Do niewyobrażalnego zdarzenia doszło 24 sierpnia w prywatnej szkole Neha w Mansurpur w stanie Uttar Pradesh w Indiach. Nauczycielka kazała uczniom pobić 7-latka.
Kiedy policzki chłopca zrobiły się czerwone od uderzeń, pytała: „dlaczego bijecie tak lekko?”, a po chwili nakazała „uderzajcie mocniej”.
Zobacz także: "Klaps" to też przemoc, choć 60 proc. Polaków wciąż uważa inaczej. Jakie może nieść skutki?
To była kara dla dziecka
Upokorzenie trwało kilkadziesiąt minut, a nauczycielka wciąż nakazywała, aby każde z dzieci biło chłopca jedno po drugim. Nawiązywała przy tym do jego muzułmańskiej tożsamości i sugerowała, że "mahometańskie" kobiety nie dbają o naukę swoich dzieci.
Pobicie miało być karą za to, że chłopiec nie potrafił wyrecytować tabliczki mnożenia. 7-latek wyznał, że nauczycielka kazała mu stanąć przed klasą i instruowała innych uczniów, aby go policzkowali.
„Nie wrócę już do tej szkoły”
Kuzyn 7-latka poinformował jego rodzinę o całym incydencie. To on także nagrał całe zdarzenie, na którym chłopiec stoi w klasie i płacze. Starszy brat chłopca przyszedł i zabrał go ze szkoły.
7-latek opowiedział, że został uderzony w twarz i plecy przez około 15-20 kolegów z klasy.
- Nauczycielka mówiła im, aby uderzali mnie mocniej. Nie wrócę już do tej szkoły – powiedział mediom.
Wszystko potwierdziło udostępnione nagranie, na którym kobieta mówi:
- Dlaczego bijecie tak lekko? Uderzajcie go mocniej. Uderzcie go w plecy, twarz robi mu się czerwona, więc teraz uderzajcie w plecy.
"Szkoła ma własne zasady”
Ojciec chłopca udał się do szkoły, aby porozmawiać z nauczycielką. Wyznał w mediach, że kiedy zapytał, dlaczego jego syn został poddany takiej karze, kobieta odpowiedziała, że szkoła ma swoje własne zasady i będzie prowadzona zgodnie z nimi.
Według informacji szkoła Neha jest jedyną placówką oświatową działającą w wiosce Khoobagaon w Mansurpur. Ojciec 7-latka przyznał, że początkowo poszedł na kompromis, bo jak przyznał, nie chciał, aby całe zdarzenie „stało się kwestią hindusko-muzułmańską”. Niedawno jednak złożył oficjalną skargę na policji.
- Mój syn był bity przez prawie godzinę. Policja powinna podjąć działania przeciwko nauczycielce, aby nie nękała już żadnego innego dziecka w ten sposób – powiedział.
Nauczycielka się tłumaczy
W rozmowie z portalem newslaundry.com nauczycielka Tripta Tyagi, która jest jednocześnie dyrektorką placówki, wycofała się z wcześniejszego oświadczenia na temat zasad obowiązujących w szkole. Przyznała się do błędu, ale jednocześnie podkreśliła, że należy podjąć „pewne kroki”, aby zdyscyplinować uczniów.
- Nie powinnam była prosić innych dzieci, by go biły. Moja intencja nie była zła. Jestem niepełnosprawna, więc nie byłam w stanie wstać ze swojego miejsca. Chcąc kontrolować dzieci i zapewnić im dobrą edukację, musimy podjąć pewne kroki. Dlatego poprosiłam inne dzieci, by go pobiły – powiedziała w wywiadzie.
Twierdziła także, że udostępnione nagranie jest zmontowane. Przekonywała, że jej słowa o „mahometańskich” kobietach były przeinaczone.
Władze stanu Uttar Pradesh postanowiły zamknąć szkołę. Tłumaczono, że placówka „nie spełnia kryteriów departamentu edukacji”. Uczniowie mają zostać przeniesieni do szkoły publicznej.
Źródło:
- newslaundry.com
- indianexpress.com
Czytaj także: Obalamy 5 mitów o dawaniu dzieciom klapsów. Numer 4 jest szczególnie szkodliwy
Jak poznać, że dziecku dzieje się krzywda?
Jeśli mówisz tak do dziecka, to przemoc. Psycholog o "niebezpiecznej trosce" przy stole