Kilka dni temu Marta Paszkin i Paweł Bodzianny z programu: "Rolnik szuka żony" po raz kolejny zostali rodzicami. Na świat przyszła ich córka Gracja, która dołączyła do starszego rodzeństwa – brata Adasia oraz siostry Stefanii. Rodzice musieli wyczekać się nie lada na swoją najmłodszą pociechę. Termin porodu był wyznaczony na 12 lutego, ale córeczka nie śpieszyła się na świat. Ostatnie dni przed porodem były zatem mocno stresujące. W końcu jednak nastąpiło szczęśliwe rozwiązanie. „Poród przebiegł ekspresowo i bez komplikacji - to chyba nagroda za ten czas oczekiwania” – żartował po fakcie dumny tata. Teraz głos w sprawie przedłużającej się ciąży zabrała sama Marta.
Marta Paszkin obala mity związane z porodem po terminie
Rolniczka postanowiła się nieco „powymądrzać”, by innym mamom, które są po terminie oszczędzić niepotrzebnego stresu. Obaliła przy tym kilka porodowych mitów.
„Dziewczyny „powymądrzam” się trochę (..). Nie potwierdziło się u mnie, że w kolejnych ciążach dzieci przychodzą na świat wcześniej - nie ma takiej zależności. I żadna z metod naturalnego przyspieszania porodu nie zadziałała. Córeczka przyszła na świat wtedy, kiedy po prostu chciała: 9 dni po terminie… w dniu urodzin swojego Dziadka (mojego taty)” – napisała.
„Za to poród wynagrodził mi nerwy z ostatnich tygodni czekania (w tym ostatnie dni spędzone w szpitalu). Był łatwy i ekspresowy - efekt skutecznej indukcji. Ale i tu nie ma żadnej zależności, równie dobrze mógł być długi i bolesny” – podkreśliła.
Na koniec radziła zawierzyć naturze i uzbroić się w spokój, o co (umówmy się) najtrudniej w takiej sytuacji:
„Potrzebny jest spokój, spokój i jeszcze raz SPOKÓJ, a natura/ los/ przeznaczenie zrobi swoje”.