Stanisława Pyjas nie żyje. Przez 46 lat próbowała rozwikłać zagadkę śmierci syna

2023-12-29 10:12

Połowę życia poświęciła temu, by dowiedzieć się, dlaczego zmarł jej syn. Stanisław Pyjas był studentem zaangażowanym w działalność opozycyjną. Jego ciało odnaleziono w jednej z kamienic w Krakowie.

Stanisława Pyjas nie żyje. Przez 46 lat próbowała rozwikłać zagadkę śmierci syna

i

Autor: Getty images/X@clazarewicz Stanisława Pyjas nie żyje. Przez 46 lat próbowała rozwikłać zagadkę śmierci syna

Do końca życia nie poznała prawdy o szczegółach śmierci swojego ukochanego syna Staszka. Mężczyzna był studentem polonistyki i filozofii, zmarł w wieku 24 lat, oficjalnie w wyniku upadku z dużej wysokości. "Najsmutniejsze jest to, że ona wciąż na nowo przeżywa śmierć syna" - mówił w maju tego roku Cezary Łazarewicz, autor książki "Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa".

Spis treści

  1. Nigdy nie pogodziła się ze śmiercią syna
  2. Kim był Stanisław Pyjas?
  3. Kobieta nie potrafiła zamknąć okresu żałoby
Jan Lityński nie żyje. Tragiczna śmierć legendy "Solidarności"

Nigdy nie pogodziła się ze śmiercią syna

O śmierci Stanisławy Pyjas poinformował Cezary Łazarewicz, jeden z najpopularniejszych pisarzy reportażu historycznego w Polsce. Czytelnicy z pewnością kojarzą takie książki jego autorstwa jak "Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka", "Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia" czy właśnie "Na Szewskiej. Sprawa Stanisława Pyjasa".

Pisarz wstawił czarno-białe zdjęcie Stanisławy Pyjas i do informacji o śmierci dopisał jedno słowo: "Matka". Stanisława Pyjas była matką przez duże M. Latami przeżywała śmierć swojego ukochanego syna i nigdy się z nią nie pogodziła. Walczyła o to, by poznać prawdę o przyczynach jego śmierci, jednak do końca życia nie udało jej się rozwikłać tej zagadki.

Stanisława Pyjas zmarła dzień przed swoimi 93. urodzinami, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Była nauczycielką, jednak Polska usłyszała o niej z powodu głośnego śledztwa w sprawie jej zmarłego syna.

O śmierci swojego syna miała dowiedzieć się w czasie pracy w szkole. Ta wiadomość wstrząsnęła kobietą, która nigdy nie dowiedziała się tego, w jaki sposób zmarł Stanisław. Kolejnego dnia wraz z mężem pojechała na identyfikację zwłok.

Okoliczności jego śmierci do dziś pozostają niewyjaśnione. Śledztwo nie dało odpowiedzi na pytanie, kto faktycznie stał za jego śmiercią. Spora część osób podejrzewa, że odpowiedzialna jest za nią ówczesna bezpieka.

Czytaj też: Rusza sprawa małego Leosia. Poparzony 4-latek konał w męczarniach bez pomocy lekarskiej

Kim był Stanisław Pyjas?

24-letni student filologii polskiej i filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zaangażowany był w działalność nieformalnej grupy studenckiej na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez kontakty z Komitetem Obrony Robotników była ona pod lupą Służby Bezpieczeństwa.

Jego zwłoki znaleziono 7 maja 1977 roku w krakowskiej kamienicy przy ul. Szewskiej 7, na kilka dni przed juwenaliami. Jego śmierć wstrząsnęła środowiskiem akademickim, nie tylko w Krakowie. Dużym echem odbiła się w całej Polsce i sprowokowała studentów do marszu żałobnego, który w kolejnych dniach przeszedł ulicami Krakowa. Marsz ten nazwano później czarnym. Gdy uczestnicy przyszli pod Wawel, powołano Studencki Komitet Solidarności, pierwszą jawną opozycyjną organizację studencką w Krakowie.

Uczestnicy grupy, do której należał Stanisław Pyjas byli stale zastraszani przez Służbę Bezpieczeństwa i inwigilowani. Dlatego od razu podejrzenia o spowodowanie śmierci studenta padły na funkcjonariuszy bezpieki. Przeprowadzone jeszcze za komuny śledztwo jako przyczynę nagłej śmierci studenta miało wskazać upadek ze schodów. Wznowione w 1991 roku ujawniło, że Pyjas mógł zostać śmiertelnie pobity. Z powodu niemożliwości wykrycia sprawcy w 1999 roku je umorzono.

Czytaj też: Filip Chajzer szczerze o życiu po stracie dziecka. „To codziennie zżera ci baterie"

Kobieta nie potrafiła zamknąć okresu żałoby

Zrozpaczona po śmierci syna matka nigdy nie przestała szukać odpowiedzi na pytanie o to, jak zginął Stanisław. W 2010 roku zgodziła się na ekshumację jego zwłok. Dopiero wtedy okazało się, że podczas sekcji w 1977 roku przeoczono ważny szczegół, mianowicie pęknięcie główki kości udowej. Ten uraz powstaje wyłącznie na skutek upadku z dużej wysokości.

W rocznicę jego śmierci dziennikarze zwykle zabiegali o rozmowę z seniorką. Choć kobieta w pewnym momencie postanowiła zamknąć ten bolesny okres żałoby i spaliła zakrwawioną koszulkę syna, w której odnaleziono jego ciało, tak naprawdę nigdy nie przestała o nim myśleć. 

"O Staszku opowiada tak, jak gdyby zmarł wczoraj. Trudno jej zakończyć żałobę, bo sprawa co jakiś czas pojawia się w przestrzeni publicznej. Gdy podaje swoje nazwisko i słyszą je dojrzali ludzie, od razu wiedzą, kim jest" - mówił Cezary Łazarewicz w rozmowie z Gazeta.pl

Czytaj też: "Jestem twoją babcią" - mówi dwulatka do mamy. Straszne? Takich historii jest więcej