"Rok temu byłam z Wami na grupie, bo spodziewałam się dzidziulka. Niestety nie udało się i 27 marca 2022 straciłam córeczkę, Helenkę. Dziś przychodzę do Was, pochwalić się i pokazać, że warto walczyć. 27 marca 2023 na świat przyszły nasze tęczowe bliźniaki. Dokładnie rok po..." - napisała na grupie dla mam jedna z forumowiczek.
Spis treści
Ciąża z depresją
Marta po raz pierwszy zaszła w ciążę w 2020 roku - wtedy na świat przyszła jej córeczka Pola. To był piękny, ale trudny czas, bo Marta od lat zmagała się z depresją i stanami lękowymi. Ciążą i poród oraz szalejące w tym czasie hormony zrobiły swoje.
- Płakałam cały czas, nie czułam szczęścia z powodu narodzin córki, bo miałam depresję poporodową - mówi Marta w rozmowie z serwisem mjakmama24.pl. - Zamiast od razu iść do lekarza po pomoc, czekałam nie wiadomo na co. Dopiero mąż na siłę wysłał mnie do psychiatry. Leki i terapia postawiły mnie na nogi.
Czytaj również: Tęczowe mamy - jest ich coraz więcej w Polsce. Nie każdy jednak im kibicuje
Czy będę mieć bliźniaki? Mamy dwojaczków wskazują 5 typowych oznak ciąży mnogiej
Serduszko przestało bić
Marta i jej mąż zdecydowali się na kolejna ciążę, gdy Pola trochę podrosła. Niestety, w 12. tygodniu ciąży, kobieta usłyszała, że z dzieckiem jest coś nie w porządku. Był pierwszy dzień wiosny.
"Rano rozważałam, czy jechać na to badanie bo jakoś totalnie mi się nie chciało. Finalnie postanowiłam się wybrać, zaplanowałam, że później zabiorę Polunię na długi spacer, bo pogoda była piękna" - napisała Marta na swoim profilu na Instagramie, gdzie opisuje życie mamy walczącej z depresją i pomaga kobietom z podobnymi problemami. "Pamiętam wszystko jakby to było wczoraj. Kiedy zostałam wywołana, na luzie weszłam do gabinetu, położyłam się. Lekarz rozpoczął badanie, a ja zapytałam z uśmiechem: I jak? Jest dzidziuś?. Wtedy usłyszałam słowa, które do dziś mam w głowie: Tak, jest, ale nie widzę akcji serca. Bardzo mi przykro”.
Lekarz kazał Marcie czekać kilka dni, aż będzie mógł przyjąć ją do szpitala i wywołać poronienie. Dokładnie 27 marca urodziła martwy płód. Później czekały ją formalności, między innymi nadanie imienia zmarłej córeczce i badania genetyczne. Niestety, pojawiły się powikłania i Marta musiała wrócić do szpitala na łyżeczkowanie. "To były najgorsze dni w moim życiu. Najgorsze tygodnie, nawet miesiące. Bez wsparcia rodziny, przyjaciół, terapeuty i psychiatry nie dźwignęłabym tego" - napisała.
Tęczowe bliźniaki
Mimo depresji, która po poronieniu wróciła jak bumerang, Marta nie chciała długo czekać na kolejne dziecko. Gdy tylko lekarz dał jej "zielone światło", wraz z mężem zaczęła ponownie starać się o dziecko. Udało się od razu.
Marta przestała brać leki antydepresyjne i skupiła się na ciąży, zwłaszcza że - jak się okazało - oczekiwała bliźniąt. Miesiące mijały pod znakiem niepokojów i radości, które pojawiały się na zmianę. Ciąża bliźniacza to zawsze ciąża wysokiego ryzyka, więc przyszła mama starała się dużo wypoczywać, mając przy sobie energiczną trzylatkę. Miała lepsze i gorsze dni, bolały ją plecy, jedno z dzieci było ułożone nieprawidłowo. Na szczęście mała się obróciła po wizycie u fizjoterapeuty.
W 8. miesiącu ciąży ruchy dzieci osłabły, więc Marta zdecydowała się na wizytę w szpitalu. Trafiła na patologię ciąży, gzie po badanych zdecydowano o konieczności wywołania porodu.
"Nie spałam całą noc, tak strasznie się bałam" - opisywała Marta dzień narodzin dzieci. "Od rana mówiłam mężowi, że to nie jest dobry dzień. No ale stało się. Zaczęliśmy indukcję. Dla mnie był to ogromny stres. Tak bardzo bałam się o dzieci, miałam ciągle z tylu głowy co wydarzyło się rok wcześniej. Dokładnie rok wcześniej, 27 marca 2022 straciliśmy Helenkę. Wyjątkową sobie wybrały datę".
Nie poddawajcie się!
Poród powoli postępował, gdy rozwarcie było pełne, urodził się chłopiec - Aleksander. To pozwoliło lekarzowi obrócić dziewczynkę główka w dół, bo wcześniej mała znów ułożyła się pośladkowo. W pewnym momencie skurcze osłabły i Marcie groziła cesarka, ale na szczęście Iga zdołała urodzić się siłami natury cała i zdrowa.
"Nasze tęczowe dzieci" - podpisała zdjęcie niemowląt Marta. "Wszystkim mamom po stracie chciałam jeszcze raz powiedzieć, nie poddawajcie się".