Pielęgniarstwo i położnictwo nie są intratnymi zawodami. Nie przystają również do współczesnej wizji świata, która zakłada, że każdy młody człowiek powinien po studiach pracować w szklanym wieżowcu w wielkiej korporacji, chadzać na lunche, jeździć na konferencje i odhaczać w swoim życiorysie kolejne zrealizowane projekty.
>> Jak wygląda życie mamy w UK? Poród i wychowanie dzieci w Anglii >>
Jak wygląda poród? A kogo to interesuje?
Nie można się więc dziwić, że liczba osób wstępujących na studia położnicze spada. W Wielkiej Brytanii od lat notowano spadki i wszystkim wydawało się, że nie ma żadnego sposobu na to, aby zmienić tę sytuację. I wtedy pojawiły się wspomnienia Jennifer Worth, brytyjskiej położnej, które szybko rozeszły się w milionie egzemplarzy. Powstały na ich podstawie serial "Zawołajcie położną", nakręcony przez BBC, również stał się hitem. Dlaczego?
>> 3 rzeczy, których ciężarne wstydzą się na porodówce >>
Jak wygląda poród? Niezbyt różowo - jak życie
Jennifer Worth, panna z dobrego domu, w latach 50. pracowała jako położna w roboczej dzielnicy East End w Londynie. Gdy tylko słyszała informację: "Wody odeszły", wsiadała na rower i gnała, aby nieść pomoc rodzącym. Kobieta pomogła przyjść na świat tysiącom dzieci, a swoje wspomnienia z tego okresu i z życia w robotniczej dzielnicy, opisała w trzech książkach, które rozeszły się jak ciepłe bułeczki.
Po lektury sięgały nie tylko ciężarne czy młode matki, ale również kobiety, które chciały coś przeżyć. Worth dokładnie i z humorem opisała realia porodów z lat 50., nie popadając przy tym w przesadny sentymentalizm. I tak w jej książkach ciepłe i radosne historie przeplatają się z krytyką i skrupulatnym opisem rzeczywistości. Mimo że pracy położnej poświęciła swoje najlepsze lata, po latach nie patrzyła na nie przez różowe okulary i odważnie opowiadała o tym, co się działo za zamkniętymi drzwiami domów robotniczej dzielnicy.
- Mama nie dzieliła się swoim doświadczeniem, kiedy dorastałyśmy. Nie opowiadała o sobie, więc kiedy przeczytałyśmy książkę, było to dla nas objawienie - mówi Suzannah Hart, córka położnej.
Dzień Dobry TVN/x-news