Historię chłopca opowiedzieli dziennikarze Faktów TVN, którzy w dniu jego pierwszych urodzin odwiedzili go z kamerą w Instytucie Matki i Dziecka. Staś został porzucony przez biologicznych rodziców, ponieważ urodził się z wrodzoną chorobą genetyczną. Od tego momentu jego najbliższą rodziną stali się pracownicy szpitala, którzy naprzemiennie się nim zajmują. To oni organizują dla niego wszystkie ubranka, zabawki i niezbędne wyposażenie. Chłopiec przebywa aktualnie w szpitalu nie z powodu swojej choroby, ale dlatego, że nikt nie chce go adoptować.
Przeczytaj także: Dziecko niepełnosprawne ciężarem nie do udźwignięcia? Czy rzeczywiście 80% ojców opuszcza chore dzieci?
Rodzice porzucili go w Wigilię Bożego Narodzenia
„Rodzice w dzień Wigilii, tuż przed Bożym Narodzeniem, zadzwonili i powiedzieli, że oni Stasia nie zabiorą do domu. Potem nie było żadnej informacji ani od rodziców, ani od rodziny. Nawet telefonu. Do dzisiaj nie wiedzą, jaki jest los Stasia” – powiedziała w Faktach profesor Jolanta Sykut-Cegielska z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Sąd odebrał rodzicom prawa rodzicielskie i chłopiec został wpisany na listę dzieci oczekujących na rodzinę adopcyjną. Od tego czasu minęło już 6 miesięcy i nikt chętny nie zgłosił się, by zaopiekować się chłopcem.
„Reakcji nie ma żadnej. Nie mamy żadnej zwrotnej wiadomości z ośrodka adopcyjnego, że ktoś się zainteresował” – powiedziała ze smutkiem profesor Sykut-Cegielska.
Przeczytaj: Pozbawienie praw rodzicielskich - kiedy ma miejsce?
„On ma niesamowicie duży potencjał”
W wyniku choroby chłopiec rozwija się wolniej niż jego rówieśnicy, ale według lekarzy robi postępy. Chłopiec tymczasowo karmiony jest sondą bezpośrednio do żołądka. Choć jeszcze nie chodzi, to próbuje przekręcać się z boku na bok. By móc się dalej rozwijać potrzebuje pilnej stymulacji rozwoju, którą zapewni mu stały dom i kochający opiekunowie. Bez tego, choroba będzie odciskać coraz większe piętno.
„Zgodnie z opinią psychologa, a też naszą (...), widzimy, że on ma niesamowicie duży potencjał. Mamy inne dzieci z tą samą chorobą, chociaż to są różne postacie. On ma naprawdę duże szanse na dobry rozwój” - podkreśliła w rozmowie z Faktami TVN profesor Jolanta Sykut-Cegielska.
Trzymamy kciuki za nowy, kochający dom dla małego Stasia. Liczymy, że dzięki tej publikacji o chłopcu usłyszy jeszcze więcej osób i komuś w końcu zabije serce w jego stronę.
Przeczytaj: Adopcja dziecka: kto może adopotować dziecko? Wszystko co warto wiedzieć o adopcji
Źródło: Fakty TVN