7 lipca sąd odebrał prawa rodzicielskie Magdalenie B i Dawidowi B, matce i ojczymowi Kamila, który został przez nich skatowany. Rozprawa dotyczyła rodzeństwa Kamila, czyli Fabiana, który jest rodzonym bratek Kamila, Julii i Damiana pochodzących z drugiego związku kobiety oraz Mateusza i Oskara - dzieci z trzeciego związku z oskarżonym o morderstwo Dawidem B.
Spis treści
- Tata Kamila z prawe widywania młodszego syna
- Ciotka nie reagowała, dziś chce opieki nad dziećmi
- O nich nikt nie walczy
Tata Kamila z prawe widywania młodszego syna
Rozprawa jest początkiem walki o opiekę nad pozostałą piątką dzieci. O prawo opieki nad 7-letnim Fabianem walczy jego tata, Artur, który znalazł pobitego Kamila i zawiózł go do szpitala. Wcześniej mężczyzna został jednak pozbawiony praw do synów przy okazji rozwodu z ich matką.
W czasie rozprawy sąd przyznał Arturowi prawo do widywania dziecka: "Będą spędzać razem pierwszy i trzeci weekend miesiąca, a w drugą i czwartą niedzielę widywać się przez dwie godziny" - cytuje rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Częstochowie Super Express.
Jeśli Arturowi nie uda się odzyskać pełnych praw nad chłopcem, o opiekę nad nim będzie starała się jego dorosła córka, a jednocześnie przyrodnia siostra Kamila i Fabiana. Kobieta zapowiedziała, że w sytuacji, gdy sąd nie będzie przychylny jej ojcu, ona sama zajmie się 7-latkiem.
Czytaj również: "Siedział skulony i obolały na dywanie..." Tata Kamilka wspomina syna na Białym Marszu
MOPS wysłał 5 wniosków o odebranie Kamilka. „30 marca powinien być z tego mieszkania wyciągnięty”
Ciotka nie reagowała, dziś chce opieki nad dziećmi
O opiekę nad pozostałymi dziećmi również toczy się walka. Wojciech J., drugi partner matki Kamila, a obecnie mąż jej siostry, również pozbawiony wcześniej praw rodzicielskich, chce z kolei zająć się Damianem i Julią. O prawo do opieki stara się wraz z obecną żoną. Problem w tym, że to ci sami ludzie, którzy mieszkali za ścianą i nie reagowali wtedy, gdy w domu Kamila dochodziło do brutalnej przemocy. Para przyznała, że z powodu nagonki mediów, musieli wyprowadzić się z domu. Twierdzą, że nic nie wiedzieli o sytuacji w domu Magdy i Dawida, a ludzie niesłusznie "ich wyzywają i patrzą teraz na ich wilkiem".
O nich nikt nie walczy
Pozostaje jeszcze kwestia najmłodszych najmłodszych dzieci Magdy B. i Dawida B., ich wspólnych synów w wieku 3 lata i 1 rok. W tej chwili dzieci przebywają w rodzinie zastępczej i prawdopodobnie tak zostanie, ponieważ nikt z rodziny nie chce się nimi zająć.