Jennifer Bricker-Bauer to niesamowita osobowość świata sportu. Gimnastyczka przyszła na świat bez nóg, ale od początku udowadnia, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. Polska publiczność poznała ją dzięki programowi Martyny Wojciechowskiej „Kobieta na krańcu świata”. Jennifer pojawiła się w trzecim odcinku jej cyklu. Kilka miesięcy temu Jennifer i jej mąż Dominik Bauer podzieli się w mediach społecznościowych wiadomością, że niedługo zostaną rodzicami.
W książce Martyny Wojciechowskiej gimnastyczka powiedziała, że jak tylko wyszła za mąż wiedziała, że chce mieć własne dzieci oraz adoptowane. Wyznała także, że ludzie często ją pytali, czy w jej przypadku zajście w ciążę jest w ogóle możliwe.
- Przecież macica, narządy rodne kobiety nie należą do nóg, są w brzuchu, więc nie widzę przeszkód – odpowiadała im.
W takcie ciąży piękna mama wrzucała mnóstwo swoich zdjęć, na których widać było rosnący brzuszek. Ogromne wrażenie zrobiły zwłaszcza te z sesji w tulipanach – na których sportsmenka z dużym brzuszkiem ciążowym stoi na rękach.
Słynna gimnastyczka bez nóg urodziła synka
Synek Jennifer i Dominika przyszedł na świat 31 lipca tego roku. Jak podają jego rodzice w momencie narodzin ważył 6,6 funtów (2,72 kg) i mierzył 20 cali (50,8 cm).
„Absolutnie nic nie poszło tak, jak planowaliśmy nasze narodziny, ale ostatecznie jesteśmy wdzięczni Bogu. Poznajcie naszego małego człowieka Malachi Bauer” – napisali szczęśliwi rodzice po porodzie.
Jennifer przyznaje bez ogródek, że zwariowała na punkcie swojego synka. Chętnie publikuje jego zdjęcia, śmiejąc się, że należy do tych matek, które nie potrafią wybrać, które z nich są najlepsze.
„Ten mały człowiek jest po prostu najsłodszy, ma najlepszą osobowość! Mamy takie szczęście” – pisze.
Pierwszy trening po porodzie
Jennifer właśnie wróciła do treningów po 6 tygodniach połogu.
„Dziś był mój pierwszy oficjalny dzień po powrocie na siłownię, nie miałam tak długiej przerwy od około 12 lat! Moje ciało nie przypomina w żadnej mierze tego, jakie chcę osiągnąć (drugie zdjęcie ciężko mi publikować), ale jestem zadowolona z tego, gdzie jestem i jestem pewna, że wkrótce wrócę do formy. Opiekuję się teraz Malachiaszem i upewniam się, że dostaje wszystko, czego potrzebuje. To najważniejsza praca, jaką teraz mam - bycie mamą” – napisała wczoraj.
Gratulujemy i życzymy dużo satysfakcji na rodzicielskiej drodze!