Ratownicy Wodnego Pogotowia Ratunkowego otrzymali zgłoszenie w ostatni poniedziałek, o godzinie 17. Niespełna godzinę później było już po wszystkim. Na szczęście ta historia skończyła się szybko i dobrze.
10-letni chłopiec w pułapce z mułu. Najadł się strachu i zmarzł
O akcji poinformowali na swoim fanpage'u na Facebooku ratownicy ze dolnośląskiego WOPR.
Wyjazd do Tarnowca był ich trzecią interwencja tego dnia. Tuż po 17.10 wyruszyli do oddalonego o 30 kilometry Tarnowca pod Trzebnicą. Wezwanie dotyczyło chłopca, uwięzionego w mule wysychającego stawu. Dziecko miało ugrzęznąć w mule po kolana bez szans na samodzielne wydostanie się z pułapki.
Nie bez znaczenia było, że 17 marca w Tarnowcu było dość chłodno - termometry pokazywały nie więcej niż 7 stopni na plusie, w dodatku wiał dość silny wiatr (77 km/h). Chłopcu groziło wyziębienie, dlatego nie było chwili do stracenia.
Nie wiadomo, czy pomoc wezwał ktoś, kto zobaczył dziecko uwięzione w szlamie, czy chłopiec miał przy sobie telefon i sam powiadomił kogoś o sytuacji, w której potrzebował pomocy. Wiadomo za to, że na miejsce zgłoszenia ruszyli nie tylko ratownicy WOPR, ale i śmigłowiec LPR oraz karetka pogotowia. Prócz tego, do akcji włączyli się strażacy z PSP Trzebnica i OSP Czeszów, a także policjanci z KPP Trzebnica.
Szybko udało się pomóc chłopcu
Jak informują ratownicy WOPR, akcja zakończyła się punktualnie o 17.56. Określili ją jako błyskawiczną.
Chłopcu udało się pomóc tak szybko przede wszystkim ze względu na to, że utknął w mule dość blisko brzegu.
W trakcie akcji ratunkowej okazało się, że wsparcie ze strony załogi śmigłowca LPR nie jest potrzebne - helikopter został zawrócony do bazy. Wyciągniętego na brzeg, 10-latka zbadali ratownicy medyczni z Zespołu Pogotowia Ratunkowego, po czym uznali, że zabiorą chłopca karetką do szpitala na obserwację.
Stan jego zdrowia nie jest znany, jednak wiele wskazuje na to, że skończyło się na strachu. Prawdopodobnie 10-latek na długo zapamięta tę lekcję i zanim znów wpakuje się w kłopoty - pomyśli 10 razy.
