Co miesiąc pojawiają się dane GUS-u dotyczące liczby ludności w Polsce. Od lat wykresy są jednoznaczne: spada liczba urodzeń, a liczba zgonów rośnie, ponieważ społeczeństwo się starzeje. Nie pomagają rządowe programy, które miały zwiększyć dzietność Polaków. Po chwilowym wzroście obserwowanym w pierwszych latach po wprowadzeniu programu 500 plus, czyli w latach 2016-18, liczba urodzeń znów maleje.
Przy wykresie opublikowanym na twitterze ekonomisty Rafała Mundrego czytamy: "We wrześniu urodziło się 26,6 tys. dzieci (29,8 tys. rok temu). Zmarło 34,4 tys. osób (34 tys. rok temu). W minionych 12 mc urodziło się 314,8 tys. dzieci - Najmniej od IIWŚ. Zmarło 485,6 tys. osób. W ciągu ostatnich 12 m-cy o 170 tys. więcej osób zmarło niż się urodziło".
Rodzi się coraz mniej Polaków
Zjawisko "depresji urodzeniowej" trwa już od kilku lat. Po wojnie liczba ludności w Polsce wynosiła ok. 24 mln. Wyż demograficzny przypadł na przełom lat 70. i 80. i odbił się pozytywnie na liczbie urodzeń na przełomie wieków, kiedy kobiety z wyżu rodziły własne dzieci.
Jednak po 10-20 latach od tego momentu dzietność wyraźnie spadła. W 2020 roku, w porównaniu do 1980, liczba urodzeń zmniejszyła się o połowę - z ok. 700 tys. do ok. 355 tys.
Obecni 20-, 30-latkowie nie rwą się do posiadania potomstwa. Wolimy żyć w luźnych związkach, bez zobowiązań i bez potomstwa, częściej stawiamy na karierę i własny rozwój. Potężną barierą dla decyzji o ciąży jest dla par brak pieniędzy – większość ankietowanych Polaków (Raport Copernicus Research Team Sp. z o.o. "Nastawienie do decyzji prokreacyjnych o pierwszym dziecku", 2021) pokazuje, że niskie dochody są głównym powodem odkładania decyzji o posiadaniu potomstwa.
Młodzi obawiają się też inflacji i wojny, uważając, że nie jest to obecnie dobry czas na rodzenie dzieci. 70 proc. badanych uważa, że wojna w Ukrainie zagraża bezpieczeństwu Polski (sondaż CBOS, IX 2022)
Pandemia tylko pogorszyła sytuację: na początku 2021 roku, czyli 9 miesięcy po pierwszym lockdownie, urodziło się o 5 tysięcy dzieci mniej niż w tym samym miesiącu rok wcześniej.
Czytaj również: W Polsce rodzi się więcej chłopców. O ile?
Niż demograficzny - co to oznacza dla Polski?
Przede wszystkim kryzys, liczba urodzeń przekłada się bowiem na gospodarkę. Społeczeństwo jest coraz starsze, mamy coraz więcej emerytów, ale coraz mniej ludzi, którzy muszą zarabiać na ich emerytury. Brakuje rąk do pracy, dlatego napływ uchodźców z Ukrainy, którzy pracują oficjalnie i odprowadzają składki emerytalne może okazać się dla naszego kraju błogosławieństwem.
Kryzys demograficzny będzie się jednak pogłębiać, ponieważ żadne zachęty ze strony rządu nie zaowocowały zwiększeniem dzietności Polaków. Młodzi ludzie nie zakładają rodzin –zawierają coraz mniej małżeństw, rodzą coraz mniej dzieci, a jeśli już, to coraz później się na nie decydują. Efektem jest ujemny przyrost naturalny, czyli niższej liczby urodzeń niż zgonów.
Podobne tendencje obserwowano jeszcze niedawno w Europie, ale sytuacja wydaje się zmieniać. Od trzydziestu lat Niemcy znajdowały się w fazie niżu demograficznego, który chwilowo poprawiła fala uchodźców z Biskiego Wschodu i Afryki, odpowiedzialna za wzrost liczby urodzeń w tym kraju.
Ludność Francji wzrosła w roku 2021 o 0,33 procent również z powodu emigrantów. Spadający od lat wskaźnik dzietności wzrósł w 2021 r. Obecnie w całej Unii Europejskiej to właśnie tam rodzi się najwięcej dzieci.
Czytaj również: 500+ przez całą ciążę i więcej pieniędzy na kolejne dzieci? Rząd rozważa takie rozwiązanie