Do zdarzenia doszło na placu Zamkowym w Warszawie. Chwile grozy przeżyli opiekunowie 2-letniej dziewczynki. Dziadek poślizgnął się i wypuścił z rąk wnuczkę, która uderzyła głową o ziemię.
Jak podał portal tvnwarszawa.pl na miejscu zjawili się strażnicy miejscy, którzy zaopiekowali się dwulatką i zdenerwowaną matką. Na miejsce zostało wezwane pogotowie ratunkowe.
Zobacz także: 2-latek bez kurtki i butów błąkał się po Chorzowie. Zajęła się nim obca kobieta, bo babcia była pod wpływem
„Wypuścił dziecko z rąk”
Jak podaje portal do funkcjonariuszy podbiegła kobieta, która poinformowała o rannym w głowę dziecku. Strażnicy zjawili się przed kościołem św. Anny, gdzie doszło do zdarzenia. Na miejscu zastali zdenerwowane osoby, które wzajemnie się przekrzykiwały. Wskazywały przy tym na małą dziewczynkę.
Ze wstępnych ustaleń wynikało, że dziadek niósł na rękach dwuletnią dziewczynkę i łapał puszczane tam bańki mydlane.
W pewnej chwili mężczyzna poślizgnął się i wypuścił dziecko z rąk. Dziewczynka upadła na chodnik i uderzyła tyłem głowy o twarde podłoże. Na jej głowie pojawił się sporej wielkości guz
- powiedzieli w rozmowie z portalem strażnicy miejscy.
Wezwano pogotowie
Na miejsce zostało wezwane pogotowie. Dziecko, aby nie zmarzło, do czasu przyjazdu karetki zostało zaproszone wraz z mamą do radiowozu.
Po przybyciu na miejsce ratowników pogotowia, dziecko zostało skierowane do szpitala przy ulicy Kopernika. Ani straż miejska, ani opiekunowie dziewczynki nie poinformowali o jej stanie.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Czytaj także: Ten błąd rodzice popełniają najczęściej w czasie wypadków. Ratowniczka uprzedza: możesz pogorszyć sytuację
Zabezpieczenie nie zadziałało. 3-latek został przygnieciony przez automatyczną bramę