Dramat w Karnkowie miał miejsce 9 maja. Na terenie dużej posesji 2-letnia dziewczynka wpadła do oczka wodnego. Z początku nie było wiadomo, jak długo dziecko przebywało pod wodą, ale jego stan był bardzo poważny. 2-latka w głębokiej hipotermii została przetransportowana śmigłowcem LPR do szpitala.
Według doniesień tvn24.pl dziewczynka po dwóch tygodniach wybudziła się ze śpiączki.
Zobacz także: Obniżona temperatura — o czym świadczy zbyt niska temperatura u dzieci?
Wstępne ustalenia prokuratury
Zgodnie z ustaleniami prokuratury mama dziewczynki dosłownie na chwilę straciła dziecko z oczu. Kobieta od razu rozpoczęła poszukiwania.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, Anna Placzek-Grzelak, zdradziła, jak długo dziewczynka była pod wodą.
"Dziewczynka wpadła do oczka wodnego, ale zanim ją tam dostrzeżono i wyciągnięto z wody, minęło około 11 minut. Dwulatka była reanimowana" — powiedziała rzeczniczka.
Przypominamy, że do końca akcji ratunkowej w Karnkowie, dziewczynka nie odzyskała przytomności. Wykazywała funkcje życiowe, ale jej stan był bardzo ciężki. Doszło do głębokiej hipotermii, gdyż temperatura ciała dziecka spadła do 28 stopni Celsjusza.
„Zawołała mamę”
Rzeczniczka Prokuratury poinformowała, że dziewczynka wybudziła się ze śpiączki po dwóch tygodniach od zdarzenia.
Od razy zawołała mamę. Jest w dobrym stanie. Jadła już samodzielnie. Stan jej zdrowia sukcesywnie się poprawia. Jeśli badania na to pozwolą, wkrótce powinna zostać wypisana do domu
— powiedziała w rozmowie z portalem Placzek-Grzelak.
Lekarze o stanie zdrowia 2-latki
W sprawie stanu zdrowia 2-letniej dziewczynki wypowiedziała się także prof. Marzena Zielińska, kierownik Oddziału Klinicznego Anestezjologii i Intensywnej Terapii Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
Dziewczynka spędziła pod wodą aż 11 minut, ale w jej przypadku doszło do hipotermii, która zwiększyła szanse na przeżycie.
Dziecko trafiło do nas bardzo wychłodzone, jego temperatura ciała wynosiła 27 stopni Celsjusza. To zadziałało jako czynnik protekcyjny i zwiększyło jej szanse na powrót do normalnego życia
— wyjaśniła w rozmowie z portalem.
Specjalistka tłumaczyła, że lekarze trzymali się protokołu postępowania z pacjentem w hipotermii. Dziecko zostało podłączone do respiratora i prowadzono działania neuroprotekcyjne centralnego układu nerwowego z wprowadzeniem leków sedacyjnych, których zadaniem było wyciszenie aktywności mózgu.
"To również bardzo powolne podnoszenie temperatury ciała, tak, żeby doprowadzenie do temperatury fizjologicznej, czyli 36,6, nie nastąpiło natychmiast, tylko po kilkunastu godzinach. Utrzymanie dziecka w normotermii to kolejne działanie neuroprotekcyjne. Te wszystkie czynniki oraz pierwsza pomoc udzielona w miejscu tego zdarzenia — to wszystko złożyło się na końcowy sukces" — podkreśliła profesor.
Dziewczynkę wypisano z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu. Obecnie przebywa pod obserwacją w innej placówce na terenie Wrocławia. Jej stan jest dobry, a życie nie jest już zagrożone.