Kayla zawodowo zajmuje się remontami, wystrojem wnętrz i projektowaniem mebli, które sama wykonuje. Na swoim profilu na Instagramie @itshoneydone dzieli się swoimi projektami DIY, a także życiem rodzinnym. Tam też opisała niezwykły poród drugiego dziecka.
Kiedy była w 36 tygodniu ciąży nic nie wskazywało na to, że poród rozpocznie się lada chwila. Jeszcze dzień wcześniej wykonywała łóżeczko dla swojego synka, gdy nad ranem kolejnego dnia okazało się, że córeczka jest już w drodze.
Mąż kobiety, Griffin, niemal do końca nie wierzył, że to już. Długo odwlekał wykonanie telefonu na pogotowie myśląc, że spokojnie zdąży dowieźć żonę do szpitala.
Zobacz także: Co robić, gdy poród cię zaskoczy? 6 rad, które pomogą urodzić w najmniej oczekiwanym miejscu
Nagły poród – o tym pamiętaj
Najczęściej między pierwszymi skurczami a porodem mija kilka godzin. Zdarza się jednak, że rodząca nie ma aż tyle czasu. Okazuje się, że skurcze pojawiają się jeden po drugim i są coraz silniejsze, a kobieta po prostu czuje, że zaczyna rodzić.
Dlatego pod koniec ciąży zawsze warto mieć przy sobie kartę ciąży i grube podpaski, gdyby się okazało, że nagle wody odeszły. Jeżeli poród rozpocznie się, gdy jesteś w domu sama, natychmiast powinnaś wezwać pogotowie.
Najważniejsze jest także, aby mimo wszystko spróbować zachować spokój i głęboko oddychać.
Pierwsze skurcze
Kayla poczuła pierwsze skurcze o 5:30. Myślała, że są to skurcze Braxtona-Hicksa, które mogą pojawiać się już po 20. tygodniu ciąży. Szybko jednak przekonała się, że to jednak nie to i naprawdę zaczyna rodzić.
Obudziła męża, informując go, że to może być już ta chwila. Kolejny skurcz pojawił się 5 minut później, a następny po 3 minutach. Kobieta nie miała już wątpliwości, że dziecko jest już blisko.
Akcja porodowa przebiegała błyskawicznie
Po drugim skurczu Kayla poczuła, że wody jej odeszły. Już wtedy wiedziała, że nie zdążą odwieźć kilkuletniego synka do przedszkola. Było za wcześnie i musieli natychmiast jechać do szpitala. Na ratunek ruszyła ich sąsiadka.
Kiedy mąż rozmawiał z sąsiadką i wyjaśniał całą sytuację, sprawy przybrały jeszcze bardziej awaryjny obrót. – Musisz zadzwonić pod 911 – powiedziała Kayla do męża.
Ten jednak był skupiony na tym, że musi pomóc żonie dostać się do samochodu i zawieźć ją natychmiast do szpitala. Od placówki dzieliło ich 20 minut. Kayla wiedziała, że nie zdążą. To był jej drugi poród i wiedziała jakie uczucia towarzyszą takiej chwili. Akcja porodowa postępowała tym razem błyskawicznie.
Nie mógł uwierzyć, że właśnie rodzi
Kayla wyznała na swoim profilu, że będąc w łazience, skupiła się na oddychaniu. Wiedziała, że jej mąż w tym czasie ubierał syna. Z perspektywy czasu przyznała, że chyba zachowała nadzwyczajny spokój, nie krzycząc i nie powtarzając w panice, żeby zadzwonił w końcu po pogotowie. Być może dlatego mąż nie uznał, że sytuacja jest już dramatyczna, a dziecko może przyjść na świat w każdej chwili.
Spokojnie przekonywała go, że to się właśnie dzieje i zastanawiała się nad wyborem miejsca, w którym faktycznie urodzi. Po kolejnym skurczu dopadła męża na korytarzu i powiedziała:
Griffin, potrzebuję, żebyś mnie wysłuchał. Musisz zadzwonić na 911.
Dopiero w tamtej chwili zapytał, czy mówi poważnie. Przytaknęła. Wówczas jeszcze raz dopytał, czy rzeczywiście jest to konieczne, a Kayla w końcu krzyknęła „Tak!”.
„Czy możesz poczekać jeszcze trochę?”
Kayla wyznała, że dopiero wtedy jej mąż zadzwonił po pogotowie. Dyspozytorka powiedziała mu, żeby żona się położyła. Nawet wtedy nie przyjmował do wiadomości, że poród faktycznie już trwa i spytał żony czy może jeszcze poczekać aż przyjadą sanitariusze. Pytanie to zadawał, nie patrząc na żonę, ale na leżący obok telefon. Kiedy w końcu spojrzał, krzyknął:
Główka dziecka jest już na zewnątrz!
Wystarczyło jeszcze jedno parcie
Przy kolejnym parciu mężczyzna musiał odebrać dziecko, które nie zamierzało dłużej czekać. W oddali słyszeli jednak już sygnał zbliżającej się karetki.
Córeczka pary urodziła się o 6:25, a więc w ciągu niecałej godziny od pojawienia się pierwszych skurczów. Rozmowa z pogotowiem przez telefon trwała 8 minut, ale dziecko pojawiło się po 1,5 minuty, gdy mąż w końcu zadzwonił na 911.
Czytaj także: Szokujące zdjęcia mam w trakcie nagłych porodów. One też myślały, że takie rzeczy dzieją się tylko na filmach