Historia pana Andrzeja została opowiedziana w materiale „Interwencji”. Mężczyzna płaci alimenty na trójkę dzieci, choć nie jest ojcem żadnego z nich. Pan Andrzej jest bezpłodny, co nie jest tajemnicą nie tylko dla jego bliskich, lecz także dla prokuratora.
Sprawa jest tzw. fikcją prawną, bo mężczyzna ojcem dzieci jest jedynie na papierze, wyłącznie dlatego, że dzieci urodziły się w trakcie trwania małżeństwa. To nie przeszkadza w tym, by obciążyć go obowiązkiem alimentacyjnym.
W trakcie rozwodu była partnerka wnioskowała o 2 tysiące złotych alimentów na trójkę dzieci. Ostatecznie sąd uznał, że mężczyzna ma płacić połowę. Wiele wskazuje jednak na to, że ta kwota wkrótce wzrośnie, bo rosną potrzeby dzieci.
W całej sprawie oburza nie tylko fakt, że alimenty płaci były mąż kobiety, a nie ich biologiczni ojcowie. Mężczyzna od lat wie o swojej bezpłodności, co nie przeszkadza w tym, by obciążyć go kosztami.
Tysiąc złotych na trójkę dzieci, których nawet nie widuje
Pan Andrzej, którego historia została opowiedziana w reportażu „Interwencji”, pracuje jako kierowca autobusu miejskiego w Słupsku. Jego pensja wynosi niecałe 4300 zł, oprócz alimentów w wysokości 1000 zł spłaca kredyt. Choć co miesiąc przelewa niemałą sumę na konto byłej żony, nie ma prawa widywać dzieci, na które łoży.
Kobieta, jak przedstawiono, ma pełną świadomość tego, jaka jest jego sytuacja finansowa. W trakcie rozwodu domagała się 2 tysięcy złotych na trójkę dzieci, które urodziła w trakcie trwania ich małżeństwa. Ostatecznie sąd ustalił, że mężczyzna ma płacić połowę tej kwoty.
Choć chciał je widywać, była żona skutecznie mu to uniemożliwia. W praktyce więc płaci na dzieci, których nie jest ojcem, a w dodatku nie może ich widywać.
Stwierdziła, że nie jestem ojcem biologicznym dzieci, dlatego ich nie będę widział. Powiedziała, że to są tylko jej dzieci. Zasłaniała je, zabierała spod okien, żeby mnie nie widziały
- mówi z żalem pan Andrzej.
Myśleli o adopcji, kobieta niespodziewanie zaszła w ciążę
Jak opowiedział dziennikarzom pan Andrzej, na początku małżeństwa brali udział w procedurze in vitro. Gdy starania te nie przyniosły reazultatu, zaproponował adopcję. Wtedy niespodziewanie kobieta zaszła w ciążę. Mężczyzna doskonale wiedział, że nie może być ojcem dziecka i zastanawiał się nad rozstaniem z żoną, ostatecznie postanowił zostać, by jak mówi „zachować rodzinę”.
Kilka lat później jego żona urodziła bliźnięta. Mężczyzna załamał się, wkrótce kobieta wystąpiła o rozwód.
Miałem próbę samobójczą, bo po prostu za dużo tego wszystkiego było i chyba nie wytrzymałem emocjonalnie, za dużo leków wziąłem. Jak byłem w szpitalu, dowiedziałem się, że ona złożyła pozew o rozwód
- opisuje pan Andrzej. Po raz ostatni dzieci widział cztery lata temu.
Musi płacić alimenty, dzieci będą miały prawo do spadku po nim
Mężczyzna ma związane ręce, bo wg polskiego prawa dzieci, które urodziły się w trakcie trwania związku małżeńskiego są jego dziećmi.
Jeżeli dziecko urodziło się w trakcie trwania związku małżeńskiego, bądź w okresie 300 dni od ustania bądź rozwiązania małżeństwa, to biologicznym ojcem dziecka jest mąż albo były mąż matki tego dziecka. Jeżeli ojciec dowiaduje się o tym, że nie jest faktycznie biologicznym ojcem dziecka, to ma - od tego momentu, kiedy się dowiedział - rok, żeby wystąpić z wnioskiem o zaprzeczenie swojego ojcostwa do sądu rodzinnego. A jeżeli minął ten okres, to może wyłącznie wystąpić w tym momencie do prokuratury
- informuje adwokat Iga Staniuk-Rabenda.
Pan Andrzej taki wniosek składał i to trzykrotnie, jednak sąd uznał, że wniesienie powództwa jest niezasadne. Wszystko przez to, że nie można ustalić tego, kto faktycznie jest ojcem (lub ojcami biologicznymi) dzieci. Dla dobra małoletnich, to on zobowiązany jest więc do tego, by płacić alimenty.
Matka dzieci nie chce wyjawić, kto jest ich ojcem, co sprawia, że dzieci nie tylko otrzymują alimenty od pana Andrzeja, lecz także będą miały prawo do spadku po nim.