Maks nie jest jedynakiem. Jednak jako jedyny z rodzeństwa wymaga opieki lekarzy i fizjoterapeutów. Jego rodzice nie są bogaci. Chcą pracować, by zaspokoić potrzeby wszystkich swoich dzieci. Wiedzą jednak, że nie zdołają zarobić na leczenie Maksia. Miesięcznie muszą przeznaczać na to 5 tys. złotych.
Wszyscy możemy mu pomóc
Gdy chłopiec przyszedł na świat, okazało się, że obie jego stópki są zdeformowane. Fachowo określa się to mianem obustronnej stopy końsko-szpotawej. Oznacza to, że stópki dziecka skierowane są do wewnątrz i niemowlę nie może nimi poruszać.
Jedynie odpowiednie leczenie może uchronić Maksa przed niepełnosprawnością. By mógł uczyć się chodzić, a potem biegać i grać w piłkę czy jeździć rowerem - potrzebne są pieniądze, których jego rodzice po prostu nie mają.
Póki co, wiele wskazuje na to, że chłopiec nie będzie mógł uczyć się stawiania pierwszych kroków tak, jak zdrowe niemowlęta. Ale na szczęście nie przekreśla to całkowicie jego szans na to, by kiedyś bawić się z rówieśnikami i chodzić do przedszkola jak inne dzieci.
Na razie musi mieć w gipsie obie nóżki
Bardzo ważne jest, że na ratunek dla zdrowia Maksa nie ma zbyt dużo czasu. By terapia przyniosła pożądane efekty, nie można jej odwlekać. Dlatego chłopiec ma na nóżkach opatrunki z gipsu - gipsowanie obu nóg to leczenie tzw. metodą Ponsetiego.
Następnym etapem leczenia jest tenotomia ścięgna Achillesa - zabieg chirurgiczny, który polega na przecięciu ścięgna w ten sposób, by udało się uzyskać prawidłowe ułożenie kości stopy. Po operacji Maksia czekają kolejne tygodnie w opatrunkach z gipsu. A potem szyna Mitchella.
Przez pierwsze miesiące syn będzie musiał używać jej przez 23 godziny na dobę. Później po konsultacjach u ortopedy zmniejsza się czas by ostatecznie pozostać na 10 - 12 godzinach na dobę aż do minimum czwartego roku życia
- pisze mama Maksa w opisie zbiórki na zrzutka.pl.
Koszty leczenia jej synka wynoszą aktualnie około 5 tysięcy miesięcznie (koszty wizyt, wykonywanych zabiegu i sprzętu). Jeśli wszystko pójdzie dobrze, z czasem będą one coraz niższe.