Rodzice myśleli, że to "tylko kleszcz". 2 tygodnie później 3-latek walczył o życie

2023-05-04 14:38

Mały kleszcz, którego na ciele chłopca odnaleźli rodzice okazał się śmiertelnym zagrożeniem. W ciągu 2 tygodni stan chłopca gwałtownie się pogorszył i w efekcie, był on o krok od utraty życia. Wszystko przez to, że kleszcz, który wbił się w ciało chłopca przenosił rzadki, ale wyjątkowo groźny wirus. 1 na 10 osób zarażonych nim umiera.

Chłopiec złapał rzadkiego wirusa odkleszczowego

i

Autor: Facebook screenshot Chłopiec złapał rzadkiego wirusa odkleszczowego.

Rodzice Jonnego nie lekceważyli zagrożenia po tym, jak zauważyli kleszcza na plecach swojego 3-latka. Kilka lat wcześniej u starszej siostry Jonny'ego, Jessiki, zdiagnozowano bowiem boreliozę. Rodzina zaczęła więc bacznie obserwować chłopca, jednak nikt nie spodziewał się, że obrót spraw będzie aż tak poważny.

Po kilku dniach od usunięcia kleszcza w miejscu ugryzienia pojawił się u chłopca mały czerwony guzek. Wszystko wyglądało jednak niegroźne. Po dwóch tygodniach, rodzice otrzymali telefon z przedszkola. - Był przygnębiony, nie miał apetytu i skarżył się na ból głowy - opowiadał jego tata, Jamie Simoson na oficjalnym Facebooku poświęconym chorobie jego syna. 

Dowiedz się: Kleszczowe zapalenie mózgu - jak leczy się i diagnozuje tę groźną dla dziecka chorobę

Poradnik Zdrowie: Żyję z boreliozą

Sprawdź: Borelioza u dzieci. Przyczyny, objawy i leczenie boreliozy

W kolejnych dniach, mimo wizyty u pediatry i podania leków, objawy chłopca się nasilały. Jego temperatura przekraczała 40 stopni. Rodzice postanowili nie zwlekać i jechać z Jonnym do szpitala. Badania pokazały, że liczba białych krwinek we krwi chłopca wzrosła do 30 000, co wskazywało na silny stan zapalny w organizmie. Na tym etapie, lekarze podejrzewali zapalenie opon mózgowych, jednak początkowo nie dało się w pełni potwierdzić diagnozy. 

- W tym momencie zrobiło się naprawdę przerażająco – powiedział ojciec chłopca dla New York Post. - Szukanie odpowiedzi było bardzo frustrujące. Byliśmy przerażeni, że możemy nie wrócić do domu z naszym dzieckiem - dodał.

Po wykonaniu rezonansu magnetycznego u 3-latka zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami zdiagnozowano zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych. Zaraz potem Jonny otrzymał nocny wlew z dożylną immunoglobuliną. Już po 15 godzinach terapia przyniosła efekty, a chłopiec ocucił się i zaczął nawet mówić. Po 12 dniach w szpitalu chłopiec został wypisany do domu. 

Trzy dni po wypisie, badania pokazały pozytywny wynik testu na obecność wirusa Powassan – rzadkiej i niebezpiecznej choroby przenoszonej przez kleszcze. Według Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom w latach 2011-2020 w Stanach Zjednoczonych odnotowano zaledwie 194 przypadki wirusa. Jest on jednak wyjątkowo groźny. Statystycznie jedna na 10 osób zarażonych umiera. 

Choć rodzice chłopca są wdzięczni losowi za to, że ich synek uszedł z życiem, to wciąż żyją w niepewności. 

- Ponieważ nie ma wielu potwierdzonych przypadków, denerwujemy się tym, co może przynieść jego przyszłość i potencjalne długoterminowe skutki - przekazała tata chłopca w rozmowie z mediami.

Mężczyzna założył oficjalny fanpage dla synka, w którym informuje innych rodziców o chorobie i możliwej profilaktyce. Dziś, w rok od zakażenia, chłopiec ma się dobrze i póki co nie ma problemów zdrowotnych związanych z chorobą odkleszczową. 

Dowiedz się: Jak wyciągnąć kleszcza? Prawidłowe usuwanie kleszcza