Rodzice dwójki dzieci stracili w pożarze wszystko. Ludzie ruszyli rodzinie na pomoc

2024-11-19 15:23

W ostatnią sobotę stracili wszystko. Wszystko, czego dorobili się w dorosłym życiu, wykonując trudne i wymagające odpowiedzialności zawody. Hanna i Krzysztof Kosyl na co dzień pracują jako ratownicy medyczni. Mają dwoje dzieci w wieku szkolnym.

Pożar w Ząbkach: rodzice z dwójką dzieci bez dachu nad głową

i

Autor: Fb/OSP Ząbki, Pomagam.pl Ludzie ruszyli na pomoc

Pożar w bloku przy ulicy Powstańców w Ząbkach wybuchł w sobotni wieczór. Paliło się mieszkanie na pierwszym piętrze. Ogień był bezlitosny. Na szczęście ani dzieciom, ani rodzicom nic się nie stało. Rodzina musi jednak teraz mierzyć się ze stratą wszystkiego, co spłonęło w pożarze.

Pożar w Ząbkach: 5 jednostek straży walczyło z ogniem

Na miejscu z ogniem walczyło pięć zastępów strażaków. Choć udało się ugasić pożar i udaremnić jego rozprzestrzenianie się - nie udało się ocalić nic, co znajdowało się w mieszkaniu. Lokal nadaje się do ponownego zamieszkania dopiero po gruntownym remoncie. Przyjaciele państwa Kosyl na widok zgliszcz, postanowili pomóc i zorganizować w sieci zbiórkę pieniędzy.

Na szczęście całej rodzinie nic się nie stało, niestety stracili cały dorobek życia i na dzień dzisiejszy dach nad głową. Mieszkanie jest doszczętnie zniszczone

- czytamy w opisie zbiórki.

To nie była ich wina

W notce prasowej po pożarze pojawił się apel o ostrożność w użytkowaniu urządzeń domowych. Mogło to powodować przypuszczenia, że mieszkańcy mieszkania zlekceważyli zasady bezpieczeństwa. Nic podobnego.

Ustalanie przyczyn pożaru wciąż trwa, wiadomo jednak, że to, co się stało nie miało z niedbalstwem czy brakiem ostrożności. Nieoficjalnie mówi się, że źródłem ognia był stojący odkurzacz podłączony do kontaktu. W wielu domach tego typu sprzęt również nie jest odłączany od prądu, ponieważ nikt nie spodziewa się, że może stanowić to jakiekolwiek zagrożenie... Mieszkanie państwa Kosyl było ubezpieczone, jednak nie wiadomo kiedy mogą liczyć na wypłatę odszkodowania. Każdy, kto ubiegał się kiedykolwiek o odszkodowanie wie, że jego wysokość finalnie okazywała się dużo niższa niż można się spodziewać.

Pielęgniarstwo i ratownictwo medyczne to ich zawody i pasja

Krzysztof Kosyl jest z zawodu pielęgniarzem i ratownikiem medycznym. Jego żona - pielęgniarką i ratowniczką medyczną. Poznali się w czasach, kiedy oboje już wiedzieli, że chcą wykonywać właśnie te profesje. Zbliżyło ich podobne spojrzenie na świat oraz ogromna empatia wobec chorych, cierpiących ludzi. Pobrali się i niedługo potem w ich życiu pojawiły się dzieci: chłopiec i dziewczynka.

Codzienne życie Krzysztofa i Hani to dzielenie czasu pomiędzy dyżury w przychodni i w karetkach a rodzinę. Właśnie dzięki temu, tyle osób poznało ich jako zaangażowanych, pełnych ciepła ludzi. Godnych zaufania i wdzięczności, że to, co w to, co robią - wkładają całe serce. I tak już od 20 lat.

Teraz to oni potrzebują empatii innych

Zbiórka pieniędzy założona przez przyjaciół państwa Kosyl spotkała się z ogromnym odzewem. Udostępniana w mediach społecznościowych wieść o pożarze niosła się z szybkością błyskawicy. Kwota rosła niemal z minuty na minutę.

W ciągu 3 dni zbiórkę wsparło ponad 600 osób. Wpłacając różnej wysokości kwoty. Wiedząc, że w sytuacji państwa Kosyl liczy się każda złotówka. Stracili ubrania, meble, sprzęty codziennego użytku. Wstępnie cel kwoty stanowiło 50 tys. złotych. Jednak kiedy znajomi rodziny zorientowali się w rozmiarach strat i kosztów, które pochłonie remont... Zdecydowali się podwoić tę sumę.

Remontu wymagają podłogi, ściany, sufity, okna. By zacząć wszystko od nowa, Krzysztof i Hania potrzebują naprawdę dużo pieniędzy. Każdy, kto chciałby im w tym pomóc może to zrobić TUTAJ.

Zobacz galerię: Prezenty dla dzieci - w sklepach zaczęły się Święta