odebranie praw rodzicielskich albo objęcie rodziny nadzorem pracownika socjalnego".
W wiadomości zaznaczył również, że osoby niezainteresowane lekcją, powinny przynajmniej zachować na tyle ciszy na ile to możliwe.
Dyrektorka o wysłanej wiadomości. "Każdy popełnia błędy"
Z dyrektorką placówki, której nauczyciel wysłał do uczniów tę bulwersującą wiadomość porozmawiali reporterzy TVN24. Kobieta przyznała, że już wcześniej dostała sygnał, że taka wiadomość została wysłana do uczniów.
Przekazała, że o wpisie nauczyciela poinformowali ją wychowawcy klas, do których chodzą adresaci tych wiadomości. Przyznała, że rodzice dzieci byli zaniepokojeni, co z resztą wcale jej nie zdziwiło. Powiedziała, że sama uważa, że treść takiej wiadomości jest bulwersująca.
Kobieta jednak starała się nieco usprawiedliwić nauczyciela, twierdząc, że jest on bardzo młody i to jest dopiero jego pierwsze półrocze. Jak sama mówi, on ciągle uczy się tej pracy, która jest "bardzo wymagająca".
Dyrektorka porozmawiała również z tym nauczycielem, który stwierdził, że chciał po prostu sprawić, że na jego lekcjach panowałby spokój. Podkreśliła również, że wobec nauczyciela nie zostały podjęte żadne kroki dyscyplinarne. Wszystko dlatego, że "każdy popełnia błędy. Zwłaszcza na początku swojej drogi".