Rodzice porzucili go tuż po porodzie. Od 6 miesięcy Staś mieszka w szpitalu

2022-10-11 12:53

Właśnie skończył roczek, ale na jego urodzinowym przyjęciu nie było rodziców. Domem małego Stasia od urodzenia jest szpitalna sala w Instytucje Matki i Dziecka w Warszawie. Chłopiec zaraz po urodzeniu, gdy okazało się, że cierpi na chorobę genetyczną, został porzucony przez swoich rodziców. Teraz czeka na adopcję, ale od pół roku nikt się na nią nie zdecydował.

Rodzice porzucili go tuż po porodzie. Od 6 miesięcy Staś czeka na kochającą rodzinę zastępczą

i

Autor: Getty images/Fakty TVN Rodzice porzucili go tuż po porodzie. Od 6 miesięcy Staś czeka na kochającą rodzinę zastępczą

Historię chłopca opowiedzieli dziennikarze Faktów TVN, którzy w dniu jego pierwszych urodzin odwiedzili go z kamerą w Instytucie Matki i Dziecka. Staś został porzucony przez biologicznych rodziców, ponieważ urodził się z wrodzoną chorobą genetyczną. Od tego momentu jego najbliższą rodziną stali się pracownicy szpitala, którzy naprzemiennie się nim zajmują. To oni organizują dla niego wszystkie ubranka, zabawki i niezbędne wyposażenie. Chłopiec przebywa aktualnie w szpitalu nie z powodu swojej choroby, ale dlatego, że nikt nie chce go adoptować.

Przeczytaj także: Dziecko niepełnosprawne ciężarem nie do udźwignięcia? Czy rzeczywiście 80% ojców opuszcza chore dzieci?

Ruszył proces pary, która znęcała się nad dziewczynką. Dziecko było bite i przypalane

Rodzice porzucili go w Wigilię Bożego Narodzenia

„Rodzice w dzień Wigilii, tuż przed Bożym Narodzeniem, zadzwonili i powiedzieli, że oni Stasia nie zabiorą do domu. Potem nie było żadnej informacji ani od rodziców, ani od rodziny. Nawet telefonu. Do dzisiaj nie wiedzą, jaki jest los Stasia” – powiedziała w Faktach profesor Jolanta Sykut-Cegielska z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.

Sąd odebrał rodzicom prawa rodzicielskie i chłopiec został wpisany na listę dzieci oczekujących na rodzinę adopcyjną. Od tego czasu minęło już 6 miesięcy i nikt chętny nie zgłosił się, by zaopiekować się chłopcem.

„Reakcji nie ma żadnej. Nie mamy żadnej zwrotnej wiadomości z ośrodka adopcyjnego, że ktoś się zainteresował” – powiedziała ze smutkiem profesor Sykut-Cegielska.

Przeczytaj: Pozbawienie praw rodzicielskich - kiedy ma miejsce?

„On ma niesamowicie duży potencjał”

W wyniku choroby chłopiec rozwija się wolniej niż jego rówieśnicy, ale według lekarzy robi postępy. Chłopiec tymczasowo karmiony jest sondą bezpośrednio do żołądka. Choć jeszcze nie chodzi, to próbuje przekręcać się z boku na bok. By móc się dalej rozwijać potrzebuje pilnej stymulacji rozwoju, którą zapewni mu stały dom i kochający opiekunowie. Bez tego, choroba będzie odciskać coraz większe piętno.

„Zgodnie z opinią psychologa, a też naszą (...), widzimy, że on ma niesamowicie duży potencjał. Mamy inne dzieci z tą samą chorobą, chociaż to są różne postacie. On ma naprawdę duże szanse na dobry rozwój” - podkreśliła w rozmowie z Faktami TVN profesor Jolanta Sykut-Cegielska.

Trzymamy kciuki za nowy, kochający dom dla małego Stasia. Liczymy, że dzięki tej publikacji o chłopcu usłyszy jeszcze więcej osób i komuś w końcu zabije serce w jego stronę.

Przeczytaj: Adopcja dziecka: kto może adopotować dziecko? Wszystko co warto wiedzieć o adopcji

Źródło: Fakty TVN